Pracowałem bez Facebooka cały dzień i…

IMG_8203

Było świetnie! Postanowiłem dzisiaj odciąć się od całego świata, czyli właśnie Facebooka, i sprawdzić swoją wydajność w pracy.

Zaczęło się od tego, że deadline’y gonią, moja praca nie jest już związana stricte z mediami społecznościowymi, więc i na taki luksus mogłem sobie pozwolić. Bieżąca praca tak mnie cisnęła, że aż mi się śniła w nocy. Rano wstałem przerażony (o wstawaniu tekst niedługo) i postanowiłem tak ot popracować bez Facebooka w tle. Bo mogę!

W drodze do pracy ostatni post, przegląd informacji, wyłączenie powiadomień w telefonie, a po dojeździe do biura wylogowanie. I wziąłem się do pracy. Ok, po zakończeniu każdego podzadania w pracy przełączałem się na przeglądarkę by zajrzeć na fejsa, z przyzwyczajenia. Było dziwnie widząc ekran wylogowania. :) Po prostu wracałem dalej do pracy. Szło znacznie szybciej, gdy gdzieś w tle nie migały powiadomienia lub wiadomości od znajomych, wydajność wzrosła dwukrotnie.

Wciąż jednak miałem w głowie myśl – a co jeśli zdarzy się jakiś kryzys, okaże się, że Google wygasza kolejną usługę (na przykład Plusa, hihi) czy inne ważne wieści wyjdą na jaw. I wtedy pomyślałem – czy to zmieni moje życie, że dowiem się o tym teraz, a nie za kilka godzin? :) Bo brak śmiesznych kotków z pewnością bym przeżył. Kryzysowo się zrobiło, gdy musiałem pewną ważną informację przekazać znajomemu około godziny 13. Numeru telefonu nie mam, maila też nie, zostaje tylko Facebook… W drodze wyjątku użyłem Messengera (przy okazji zobaczyłem tylko 3 wiadomości w inboxie), napisałem co trzeba i wróciłem do pracy.

Kolejna dziwna sytuacja była gdy miałem koleżance z pracy podesłać link do narzędzia określającego zawartość napisów na grafice do reklam – zapisywałem sobie link w grupie na Facebooku. Na szczęście Google pomógł, choć zajęło to nieco czasu. Potem praca przebiegała dalej sprawnie, a myśli o tym co się może dziać właśnie w News Feedzie ucichły w mej głowie. Co prawda, w trakcie lunchu nie bardzo wiedziałem co robić – Pocket przeczytany, więc powinienem zrobić sobie przerwę w przerwie od Facebooka. Ale nie, postanowiłem poczytać trochę o FC Barcelonie. :)

Dochodzi godzina 18 i… Zrobiłem więcej niż na ten dzień planowałem! W nagrodę loguję się na Facebooka i widzę „tylko” 9 wiadomości oraz 30 powiadomień (z czego tylko połowa warta kliknięcia). Jakie wnioski? Brak Facebooka pomaga w pracy, zwłaszcza, kiedy nie jesteś moderatorem w social media, ale robisz w „branży”. Bez wdawania się w zbędne (choć na pewno ciekawe) dyskusje, bez lajkowania postów marek, bez powiadomień w tle mącących myśli o pracy. Eksperyment bardzo udany. Chyba będę sobie serwował częściej coś takiego. Jasne, można zamknąć kartę w przeglądarce, ale jej ponowne otwarcie to ułamek sekundy, a zalogowanie się trwa dłużej (zwłaszcza jeśli korzysta się z dwuetapowej weryfikacji logowania). A wy myśleliście kiedyś o takim zabiegu?

Partnerzy Troyanna