„Henryku, proszę, nie rób tego”, czyli #DwuGłos o nowych X-Menach

Były w tym roku już dwa wielkie pojedynki superbohaterów, jeszcze nie ochłonęliśmy po „Wojnie Bohaterów”, a już nadszedł „X-Men: Apocalypse”. Czy dorównał wcześniejszej produkcji Marvela?

PS. Daj lajka na stronie DwuGłos na Facebooku. Dziękuję. :)

Ten rok w ogóle stoi pod znakiem starć komiksowych herosów. Batman bił się kilka minut z Supermanem, Kapitan Ameryka swój zespół poprowadził przeciwko szeregom Iron Mana, a za nieco ponad dwa miesiące będziemy mieli złoczyńców z DC Comics w spektakularnym „Suicide Squad”. W międzyczasie zaś produkcja o przygodach mutantów, w których drzemie ogromny potencjał, który chyba nigdy nie został do końca przez wytwórnię Fox wykorzystany.

Jednak „Deadpool” znacznie podniósł oczekiwania i możliwości tego studia, dając nadzieję na udane filmy na licencji Marvela (choć ich filmy nie są zaliczane do Marvel Cinematic Universe).  I ja miałem nadzieję, że film ten będzie przynajmniej lepszy od poprzedniej części, „Days of Future Past”. Czy to się udało? Zapraszam do naszej dyskusji z Patrykiem z bloga Oh My Deer.

∆∆∆∆∆∆

208719

Patryk: Cóż. Zacznijmy od tego, że po dwóch poprzednich bardzo dobrych częściach, liczyłem na kontynuację dobrej passy. Jednak czar prysł już po trailerach i pierwszych doniesieniach. Głównie za sprawą fatalnego czarnego charakteru i jeszcze groszego scenariusza. Szkoda, bo historia zatoczyła koło i wróciliśmy do punktu wyjścia, czyli 2006 roku i “Ostatniego Bastionu”…

Maciek: Mnie poprzednia część mocno rozczarowała, do “Apocalypse” podchodziłem z dużą rezerwą i… to było dobre podejście. Ani nie jestem wielce rozczarowany, ani zachwycony. No bo nie ma się czym zachwycać. Może poza aktorstwem, bo to jest na wysokim poziomie. Co prawda, cierpi nieco przez scenariusz, ale McAvoy, Fassbender czy Hoult wypadają dobrze. Co innego Lawrence, ale do niej w ogóle jestem jakoś uprzedzony…

xmen-apocalypse-gallery-01-gallery-image

Patryk: No co Ty, dwie poprzednie części były kozackie! Ale może dlatego, że więcej tam było ciekawych, dialogów, historii, emocji czy relacji między bohaterami (może nawet miłości między Erikiem, a Charlesem?!). Tu mieliśmy klasyczny scenariusz filmu z pogranicza science fiction i sensacji – przybywa zły typ, robi zamęt, sieje spustoszenie, pocątkowo wygrywa, aż tu nagle cud i znowu dobro wychodzi obronną ręką. Ja rozumiem, że to adaptacja komiksu i Apocalypse musiał mieć pewne cechy, ale mogli go zrobić znacznie lepiej. Jak dla mnie był po prostu komiczny. A chyba nie o to chodziło?

Maciek: No, sam Apocalypse wypada blado. Typ budzi się po kilku tysiącach lat i od razu ma tylko jedno pragnienie – wszystko obrócić w pył. Blado to wyszło. Zresztą wyglądał równie kiepsko. I dopiero czytając napisy końcowe zorientowałem się, że grał go Oscar Isaac. #PoeDameronSprzedałSię. Mnie ogólnie przeszkadzało dużo wątków, które były fajne, ale totalnie pourywane. Jedyny lepiej rozwinięty to Magneto w Polsce. I mimo, że nas to może bawiło (pokaleczony polski język), to ten właśnie wątek podobał mi się najbardziej. Ale zabrakło tutaj rozwinięcia szkoły Xaviera, typowego teen drama. Rozpoczęto to rozwijać i nagle ucięto. A szkoda, bo nowy casting mutantów jest naprawdę niezły (pierwszy raz w życiu polubiłem Jean Grey!).

xmen-apocalypse-gallery-04-gallery-image

Patryk: Generalnie sam motyw Magneto w Polsce był ok, ale też go spartaczyli. Po pierwsze nie dowiedzieliśmy się skąd on się tam dokładnie wziął. Po drugie pracował w jako robol, a mieszkał w chacie myśliwego. No i po trzecie scena śmierci żony i dziecka. Niby sensownie, że policjanci z łukiem, jedyną bronią, która może go zabić, ale to wszystko śmierdziało malizną. No i te dialogi w fabryce… “Henryk, proszę cię! Nie rób tego”. Na koniec jeszcze powrót Erika do bycia złym. Tanio. W ogóle nie sądzisz, że Magneto/Erik to mega ciekawa i skomplikowana postać, a tu potraktowali ją zbyt pobieżnie?

Maciek: Jest dużo racji w tym co piszesz, Magneto to jedna z moich ulubionych postaci z całego Marvela. Jeszcze od czasów, gdy grał go McKellen. I nie został potraktowany po macoszemu, wydaje mi się, że miał najdłuższy “czas antenowy” spośród plejady mutantów. I został świetnie zagrany. Jednak sama historia, motywacja “bohatera” czy towarzyszące mu osoby i wydarzenia wypadły blado. Jednak powtórzę raz jeszcze – jego wątek był dla mnie najciekawszy i, choć kiepsko zrealizowany, jako jedyny wzbudzał we mnie silniejsze emocje. Poza nim oczywiście Xavier, ale i dwóch mutantów z drugiego planu – Nightcrawler, którego kocham jeszcze od czasów animowanych seriali, oraz Quicksilver. Jego solowa akcja była najlepszą w całym filmie!

Patryk: Po macoszemu nie, ale tak jakby się nie przyłożyli do tej postaci. Dali jej tyle czasu, ale chyba tyle samo czasu nie dali sobie, by ją dobrze “wypieścić”. Fassbender robił co mógł, ale nie udało mu się tego uratować. W przeciwieństwie do Lawrence, która wyglądała, jakby grała tu zakarę. Ale to już przemilczę, bo przynajmniej dobrze pokazali jej historię po wydarzeniach sprzed 10 lat. Tak jak mówisz, największymi zwycięzcami są nowi – oprócz tej dwójki i Jean Grey, też Cyklop dał radę (trochę mniej przyszła Storm, ale też plus, że ładnie ją wprowadzili i pokazali przeszłość). No i McAvoy, ale to już standard. Dobra, a efekty specjalne? Bo dla mnie były przesadzone, tzn. za bardzo chcieli, żeby było kozacko i katastroficznie, a wyszło znowu trochę komicznie.

xmen-apocalypse-gallery-02-gallery-image

Maciek: To nie były efekty, a efekciarstwo. Znowu, za dużo CGI, do tego naprawdę kiepskiej jakości. Przez co globalna apokalipsa zamiast przerażać, jedynie bawi. Ani razu, a byłem po raz kolejny w kinie IMAX, nie czułem opuszczonej szczęki. Efekty specjalne powinny albo robić wrażenie, albo być na tyle subtelne, by wzmacniać przekaz historii. Tutaj nie udała się żadna z tych funkcji. Były, bo być musiały. Raz jeszcze jednak podkreślę, akcja Quicksilvera jest fajnie zrealizowana i jako jedyna spowodowała lekki skok adrenaliny. Szkoda, że tylko raz…

Patryk: A u mnie nic nie skoczyło, bo przecież niemal identyczna scena była w poprzedniej częsci! I tu mają u mnie minusa. Podobnie jak scena odbudowy szkoły wspólymi siłami Jean i Magneto. Ja wiem, że w komiksach Erik często ostatecznie pomagał X-Menom, już prawie się nawracał, żeby znowu stanąć po drugiej stronie barykady. Ale to mi niestety bardziej przypominało te amerykańskie programy, gdzie ekipa remontowa buduje w 48 godzin dom dla biednej rodziny. Aż się prosiło o dodatkowe 5 minut, w których Erik niejako wyjaśnia swoje zachowanie. I znowu, to jego nagłe nawrócenie i pomoc w zniszczeniu Apocalypse też było takie sobie. Niby Fassbender coś tam próbowal pokazać, że nie wie co zrobić, że dawni przyjaciele etc., ale wyszło jak zwykle. TANIO. Dobra, może jeszcze jakieś plusy znajdziemy?

Maciek: Moim zdaniem Magneto zasługuje na osobną produkcję. Nawet bardziej niż Wolverine, który jest już wyeksploatowany, a jego solowe produkcje pozostawiały wiele do życzenia. A Magneto? Skomplikowana postać, rozdarta, mająca swoje racje. Ale nie w tym filmie. Plusy? Poza wspomnianymi już, czyli dobrą grą aktorów, dwoma postaciami i paroma uciętymi wątkami, nie jestem w stanie wskazać nic szczególnego. Ten film zapamiętam dokładnie tak samo jak “Przyszłość, która nadejdzie”, czyli nijak. Po prostu, że był. Wiesz, że musiałem sobie przeczytać streszczenie poprzedniej części przed seansem? W przypadku filmów Marvela – Disneya, czy nawet DC, nie mam tego problemu. Z tą produkcją będzie raczej podobnie.

xmen-apocalypse-gallery-07-gallery-image

Patryk: Ja akurat mam zupełnie odwrotnie. Po pierwsze od gówniarza (serial animowany na Fox Kids, petarda!) zawsze lubiłem X-Menów. Części 1-2 były ok, trójka słaba. Natomiast dwie poprzednie, czyli “Przyszłość, która nadejdzie” i szczególnie “Pierwsza klasa” podobały mi się tak bardzo, że na długo je zapamiętam. Ale tak jak Ty, najnowszą część szybko wymażę z pamięci. A co do Magneto, dam sobie obciąć rękę, że nie dostanie solowego filmu. Czemu? Bo te trzy ostatnie części w dużej mierze były właśnie o nim i doskonale poznaliśmy jego przeszłość. A już przedstawienie jej w “Pierwszej klasie” było przekozackie. W “Apocalypse” mogliśmy dostać piękną puentę, ale jej nie dostaliśmy. A “wprowadzenie” Wolverine? Co o tym myślisz?

Maciek: Niestety, Hugh Jackman młodszy nie będzie, a przecież nie powinien się starzeć… Ale tu widać było, że już nie do końca do tej roli pasuje. Miało być ciekawe cameo, wyszło nic wybitnego. Owszem, ciekawy przedsmak do ostatniego filmu o Loganie z Jackmanem w roli głównej, ale myślałem, że będzie to bardziej sugestywne, niedopowiedziane, tajemnicze. Nie będę czekać ze zbyt wielkim wyczekiwaniem na ten film. Zamiast Logana chętniej oglądałbym tutaj Kurta Wagnera w akcji, który jest wyborny. Jeśli kiedyś miałbym być mutantem, chciałbym być właśnie nim! A Ty? :)

xmen-apocalypse-gallery-08-gallery-image

Patryk: Ja zdecydowanie Profesorem X! Tylko nie chciałbym być łysy… No, a Wolverine jak to Wolverine. Zrobił rozpierdziel, pozabijał, pokazał się i uciekł do lasu. Jak dla mnie mogłoby tej sceny nie być, chociaż oczywiście fajnie, że nawiązali do jego przemiany plus fajnie to zagrało z tym pułkownikiem czy sierżantem, którego przecież Logan spotkał w poprzedniej części. Swoją drogą, po “ukrytej” scenie po napisach końcoych przez chwilę myślałem, że tu może chodzić o X-23, czyli kobiecą wersję Wolverina, ale to raczej mało prawdopodobne. A to by był dopiero kozak! Chociaż i tak dali nam do myślenia.

Maciek: No właśnie, bo mimo, że film raczej nie należy do wybitnych, to pozostawia swoje uniwersum (funkcjonujące równolegle do MCU) w bardzo ciekawym punkcie: mamy łysego już Xaviera, mamy nowe pokolenie mutantów, mamy Logana na wolności. Wydaje się, że jest tu glina, z której uda się coś ulepić. I wiem, że może to zabrzmi dziwnie, ale ja bym bardzo chciał zobaczyć film… młodzieżowy, coś na wzór Harry’ego Pottera, ale nie w Hogwarcie, a szkole mutantów. Te wszystkie hormony, miłosne podboje. Coś infantylnego, ale jednocześnie bez kija w tyłku (jak “Apocalypse”). Czyli coś jak… prawdziwi, komiksowi X-Meni. A Tobie co się marzy w tym uniwersum?

Patryk: To by było coś! Bo cały czas za mało mi tu szkoły (heh). Ale nie wydaje mi się. Końcówka “Apocalypse” jasno nam pokazała, że kolejna część będzie już o prawdziwym teamie X-Menów. Oby z innym reżyserem w roli głównej, ale wydaje mi się, że nie zobaczymy dojrzewania “nowych”, tylko w kolejnej części będą już bojownikami. A wracając do życzeń. Chciałbym, żeby Fassbender i McAvoy grali w X-Menach do końca życia. Są genialni w swoich rolach. Właściwie to z całego Marvela, tylko Robert Downey Jr. może im się równać.

xmen-apocalypse-gallery-05-gallery-image

Maciek: Skoro już bujamy w obłokach… w przygotowaniach jest jeszcze film o Gambicie. Co prawda, ma go zagrać Channing Tatum, ale daję mu kredyt zaufania. Wcześniej wspomniałem o filmie młodzieżowym, natomiast tego bohatera bym chętnie zobaczył w konwencji mrocznego, gęstego kina noir. Trzymający w napięciu thriller o hazardzie (jak “Casino Royale”!) z mutantami bardziej w tle. W przypadku serialu “Jessica Jones” się udało, więc i tego bohatera można by tak potraktować. Ok, chyba jednak za daleko odpłynąłem…

Patryk: Trochę daleko, ale masz rację. Natomiast nie wyobrażam sobie Tatuma w tej roli. No, ale niech mnie zaskoczy jak Reynolds. To co, #DwuGłos się zrobił ostatnio komiksowy, ale najbliższa okazja dopiero przy „Doktorze Dziwago” i „Suicide Squad”? Czekamy!

 

 

OCENA


Maciek:
5/ 10


Patryk:
5 / 10


PLUSY I MINUSY


Maciek:

+ Poza Lawrence, dobry poziom aktorstwa.

+ Nightcrawler i Quicksilver.

+ I pozostali mutanci z nowego castingu (Jean Grey <3 )
– plastikowe i nijakie efekty (niezbyt)specjalne.

– Oscar Isaac jako Apocalypse.

– mało wiarygodna historia i część dialogów, czyli kiepski scenariusz.


Patryk:

+ Fassbender i McAvoy za grę aktorską.

+ Wprowadzenie nowych postaci.
– Apocalypse (gra i wygląd).

– Słaby scenariusz.

– Kiczowate efekty specjalne.


Partnerzy Troyanna