iPhone 5S – mój kolejny telefon

1

Mój trzyletni iPhone 4 wreszcie doczekał się dziś godnego następcy. Jeszcze niedawno rozważałem przesiadkę na jedną z topowych Lumii, ale dziś już jestem pewien – iPhone 5S będzie mój.

Oczywiście, nadzieje na przesiadkę z iOS porzuciłem po paru tygodniach z Makiem. Jak doświadczyłem idealnej harmonii między systemem mobilnym a OSX to wiedziałem, że odejście od iPhone’a byłoby bez sensu. Bo to system operacyjny, a nie megapiksele, gigaherce czy ilość rdzeni procesora, się dziś liczy.

Po dzisiejszej prezentacji Apple nie spodziewałem się za wiele. Niemal wszystko zostało przewidziane lub „przypadkiem” wyciągnięte z piekieł chińskich fabryk Apple. Jest plastikowy iPhone 5C, który jest tak naprawdę iPhone’m 5 wpakowanym w kolorową, plastikową obudowę. Mimo wszystko, liczyłem na to, że ta wersja nie powstanie, choć w sumie jest to racjonalny i sensowny krok.

No i mamy też prawowitego następcę poprzedniej słuchawki: iPhone 5S. Tak jak się spodziewano, jest także w kolorze złotym (arabscy szejkowie będą musieli je wyłożyć diamentami by się wyróżnić). Tak jak się spodziewano, ma czytnik linii papilarnych. Tak jak się spodziewano, ulepszono w nim niemal wszystkie podzespoły. Ale jest też kilka nowości…

2

Przede wszystkim procesor. A7, jak się zwie, to 64-bitowa jednostka, niemal taka jaką znamy z naszych komputerów. To już coś. Jego siła może być naprawdę potężna. Tak samo jak pobór mocy, ale Apple zarzeka się o minimum 10 godzinach pracy na jednym ładowaniu. Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, zobaczymy.

Czytnik linii papilarnych, mimo, że oczekiwany przez większość, robi wrażenie. Zamiast podawać kod blokady – wystarczy dotknąć przycisku Home. Po co wpisywać hasło Apple ID w AppStore – wystarczy dotknąć czytnika. Może nie jest to żadna rewolucja, ale na pewno fajny dodatek, który może ułatwić najczęściej wykonywaną na telefonie czynność: jego odblokowywanie.

Jednak najważniejszy jest iOS. Co prawda, już za kilka dni (18 września) będę mógł odpalić go na moim leciwym iPhone’ie 4, lecz nie spodziewam się rewelacji – dziadek już ledwo zipie na iOS7, a liczba zmian (pal diabli wizualne) w samych funkcjach systemu jest tak szeroka, że na pewno trzyletni sprzęt to odczuje. Na niekorzyść przyjemności z użytkowania.

Jedyne, czego mi tak naprawdę brakuje w nowym telefonie od Apple to… Większy ekran. Spodziewałem się, że wraz z pokazaniem tańszej wersji ta droższa dostanie ciut większe pole do pracy. Umówmy się, 4 cale to jest mało, zwłaszcza, że najnowszy Samsung Galaxy Note 3 ma niemal 6 cali. Skoro rok temu iPhone urósł wzdłuż, liczyłem, że da radę też wszerz. Niestety, chyba tylko ja tak umiem…

3

Dlatego więc, po trzech już latach trzeba przygotować się (a zwłaszcza portfel!) na przesiadkę na iPhone’a 5S. Apple wyeliminowało moją do niedawna główną motywację do przesiadki na Windows Phone – znudzenie iOS. Siódma odsłona tego systemu mocno się zmienia, także wizualnie. Pięć lat z minimalnymi zmianami sprawiło, że miałem ochotę na odrobinę świeżości. iOS 7 spełnia te oczekiwania. Teraz trzeba jedynie uzbroić się w cierpliwość, oficjalna data polskiej premiery nie została podana, ale nastąpi to do końca roku.

Fotki pochodzą z serwisu The Verge oraz strony Apple

Partnerzy Troyanna