5 miast, w których muszę zamieszkać

Dwadzieścia cztery lata w Gdańsku, już dwa w Warszawie, a pewnie jeszcze kilka dobrych w niej spędzę. W tym roku jednak bardzo dużo podróżuję i przekonuję się do tego, że to nie koniec moich życiowych wojaży.

Bo wiecie, w Gdańsku mieszka się doskonale, za każdym razem, gdy z niego wyjeżdżam chce mi się płakać. Tęsknię do niego mocno i mam ochotę rzucić wszystko i wrócić. Kilka godzin później wysiadam w Warszawie, spoglądam na Pałac Kultury, Żagiel i inne wysokie budynki i czuję się jak w domu. Jestem mieszczuchem, dobrze się czuję w tej dżungli z żelaza, szkła i betonu. Patrzę w kalendarz – tyle do zrobienia w najbliższych dniach. I zapominam o tęsknocie za Gdańskiem. A dwuletni związek z Warszawą też jest udany.

Zwiedziłem w tym roku jednak kilka innych, cudownych miast, w których chętnie kiedyś zamieszkam. Pewnie nie uda się to szybko, ale chciałbym w nich spędzić choćby kwartał.

origin_4483367853

Wrocław

Tak, po Gdańsku i Warszawie uważam stolicę Dolnego Śląska za najlepsze miejsce do życia w Polsce. Czuć w nim nieco podobny do Gdańska klimat, całe miasto żyje nocą (co w moim rodzinnym mieście jest nie do pomyślenia), ma bogatą ofertę kulturalną (z Nowymi Horyzontami na czele), mam tam kilku dobrych znajomych, więc nie czułbym się wyobcowany. Praca tam też podobno jakaś jest, do tego Ostrów Tumski, most Macieja i inne smaczki, które powodują, że czuję się tam zwyczajnie dobrze. Aż szkoda, że tak rzadko tam bywam.

large_14013175383

Berlin

W tym roku byłem już drugi raz w tym mieście, lecz tak naprawdę pierwszy. Trzy lata temu wpadłem na kilka godzin na koncert. W sierpniu Berlin mnie zauroczył. Co prawda, nie zwiedzałem za wiele, a imprezowałem, lecz czułem się tam wyjątkowo swobodnie. Aura wyższej tolerancji i wszechobecnej kultury (mimo miksu wszelkich kultur) mnie wręcz uwiodła. A poza tym, architektonicznie, miasto żywo przypomina mi Warszawę czy Gdańsk. No i techno. To dla niego chciałbym zamieszkać tam na dłużej. Pewnie nie wytrzymam dłużej niż miesiąc. Jest tylko jeden problem: głównym językiem jest tam turecki, a głównym daniem kebab. Nie no, język niemiecki (nie znoszę) i wursty (ble).

large_6331415709

Paryż

Pewnie nikt z was nie uwierzy, ale mam w sobie duszę romantyka. Dwa razy byłem w sercu Francji, z pierwszego pamiętam jedynie wieżę Eiffela i inne sztandarowe miejscówki (miałem… 11 lat, rozumiecie). Drugi raz miał miejsce cztery lata temu, wczesną wiosną. Obraz Paryża o tej porze roku jest najpiękniejszy z możliwych i takim chciałbym go zapamiętać, choć mieszkając w nim nieco dłużej: słonecznie, ale nie gorąco. W kolorach jesieni, żywych, ale stonowanych. Nic, tylko kręcić się po zakamarkach miasta, których jest pełno. Tylko samemu tak głupio. Lepiej z kimś. Bezpieczniej i przyjemniej.

large_421758680

San Francisco

Ok, tam mnie jeszcze nie było (chyba, że liczy się San Fierro z San Andreas?), ale wiem, że to miejsce dla mnie. No bo to tam żyje cała branża internetowo-elektroniczna, tamtędy chadzał Steve Jobs i inne wielkie umysły. Tam jest ciepło, ale nie za bardzo, tam są piękne widoki, most Golden Gate i inne cuda. Tam zniszczenie siała Godzilla w ostatnim filmie. Los Santos, tfu, Angeles, jest fajnie, ale tam za dużo blichtru. Ja wolę spokojniejsze (i chłodniejsze) SF.

WP_20140602_18_38_00_Raw

Barcelona

Miasto mojego życia. Kiedy po raz szósty (!!!) odwiedziłem je w maju tego roku postanowiłem, że w nim zamieszkam. W sumie marzyłem o tym od dawna, ale teraz uznałem, że marzenia należy zamienić w plany i dążyć do ich realizacji. I wiem, że to się uda. Ale dlaczego w ogóle kocham to miasto?

Bo w nim gra FC Barcelona. Od tego się zaczęła moja miłość.

Bo jest nad morzem. Morze zawsze spoko.

Bo ma wokół góry. A ja kocham panoramy miast z wysokich punktów.

Bo ma świetną architekturę. Pozornie podobne do siebie budynki skrywają wiele smaczków.

Bo ma Barri Gotic. Miejsce, w którym pragnę się gubić.

Tylko jedzenie jest słabe, nie za bardzo lubię owoce morza.

large_887900472

Gdańsk

Wiem, że na stałe, za wiele lat zamieszkam właśnie tam. We Wrzeszczu. Tam, gdzie się urodziłem i wychowałem. Tam, gdzie zbierałem kasztany z rodzicami. Tam, gdzie biegałem za piłką z kolegami. Tam, gdzie kradłem pierwsze pocałunki. Wrzeszcz będzie klamrą spinającą moje życie. Mieszkanie z widokiem na Zatokę Gdańską i las. Tam będę wspominać jak zajebiste miałem życie i w ilu pięknych miejscach świata mieszkałem.

 

Zdjęcia:

moniko moniko via photopin cc

Alexander Rentsch via photopin cc

jean+oliver via photopin cc

Stuck in Customs via photopin cc

Maciej Trojanowicz Fotografy

magro_kr via photopin cc

Partnerzy Troyanna