Troyann, którego nie znacie

Cześć, mam na imię Maciek i mam 26 lat. Od dawna prowadzę zdrowy tryb życia i #NiePalę.

W życiu jest tak, że wiele naszych elementów możemy wymienić: zepsuty telewizor, stary telefon czy niedziałające auto możemy po prostu porzucić i kupić nowy model. Z naszym organizmem tego nie zrobimy. Możemy sobie je co prawda próbować naprawić (wizytą u lekarza) lub stuningować (chirurgia plastyczna), ale na nowy egzemplarz ciała nie wymienimy. Tym bardziej musimy więc na nie uważać.

Ja od dawna prowadzę zdrowy tryb życia. Jadam dużo warzyw i owoców, unikam tłustych i niezdrowych burgerów czy pustych węglowodanów. Prowadzę aktywny tryb życia: mimo mrozów sporo biegam, bo sport uskrzydla ciało i uspokaja duszę. No i nie palę, bo to śmierdzi i bardzo niszczy organizm. No i, oczywiście, opróżnia portfel.

Anty-Troyann

Wszystko co napisałem wyżej jest nieprawdą, takiego Troyanna nie znacie. Niestety, bo wraz z dorastaniem zaczynam dostrzegać wszystkie błędy, które popełniam używając swojego jedynego modelu. Od jakiegoś roku coraz mocniej sobie to uświadamiam, przykładowo w domu zamiast zapiekanek staram się jadać kanapki na ciemnym pieczywie (co więcej, pokochałem na nowo świeże ogórki).

Ponadto, już w lipcu zacząłem biegać. Jak na początkującego, z całkiem niezłymi wynikami. Od przeprowadzki do Warszawy straciłem możliwość regularnego kopania piłki, więc niemal dwa lata żyłem niezdrowo i bez ruchu. Pewnego dnia po prostu nie wytrzymałem i poszedłem biegać. Udało się utrzymać regularność aż do października, kiedy coraz niższe temperatury mnie do tego zniechęciły. Staram się to zastąpić ćwiczeniami w domu: jakieś brzuszki czy coś. Biegając tych kilka miesięcy udało mi się zrzucić kilka kilogramów, nie rezygnując z ukochanych burgerów.

Wystarczy naprawdę chcieć

Pozostaje jeszcze palenie. To bardzo zły nałóg, najbardziej szkodliwy dla organizmu. Problem w tym, że lubię trzymać w dłoni papierosa i zaciągać się jego smrodem. Wiem, że kiedyś z tego wyrosnę, być może wkrótce. Zacząłem dość późno, bo niespełna pięć lat temu, szykując się do obrony pracy licencjackiej. Głęboko wierzę, że z rzuceniem tego nałogu będzie jak z początkiem biegania: pewnego dnia wstanę rano i uznam, że to bez sensu, po prostu rzucę. Bo walkę z paleniem wygrywa się w głowie. Moja jeszcze nie jest na to gotowa.

Z wiekiem coraz mocniej uświadamiam sobie wszystkie błędy popełniane przeze mnie. Wiem też jak mocno palenie denerwuje niepalących, dlatego cieszyłem się z wejścia w życie zakazu palenia w knajpach i klubach. Potrafię szanować wolę niepalących, staram się nie dmuchać w ich stronę, a kiedy jadę autem z rodziną z małym dzieckiem nie palę w trakcie przerw w podróży. Zwracam na to coraz większą uwagę, więc pewnego dnia zauważę to również u siebie.

Uznam, że karmienie raka jest bez sensu. Wtedy też sięgnę zapewne po Europejski Kodeks Walki z Rakiem (jego pełna treść tutaj) , który pozwala ograniczyć ryzyko zachorowania na raka. Wtedy jedynym sposobem na raka będzie czytanie komentarzy w polskim Internecie, albo pytanie Google zamiast lekarza na co choruję. To zawsze kończy się jedną odpowiedzią: nowotwór.

Obecnie coraz łatwiej jest rzucić palenie. Nie dość, że wszyscy wokół nas rzucają (w biurze jestem niemal ostatni, a niedawno na dymka schodziła ze mną solidna ekipa), mamy różne specyfiki oraz możemy uzyskać wsparcie choćby w postaci wspomnianego już kodeksu czy dzwoniąc do Telefonicznej Poradni Pomocy Palącym działającej przy Centrum Onkologii w Warszawie (801 108 108). Można, wystarczy chcieć rzucić. Zwłaszcza patrząc na te dane:

INFOGRAFIKA_KORZYSCI_rzucenia_palenia

Prewencja pierwotna nowotworów finansowana przez Ministra Zdrowia w ramach Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych.

 

Partnerzy Troyanna