6 rzeczy za które pokochałem OS X w cztery dni

osx_mountain_lion___1920_x_1200_by_luigi_imac-d4q0pbs

Jak większość z nas, wychowałem się na Windowsie. Ba, kiedykolwiek widziałem konkurencyjny system operacyjny, wydawał się on być nie dla mnie: pokręcony, zagmatwany i nieużyteczny. Sęk w tym, że wszyscy mówili, iż jest wręcz przeciwnie. No i cóż, mieli rację.

Nieznane lądy i własne przyzwyczajenia to największy wróg postępu, w choćby tak przyziemnej sprawie, jaką jest system operacyjny komputera. I tak większość naszej cyfrowej przygody spędzamy w Internecie, a ten działa niemal wszędzie. Dlatego spodziewałem się, że Windows będzie mi towarzyszył do końca dni. I w zasadzie, po części, będzie.

Kiedy tylko widziałem system Apple, OS X, ciemniałem. Dlaczego nie da się powiększyć programu na pełny ekran? Dlaczego pasek menu jest wszędzie inny? Te, i inne pytania zdawały się utrzymywać mnie w „Okienkowym” środowisku. No, ale wszyscy mówili, że jest wręcz przeciwnie, wydajność pracy jest zdecydowanie wyższa, nawet jeśli pracuje się bez myszki. Po tych kilku dniach czuję się, jakbym przejrzał na oczy.

Dopiero się uczę OS X-a, nie jest to łatwe, bo wiele tajemnic drzemie w tym systemie. A każda kolejna, którą odkrywam sprawia, że niemal na nowo poznaję świat komputerów. Ci z was, którzy nie przesiadali się z Maka na Windowsa nie zrozumiecie o czym piszę. Stwierdzicie, że zjadł mnie marketing i uwielbienie do Apple. Bla, bla, bla, za parę tygodni przesiadam się z iOS na Windows Phone, zatem IN UR FACE.

Ok, ale co jest takiego magicznego w OS X? Spieszę z odpowiedzią i paroma spostrzeżeniami z kilku tylko dni zabawy tym systemem:

  • wiele ekranów – ciężko to wyjaśnić, ale każdy program możecie odpalić w innym ekranie, coś jakbyście mieli kilka monitorów wokół siebie. W Windowsie jest wszystko na jednym ekranie, też spoko sprawa, ale pracując na kilku programach jednocześnie robi się burdel – tutaj każdy program ma swój ekran
  • mail.app – klientów pocztowych na różne systemy jest wiele. Ten z Windows 8 też daje radę, fajnie jest mieć 8 skrzynek w jednym miejscu. Ale mnogość opcji, szybkość działania i sprawność natywnej aplikacji pocztowej na OS X bije na głowę wszystko co do tej pory widziałem. Praca na kilku skrzynkach jednocześnie nigdy nie była tak sprawna i przyjemna
  • menu bar – coś, czego długo pojąć nie mogłem. Dlaczego za każdym razem są tu inne opcje. To proste: są to opcje aktualnie używanego programu
  • programy w menu bar – niby podobne rzeczy są na Windowsie, ale jednak tutaj ich działanie jest nieco inne i znacznie usprawnia pracę
  • skróty klawiszowe – jasne, są na Windowsie podobne funkcje, ale tutaj są usprawnione. Wystarczy klik by zrobić skrina ze Skitch, wystarczy zaciągnąć plik do Dropboxa, klik by wysłać tweeta. Mała rzecz, a cieszy
  • magic trackpad – jedno z największych zaskoczeń. Nie jest to stricte systemowa funkcjonalność – każdy komputer przenośny ma gładzik. Dziwiłem się jednak czytając opinie wielu osób, że umożliwia on sprawniejszą pracę niż z myszką. Toż to w ogóle nie miało sensu! No, ale jednak – mysz na dobrą sprawę ogranicza korzystanie z komputera. Przerzucanie między programami ruchem trzema palcami – wow! Przeglądanie Firefoxa i nawigacja wstecz dwoma palcami – omnom! Wywoływanie Launchpada – osom! No i setki innych gestów, które naprawdę sprawiają, że jest szybciej, płynniej i świadomiej. Tylko muszę się do tego przyzwyczaić. Z tego tekstu zniknęło mi kilka zdań gdy w trakcie pisania niechcący uruchomiłem „wstecz” w przeglądarce

To tylko główne smaczki, które mnie zachwyciły w zaledwie cztery dni pracy na OS X. Wciąż ograniczają mnie stare przyzwyczajenia, a cały system nadal stoi przede mną otworem i prosi o poznawanie kolejnych tajemnic. Nie powiem, taka przygoda poznawania komputera na nowo mnie rajcuje, choć nie tak jak te kilkanaście lat temu, gdy miałem pierwszy komputer z Windowsem Millenium Edition (pamiętacie? :D ). Ale wtedy byłem dzieckiem. Teraz mogę się jak dzieciak poczuć choć trochę. No i spełniłem swoje marzenie.

Czekam na hejty – że sprzedałem się Apple i takie tam.

Zdjęcie pochodzi z bloga AppleFanSide

Partnerzy Troyanna