Śmigam sobie palcem

Jako sześcioletni już użytkownik systemu iOS wydawało mi się, że wpisywanie tekstu litera po literze jest rozwiązaniem idealnym. Obserwowałem Androida i jego zewnętrzne klawiatury nie widząc w tym żadnego sensu.

Potem przesiadłem się na Nokię Lumia 1020 z systemem Windows Phone. Tak się szczęśliwie  złożyło, że szybko doczekałem się aktualizacji do wersji 8.1 tego OS’a. Jedną z nowych cech tej odsłony systemu było wprowadzenie klawiatury Word Flow, która była inspirowana aplikacjami Swype czy SwiftKey na Androida.

Tak jak wcześniej nie widziałem w tym specjalnie sensu, tak siłą rzeczy zacząłem testować to rozwiązanie. Z początku było dość dziwnie. Zwłaszcza, że przyciski na klawiaturze QWERTY na dużym ekranie Lumii były świetnie rozmieszczone, odpowiednio duże na moje palce i pisało się wygodnie.

Jednak Word Flow zacząłem testować coraz mocniej, aż ostatecznie całkowicie wyparł klasyczną metodę wprowadzania tekstu. Nie dość, że taki sposób okazał się znacznie szybszy, to jeszcze system doskonale przewidywał kolejne wyrazy, dzięki czemu w zasadzie często nie musiałem nawet mazać palcem po ekranie. Zakochałem się w tym rozwiązaniu.

W międzyczasie używałem także kilku innych telefonów. Emerytowany iPhone 4 nadal mi dzielnie służy i ze względu na swoje nikłe gabaryty oraz brak możliwości mazania po ekranie wprowadzanie tekstu okazało się już nie tak skuteczne jak kiedyś. Potem testowałem Acera Liquid E3 z Androidem. System ten ma już w podstawie opcję mazania po ekranie, jednak nie działało to tak dobrze.

Od paru tygodni testuję kolejny smartfon z Androidem na pokładzie (pewnie niebawem zdradzę jaki, możecie zgadywać!) i postanowiłem dać szansę klawiaturze przygotowanej przez twórców aplikacji SwiftKey. Wystarczyło zaledwie kilka dni, by przekonać się, że jest to najlepsza możliwa klawiatura do użytkowania przeze mnie. Szybko się uczy nawyków, świetnie sugeruje kolejne słowa (można pisać całe zdania jedynie na podstawie sugestii!) i doskonale odczytuje mazanie po ekranie. Ba, na podstawie wprowadzonego tekstu sprowadza słowa do odpowiednich przypadków.

Zakochałem się w śmiganiu paluchem po ekranach telefonów. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że otworzyć się na te rozwiązania postanowiło Apple, które od iOS 8 pozwala na instalację zewnętrznych rozwiązań. A SwiftKey już tam jest i czeka na mnie. Ponadto, wystarczy, że na nowym iPhone 6 plus (którego zakup planuję) zaloguję się na swoje konto, a on przypomni sobie wszystko, czego się o mnie dotąd nauczył. I będę mógł sobie mazać w najlepsze.

A dziesięć lat temu mogliśmy wprowadzać tekst nie patrząc na telefon. Trzymając go w kieszeni.

Grafika pochodzi ze strony SwiftKey

Partnerzy Troyanna