Spóźniony list do Mikołaja – część II

312541706_63c9f0d77d_z

Dziś druga część wczorajszego wpisu. Zdecydowanie ciekawsza, bardziej owocowa i kontrowersyjna. Owszem, z wymienionej piątki mam już przecież dwa urządzenia. Ale dość dawnych generacji, i choć sprawują się nadal doskonale, prawdziwy geek marzy o najnowszych generacjach. A tymczasem, bez zbędnych ceregieli, miłej lektury.

5. Kindle Paperwhite

KC-slate-03-sm._V400694812_

Od kiedy mam tablet czytam ZDECYDOWANIE więcej niż przedtem. Zarówno tekstów z serwisów internetowych/blogów w Pockecie (o tym, że stało się to mym przekleństwem już pisałem), jak i książek. Serio, książek – nie muszę jechać do Empiku, kupuję e-booka i czytam. Mam tylko nadzieję, że ceny tych wirtualnych wydań jeszcze spadną. Płacić 45 złotych za Grę o Tron (tyle ile w papierze) to gruba przesada. To tylko 2 megabajty! Ale iPad nie jest narzędziem do czytania, szybko męczy oczy. A zatem, gdybym miał jeszcze lepszy sprzęt to czytałbym jeszcze więcej! I dlatego czytnik od Amazona jest w czołówce tej listy. A jego najnowszy model – Paperwhite – z podświetlanym ekranem wydaje się dla mnie najlepszą opcją.

4. Apple iPad (with Retina Display)

apps_facebook_hero

Pewnie byliście zaskoczeni, że jeszcze na liście nie było nic z jabłuszkiem. No bo najlepsze zostawiłem na koniec. ;) Mój obecny iPad jest mocno zdezelowany, jego plastikowy (wymieniony) ekran jest tragiczny. Poza tym sprawuje się genialnie. Nie zamula, wciąż działa płynnie i wraz z bogatą bazą aplikacji stanowi ważny element niemal każdego mojego dnia. Ale ten ekran… Dlatego nie miałbym nic przeciwko znalezieniu pod choinką lub w paczce od kuriera (w końcu „jestę blogerę”!) nowego iPada. Z Retiną, bo to robiący duże wrażenie element tego tabletu. A to nie koniec jabłuszek…

3. Apple iPhone 5

design_image

Pierwszego „gejfona” kupiłem w 2008 roku – z iOS spędziłem już ponad cztery lata, wydałem w AppStore niemałe pieniądze, dlatego jak nakazuje tradycja (i religia Apple), powinienem swojego wciąż sprawnego i niedotkniętego życiem iPhone’a 4 zamienić obecnie na telefon z numerkiem 5. Widziałem go, trzymałem. Mimo, że większy (wciąż mam mieszane odczucia odnośnie wydłużenia ekranu w jednym kierunku), to odczuwalnie cieńszy i zdecydowanie lżejszy. Z lepszym aparatem i innymi „bebechami”, wszystkie dotychczasowe dane w 15 minut bym zaimportował z poprzedniej słuchawki. Nice and easy. Ale sam nie wiem, bo coraz bardziej marzy mi się…

2. Nokia Lumia 920

Nokia-Lumia-920-hero-jpg

Tak, ten telefon jest piękny, ma cudowny system Windows Phone 8, który wniósłby nieco świeżości w moje życie oraz genialny aparat fotograficzny. A przy posiadaniu stacjonarnego Windowsa 8 synchronizacja z Lumią byłaby też łatwa i przyjemna. Ale wciąż jest tak wiele przesłanek by tej Nokii nie kupować… Sam nie wiem, wszelkie moje wątpliwości oraz podsumowanie krótkiej zabawy tym telefonem podsumowałem w osobnym wpisie. Do końca mojego kontraktu z operatorem mobilnym zostało niecałe 100 dni. I te 100 dni mają Nokia i Microsoft by mnie przeciągnąć na swoją stronę. Parafrazując klasyka: podobasz mi się, nie zmarnuj tego!

1. Macbook Air 13′

Już nie mogę doczekać się waszych komentarzy: Troyann sprostytuował się jabłkowemu marketingowi! Sorry, nikomu się nie sprzedałem, zaś moje zauroczenie tym cudem wynika z innych przesłanek. Nie zrozumie tego nikt, kto nie trzymał Aira w ręku. Cienki jak Twoja codzienna gazeta, od wielu prasowych tytułów nawet lżejszy (gazety są coraz cięższe od nadmiaru reklam i wkładek). To nie samowite, że coś tak niewielkiego może tak wiele. Jasne, nie jest wydajny jak MacBook Pro. Ale nie o to w nim chodzi. Od trzech miesięcy prowadzę żywot „słoika” (choć jedyne jak dotąd słoiki przywieźli mi przyjaciele – kupili fasolkę po bretońsku i pozdzierali etykiety). overview_gallery_overview

A „słoik” to styl życia, które polega na częstych wyjazdach na prowincję – w rodzinne strony. Tutaj zaczyna boleć ciężar komputera stacjonarnego. Sam tablet do pracy oraz prowadzenia bloga nie wystarczy. Przydałby się ultrabook. No bo przecież nie netbook. Zakrzykniecie zaraz: są Ultrabooki z Windowsem i są dużo tańsze! Owszem, są. Ale takie 13-calowe, z dyskiem SSD i podobnymi do Aira bebechami są niewiele tańsze od święcącego Jabłka. A samo to jabłko, jak wszyscy doskonale wiemy, kosztuje 2/3 ceny. Trudno, wolałbym mieć wspólnie zaprojektowany software i hardware, poznać nowy system (nadal średnio ogarniam MacOS) i powalać w stołecznych klubokawiarniach dziewczęta już nie tylko własnym blaskiem, ale i światłem jabłuszka. Mikołaju, do your best!

I co wy na to? Jakie urządzenia znalazłyby się na waszym podium? Piszcie listy do Świętego, zaprawdę powiadam wam. Bo inaczej będą tanie perfumy i skarpety pod choinką!

Źródła grafik: Amazon, Apple: 1, 2, 3, Nokia

Partnerzy Troyanna