Adéu Rosell. Płakać nie będę.

large__11204148376

Właśnie pojawiła się szokująca dla wielu informacja: prezydent FC Barcelony Sandro Rosell podał się do dymisji. To najlepsze, co mogło spotkać ten klub od dawna. Chyba…

FC Barcelona przeżywa nadal swój najlepszy okres w dziejach, choć nie mówi się o niej już tak samo jak za czasów Guardioli. Nic dziwnego, wszyscy przyzwyczailiśmy się do kosmicznego poziomu tej drużyny, a Messi zdobywając 73 gole w 2012 roku podniósł sobie poprzeczkę bardzo wysoko.

Prehistoria

Ja Barcelonę kocham od 14 lat, jestem z nią na dobre i na złe (w sumie od chudych lat się zaczęło…). Obserwowałem odrodzenie się Barcy dekadę temu, gdy na stanowisko prezydenta trafił Joan Laporta, ściągając na ławkę trenerską Franka Rijkaarda, a do zespołu Ronaldinho. Było pięknie, mistrzostwo La Liga, w końcu też Puchar Mistrzów. Ale był to jednak jedynie przedsmak tego, co czekało nas po przyjściu Guardioli. Resztę historii znacie. Zajrzyjmy za jej kulisy.

Laporta nie był prezydentem idealnym, zwłaszcza finansowo dało mu się wiele zarzucić (prywatne zakupy, zlecenie inwigilacji zawodników). Jednak to on udźwignął klub z dna, zatrudnił wokół siebie mądre osoby (Txiki Beruigistain jako dyrektor sportowy). Tylko jedną osobę źle wybrał – Sandro Rosella. Mianował go jednym z wiceprezydentów, ale po dwóch latach, w wyniku różnicy zdań, Rosell odszedł. I zaczął prezydenta nienawidzić.

Renesans

Budował przeciwko niemu powstanie (nieudane wotum nieufności dla Laporty) i wystartował w wyborach na stanowisko prezydenta w 2010 roku. Wygrał, całkowicie odcinając się od poprzednika. Jedną z pierwszych jego decyzji było pozbawienie legendy klubu – Johana Cruyffa – tytułu honorowego prezydenta. Tak ot. Potem zaczął wytaczać prawne działa przeciwko starym zarządcom.

Ok, a co zbudował? Przede wszystkim zaczął pracować na finansowe bezpieczeństwo tego mocno przywiązanego do tradycji klubu. W jaki sposób? Niszcząc jego tradycję. Barca znana była z faktu, że w całej, ponad stuletniej, historii nie nosiła reklam na koszulkach. Owszem, był UNICEF, zaklepany przez Laportę. Ale tam Barca dopłacała. I choć „splamienie” trykotu nie bardzo mi się podobało, miało szlachetne podłoże. Rosell z kolei lekką ręką oddał koszulkę „fundacji” Quatar Foundation za grube 30 milionów euro rocznie przez pięć lat. Dziwnym trafem, już po dwóch latach fundacja zmieniła się w linie lotnicze. :)

Co jeszcze? Aha, wiem. Od początku Sandro nie potrafił zbudować sobie odpowiednich relacji z najważniejszą osobą w klubie – trenerem Guardiolą. Odsunął Cruyffa i inne osoby blisko związane z klubem. To mocno zabolało Pepa, który męczył się z przełożonym ponad dwa lata. Zmęczony odszedł. Jego miejsce zajął Tito Vilanova, który zmaga się do dziś z rakiem ślinianki przyusznej. Obecnie trenerem jest wcześniej nieznany niemal w Europie Gerardo Martino. To była dobra decyzja, ale do dziś zastanawiam się, jak by wyglądała Barca gdyby Rosell zdołał zatrzymać na Camp Nou Guardiolę…

Równie nieprzyjemnie potraktowany został Eric Abidal, obrońca, który inspiruje wszystkich. Przez ponad rok był wyłączony z gry w piłkę z powodu nowotworu i przeszczepu wątroby. Gdy wrócił, zrobił to w fenomenalnym stylu – osiągając życiową formę. A obrazek, w którym kapitan zespołu, Carles Puyol, oddaje mu opaskę kapitańską, by po walce ze śmiertelną chorobą Francuz mógł wznieść w górę Puchar Mistrzów w Londynie zostanie zapamiętany jako jedna z piękniejszych chwil w historii futbolu. Rosell lekką ręką pozbył się zawodnika poprzedniego lata pokazując mu tylne wyjście. A zasoby kadrowe wśród obrońców nie są najbogatsze.

Historia najnowsza

No i ostatnia aferka – transfer Neymara. Od samego początku mi to śmierdziało. Nic jeszcze nie wiadomo, znamy póki co rewelacje prasowe, czeka nas pewnie długi proces, ale odejście Rosella jest dużym ciosem dla klubu. Tak, ciosem, gdyż może się to odbić na dyspozycji zespołu, a także jednej jego z gwiazd – młodym Brazylijczyku. Wiem, że była to trudna do przeprowadzenia transakcja, jednak ukrywanie jakichkolwiek kosztów transferu w dziwnych operacjach kiedyś musiało wyjść na jaw. Zwłaszcza przy specyfice brazylijskiego rynku. Że też tak sprawny menadżer, jakim bez wątpienia jest Rosell, nie przewidywał konsekwencji zatajania okoliczności transferu…

Jego, niemal, cztery lata rządów nie wspominam najlepiej, wielokrotnie wkurzał mnie on nie tylko swymi odstającymi uszami, ale i decyzjami – zerwaniem z tradycją czy puszczeniem zbyt łatwo Guardioli. Podoba mi się za to plan renowacji Camp Nou. Po Rosellu płakać nie będę, nawet się nieco cieszę. Ale tylko nieco, gdyż resztę kadencji obecnego zarządu na stanowisku prezydenta spędzi Josep Maria Bartomeu – prawa ręka dotychczasowego bossa. Czyli pewnie niewiele się zmieni.

photo credit: SOCat via photopin cc

Partnerzy Troyanna