Mój Fejs – Volant

Jest sobota, a to oznacza, że na tym blogu kolejna osoba odpowiada na moje pytania w cyklu Mój Fejs. Bohaterem dzisiejszej odsłony jest playboy, pisarz, przedsiębiorca i bloger – Volant.

Do Volanta napisałem po tym jak jedna z czytelniczek zaproponowała by uwzględnić go w jednej z nadchodzących części. Nie znałem wcześniej jego bloga – Volantification, lecz zajrzałem i uznałem, że może być to odpowiednia osoba do cyklu. Z jego książką – Piąty Poziom – też nie miałem dotychczas styczności, lecz może to być ciekawa lektura. Jednak od razu zauważyłem, że będzie można po nim oczekiwać ciekawych odpowiedzi.

Volant nie wahał się ani chwili i obszernie odpowiedział na zestaw pytań. I radzę czytać do końca, bo z każdą kolejną odpowiedzią jest lepiej! Dobrej lektury!

 

Troyann: 1. Jak dużo czasu spędzasz na Facebooku?

Volant: Zależy. Dla mnie Facebook to narzędzie – coś jak zaawansowany młotek. Używam go kiedy potrzebuję i nie robię z tego stylu życia. Prawdę mówiąc, nie bardzo rozumiem osoby, które wychodzą spotkać się ze znajomymi i pierwsze co robią siadając w pubie, to jest wyjęcie telefonu i logowanie się na swój profil, bo może coś ich ominie. Ja tak nie uważam. Bardzo lubię chwile, kiedy mogę się wyluzować, porozmawiać, popatrzeć na ładne nogi kelnerki i chociaż światełko bijące od telefonu, może być pociągające, to dla mnie jest to trochę za mało.

2. Na jakich urządzeniach z nich korzystasz?

Laptop – kiedy jestem w domu. Netbook – kiedy wyjeżdżam.

3. Co przede wszystkim robisz na Facebooku?

Są to tylko dwie rzeczy: prowadzenie fanpejdży i odpisywanie na wiadomości.

4. Od kiedy masz konto?

Nie pamiętam. Pierwszy raz, miałem je przez 24 godziny, bo Facebook spamował wtedy mailami pod tytułem: „Dostałeś zaproszenie do znajomych”. Zapchał mi skrzynkę, mnie to zirytowało i dezaktywowałem konto. Po raz kolejny pojawiłem się na Facebooku w celu założenia fanpejdża dla Volantification i było to stosunkowo niedawno, bo w listopadzie 2010 roku.

5. Świat bez Facebooka byłby…

Taki sam.

6. Za co go lubisz?

Za możliwości, bo nigdy wcześniej nie było tak łatwo dotrzeć do takiej ilości osób. Nigdy wcześniej teksty, grafiki i filmy nie rozprzestrzeniały się tak wirusowo. Nigdy wcześniej nie było tak łatwo wypromować swojej działalności gospodarczej skierowanej do młodych ludzi i chociaż Facebook nie załatwi wszystkiego, to może bardzo pomóc.

Ale nie wiem, czy przypadkiem nie bardziej cenię go za przycisk „Lubię to”. Serio. Ten przycisk zmienia świat.

Kulturowo jesteśmy nastawieni na wyszukiwanie różnic, indywidualność i krytykanctwo. Klasyczny Polak nie widzi powodu, żeby mówić o tym co lubi, za to bardzo chętnie opowiada o tym co mu się nie podoba. Z tego powodu, zamiast łapki z kciukiem podniesionym do góry, najchętniej widziałby tam przyciski o nazwach: „Mam to gdzieś”, „Nie lubię” i „Głupie to jakieś”. Przycisk „Lubię to”, całkowicie odwraca taką tendencję. Zmusza ludzi do wyszukiwania podobieństw, bo to się zwyczajnie opłaca. Żeby się nie zgodzić, trzeba pisać komentarz, a jest dużo łatwiej kliknąć „Lubię to”, prawda?

A co w tym takiego ważnego? To, że jedną z kluczowych umiejętności bez względu na wykonywany zawód czy status, jest umiejętność dogadania się, a ono polega na dostrzeganiu podobieństw. Jest to o tyle ważne, że dopóki nie jesteśmy magnesami, które przyciągają się przeciwnymi biegunami, to jako ludzie zawsze chętniej będziemy spotykać się z osobami, z którymi nas coś łączy. Im sprawniej umie się to dostrzegać, tym lepiej się funkcjonuje, a prowadzi to do tego, że nie patrzy się już na świat w sposób: „Nie lubię Romka, bo słucha metalu” tylko raczej: „Nieważne, że słucha metalu, bo może pomóc mi zrobić grafiki na stronę i ma niezłe poczucie humoru”.

7. Co Cię w nim wkurza?

Szkoda życia na wkurzanie się na coś, na co nie ma się wpływu.

8. Boisz się o swoje dane osobowe na Facebooku?

Gdybym się bał, mieszkałbym w ziemiance gdzieś w Puszczy Białowieskiej.

9. Z jakich sieci społecznościowych poza Facebookiem korzystasz?

Z żadnych, ale jestem martwą duszą na Twitterze, Google+ i NK.pl… O ile NK.pl jeszcze istnieje.

10. Gdybym był Zuckerbergiem to…

Po pierwsze, nie kombinowałbym tak dużo ze zmianami.

Po drugie, kupiłbym sobie inne ubrania, bo swoim „stylem” nie dość że psuje opinię informatykom, to jeszcze miliarderom.

Po trzecie, tak jak zakazane są zdjęcia nagich piersi, to wprowadziłbym zakaz wrzucania zdjęć grubych dziewcząt ubranych w legginsy, bo to wizualna zbrodnia przeciwko ludzkości. :)

 

Jak podobają wam się odpowiedzi Volanta? Ciężko nie zgodzić się z tezą o przycisku „lubię to”. Jeszcze nigdy nie spojrzałem na to z tej perspektywy. W jakie ubrania powinien zainwestować Zuckerberg? Kto wystąpi w kolejnej części? Kogo chcielibyście jeszcze zobaczyć w cyklu Mój Fejs? Na te i inne pytania odpowiedzi poznacie już niebawem. Sami też możecie odpowiadać – w komentarzach. Dobrego weekendu!

Poprzednio w Mój Fejs:

Partnerzy Troyanna