Ok, zgadamy się na…

Dekadę temu Internet był znacznie prostszy. Narzędzi było niewiele, a każde miało swoje jedno, dobrze określone przeznaczenie. Dzisiaj programów, aplikacji, narzędzi internetowych jest tyle, że często można się w nich pogubić. Zwłaszcza zaś, jeśli chcemy się z kimś komunikować.

Kiedyś był email, było Gadu Gadu i… to w zasadzie byłoby na tyle. Na mieście, mając w kieszeni jedynie telefon bez Internetu, polegaliśmy na SMS-ach. Od tamtej pory smartfony zmieniły nasze życia nie do poznania. Emaile czy też GG najczęściej służyły do tego, by coś załatwić z obcymi nam ludźmi lub umówić spotkanie w cztery oczy. Dzisiaj spotykamy się coraz rzadziej, bo przecież komunikujemy się na bieżąco poprzez rozmaite programy i aplikacje. I coraz rzadziej robimy to siedząc przy komputerze. A telefon coraz rzadziej służy do wysyłania SMS-ów. Przekonałem się o tym całkiem niedawno na własnej skórze.

Obecnie komunikatorów mamy zbyt wiele, połapanie się w tym z kim w którym prowadzimy korespondencję zaczyna nas przerastać. Ostatnio mam prawdziwy mętlik w głowie. Prześledźmy po kolei najważniejsze z nich.

Facebook Messenger

Zdecydowanie najważniejszy komunikator, dla mnie, jak i dla większości społeczeństwa. Z jednego powodu – z Facebooka korzystają niemal wszyscy, dlatego z niemal każdym znajomym możemy prowadzić konwersacje za pomocą tego narzędzia. Zwłaszcza, że jest ono stale rozwijane (w dobrym kierunku), więc rośnie liczba jego funkcji. Co prawda, większość to pomysły z innych komunikatorów, lecz nie mam nic przeciwko. Ostatnio, wzorem iMessage wprowadzono możliwość wysłania swojej lokalizacji, genialna rzecz, dotychczas możliwa pomiędzy urządzeniami Apple, teraz dostępna jest dla każdego.

SMS / iMessage

Kiedyś podstawowa forma komunikacji. Ileż to dziewczyn się podrywało na SMS-y… Teraz to dość prymitywna forma komunikacji. Właściwie, to częściej piszą do mnie firmy, które mają mój numer w swoich bazach danych, niż żywe osoby. Signum temporis.

Twitter

Direct Message na Twitterze nie jest najlepszą formą komunikacji, ale zdarza mi się z niej korzystać. Jako, że na Twitterze nie dodajemy siebie do znajomych, a jedynie obserwujemy, możemy w szybki sposób skomunikować się z obcymi nam ludźmi. Jednak to dość niewygodny komunikator, ograniczający nas do jedynie 140 znaków.

Snapchat

Rzadko korzystam z niego jako komunikatora z pojedynczymi osobami, ale zdarza się i tak. Możliwość dorysowania czegoś daje duże możliwości do zabawy konwencją i utrzymywania zabawnych komunikatów. Ale tylko do tego właściwie służy. Nie można w nim przekazywać istotnych wiadomości, ponieważ… zaraz przepadną. Nie wyobrażam sobie, by znajomi podali mi adres imprezy za pośrednictwem Snapchata, ponieważ zaraz zniknie i zapewne zapomnę. Podobnie z wysyłaniem sobie krótkich filmów. Wielokrotnie zdarzyło się, że ktoś mi wysłał kilka słów w formie wideo, ale ja telefon miałem wyciszony i… Nic się nie dowiedziałem.

Viber, Telegram, WhatsApp

Wszystkie wymienione powyżej komunikatory to aplikacje mobilne, które są niejako substytutem telefonu oraz SMS, także dla wielu osób jednocześnie. Podobno są popularne i używają ich masy. Ja tam tego nie ogarniam.

Skype

Służy bardziej do dłuższych połączeń (audio oraz wideo) niż stałej komunikacji, choć znam firmy, w których oficjalnym komunikatorem jest właśnie ta estońska, kupiona przez Microsoft firma. No i jeszcze dalekie rodziny, emigranci i znajomi zza granicy – to główne grupy korzystające ze „Skajpaja”.

Swarm

Tak, ta aplikacja również ma funkcję komunikatora. Ba, zdarza mi się nawet z niego korzystać. Służy do komunikacji jedynie ze znajomymi, którzy znajdują się w niedalekiej od nas lokalizacji. Całkiem spoko narzędzie, jeśli nagle wszyscy znajomi Cię opuszczą w trakcie wieczornego piwa nad Wisłą. Szybko znajdziesz sobie nową ekipę. Chyba, że nikt Cię nie lubi, wtedy nigdy nie znajdziesz.

Instagram

Funkcja Direct pozwala wysyłać zdjęcia oraz filmy bezpośrednio do jednego lub kilku użytkowników zamiast publicznie. Czyli taki Snapchat, tyle, że nic nie znika. Gorzej, że prawie nikt z tej funkcji nie korzysta… Choć ja znalazłem dla niej fajne zastosowanie.

Czy to wszystko? Oczywiście, że nie! Jest jeszcze masa pozostałych programów, aplikacji, urządzeń, które teoretycznie mają nam ułatwić komunikację z bliskimi (i nie tylko bliskimi), jednak ich liczba wprowadza nam w głowach coraz większy zamęt. Ten potrafi doprowadzić nas do sytuacji, w której nie wiesz gdzie znajomy podał Ci swój numer telefonu i przeczesujesz archiwa konwersacji przez wszystkie aplikacje. To jest chore. Dlatego planuję zrobić sobie z tym porządek. Jeszcze nie wiem jak, ale muszę. Nie lubię bałaganu w głowie (ten w domu bywa dopuszczalny). A wy?

Partnerzy Troyanna