Nic nie napisałem, bo ratowałem Gotham

Kiedy po kilku tygodniach człowiek ma wreszcie szansę spędzić weekend w domu, wyspać się, nadrobić zaległości muzyczne, przeczesać nieco Pocketa, posprzątać to na pewno bardzo się cieszy. A ja zamiast tego wszystkiego cały weekend niemal grałem w Batman: Arkham Knight.

Czy żałuję? Zdecydowanie nie! Zresztą, najnowsza gra osadzona w Gotham City jest bardzo dobra z wielu powodów. Każdy z nich jest skutecznym argumentem (obok trwających upałów i zmęczenia), by jednak nieco zluzować w weekend. Dlatego poniżej w kilku zdaniach napiszę wam co w tej grze pokochałem.

Aha, i żeby nie było, jeszcze jej nie ukończyłem, mam dopiero niecałe 50% za sobą. Ale to wystarczająco dużo, bym napisał poniższe słowa. No i ten, gram na PlayStation 4, więc żadne z problemów, które dotykały graczy pecetowych mi się nie objawiły.

Otwarte, mroczne Gotham

Od czasów GTA V w żadną grę się tak mocno nie zaangażowałem. Nawet w Wiedźmina. Co łączy te wszystkie tytuły? Otwarty świat. Los Santos i okolice to piękna parodia amerykańskiej rzeczywistości, świat Wiedźmina to piękne, baśniowe widoki, a Gotham? Mroczne, ciemne, zalane deszczem. I otwarte. Co prawda, ciężko nieco się połapać w lokalizacjach, świata nie poznałem jeszcze na pamięć, co w GTA V przychodzi z czasem, ale to dlatego, że Gotham widzimy tylko nocą, a wówczas miasto zlewa się w miks mroku i pojedynczych świateł. Nie zmienia to faktu, że miasto jest całkiem spore i różnorodne, choć zdecydowanie najmniejsze ze wszystkich wymienionych gier. Jednak ten klimat opuszczonego, zatraconego miasta czuć doskonale.

CIna_MVW8AIMGyj.jpg large

Mnogość zadań

Oprócz głównego wątku fabularnego mamy wiele innych zadań  do wykonania. I nie są to jakieś bzdury, ale misje, w których mierzymy się ze znanymi z uniwersum Batmana złoczyńcami. Nie chce nam się ścigać Stracha na Wróble? Ok, pokonajmy Pingwina, albo Harveya Denta lub Człowieka Zagadkę! Albo zniszczmy patrole na ulicach. Albo uratujmy strażaków. Albo pobawmy się w detektywa i znajdźmy tajemniczego mordercę! Serio, zawsze gdy jakiś wątek mnie nudził, lub dany boss był za silny, można po prostu ruszyć dalej.

System walki

Batman nie zabija, co wszyscy chyba dobrze wiedzą. I walka z przeciwnikami tak, by ich nie zabić sprawia, że nasz bohater nie ma lekko. Sam system walk sprawia ogromną frajdę, zwłaszcza gdy gra zaserwuje nam widok ze slow motion. Ale prawdziwa zabawa zaczyna się w momencie, gdy do pomocy ruszy nam Robin albo Nightwing. Zespołowe kombinacje są tak przepiękne, że ciężko tego nie docenić. Animacje, prowadzenie kamery i specjalne combosy pozwalają nam się wczuwać w bohatera filmu. Miodzio.

Fabuła

Jestem nieco wykluczony, ponieważ z obecnej serii gier udało mi się zagrać tylko w Arkham Asylum. Nie wiedziałem, że jeden z głównych wrogów naszego Nietoperka umiera i było mi nieco smutno. Ale okazuje się, że twórcy gry kapitalnie rozwiązali jego obecność i w tej części. Cały plan na zniszczenie Batmana przez Stracha na Wróble przypomina nieco wydarzenia z filmu Batman: Begins, ale jest znacznie większy, doskonalszy i bardziej przerażający. Kurczę, ciężko oceniać tę fabułę, kiedy jest się dopiero w połowie, ale szereg drobnych smaczków, zwrotów akcji i interakcji między bohaterami sprawia, że nie mam ochoty przestawać w to grać. Po prostu nie mogę się doczekać rozwiązania wszelkich problemów.

CI73ZCmUsAIlWMa.jpg large

Batmobil

Okej, to jest najlepszy pojazd jakim kiedykolwiek sterowałem. Piękny, fajnie się nim steruje, zmienia się w czołg (i to jaki!), ale przede wszystkim – jest integralnym elementem fabuły. Bez umiejętności sprawnego posługiwania się nim zbyt daleko w grze nie zajedziemy. Są pościgi (również ze slow motion!), są oblężenia, są poszukiwania, miejskie bitwy. Wszystko, czego bym oczekiwał.

Grafika i dźwięk

Wiem, że zaraz mogą spaść na mnie gromy, ale graficznie Wiedźmin mocno mnie zawiódł. Jasne, to nadal piękna wizualnie gra, jednak ciężko mi było poczuć tego, że to konsola najnowszej generacji. Było pięknie, ale bez szału. Za to Batman… Wizualnie jestem pod ogromnym wrażeniem. Nawet deszcz wygląda świetnie, jego krople rozbijające się o inne elementy (peleryna!), detale na twarzach wrogów, batmobil, lokalizacje, gadżety. W mojej perspektywie to najbardziej „next-genowo” wyglądająca gra, z którą jak dotąd przyszło mi obcować. No i jeszcze muzyka, momentami mocno przypominająca dzieła Zimmera wykonane na potrzeby trylogii Christophera Nolana. Udźwiękowienie szczegółów też jest całkiem niezłe, ale w sumie dodatkowych dźwięków tu niewiele, głównie słyszymy deszcz, dialogi, batmobil i uderzenia.

Pewnie nie możecie uwierzyć dlaczego wychwalam tak grę, która w globalnej opinii została mocno skrytykowana? Cóż, po prostu uniwersum Batmana uwielbiam. Jednocześnie bałem się, że gra zbezcześci wizję Gotham wykreowaną przez Nolana. Tak się nie stało, tym bardziej jestem pozytywnie zaskoczony. No, ale nie jest to gra bez wad. Co mnie irytuje? Najbardziej chyba właśnie jedna z zalet, czyli ogrom miasta i nadmiar zadań do wykonania. W pewnym momencie jest tego trochę za dużo i chcąc rozpocząć misję fabularną po drodze znajdujesz inne zadanie, którego musisz się podjąć, potem kolejne i kolejne, a główny wątek gdzieś w tym wszystkim się rozmywa i traci na znaczeniu.

Jeśli więc jesteś fanem Batmana to w tę grę zagrać po prostu musisz. No, chyba, że masz peceta (trololo). Ja już kończę swój wywód i pędzę ratować Gotham. A na koniec najlepszy suchar:

Co mówi Batman do Robina kiedy wsiadają do batmobilu?

.

.

.

.

.

.

Wsiadaj Robin!

Suche, stare, ale zawsze śmieszne.

Partnerzy Troyanna