Zalety i wady Apple Music

Kilka dni temu ruszyła wreszcie usługa streamingu muzyki od Apple. Kilka lat za konkurencją, z zamiarem zdominowania rynku i kilkoma ciekawymi dodatkami Apple Music będzie walczył o pozycję na rynku ze Spotify, Deezerem oraz innymi usługami tego typu.

Sam od początku jestem bardzo sceptyczny wobec nowej usługi Apple. Dziwi to tym bardziej, że przecież jestem użytkownikiem ich sprzętu (telefon i komputer) oraz kilku usług. Spotify wchodząc do Polski dwa i pół roku temu zdobył szybko nie tylko moje serce, będąc po prostu bardzo dobrą usługą. Czy warto ją porzucić na rzecz Apple Music? Przyjrzyjmy się temu z bliska.

Ciężko o jednoznaczną opinię po zaledwie kilku dniach, ale zdołałem wyłapać kilka kwestii, które są dość ciekawe. Nie wszystkie zaliczają się na plus, zresztą widzę więcej minusów, lecz… Plusy są akurat bardzo silnymi argumentami.

Plusy

Biblioteka muzyki

Spotify może się pochwalić w tej chwili ponad trzydziestoma milionami utworów, które dostępne są w ich bazie. To bardzo dużo, ale nie wszystko. Biblioteka muzyczna często jest ograniczona lokalnymi uwarunkowaniami (umowy licencyjne z wydawcami) albo świadomymi decyzjami muzyków, którzy twierdzą, że streaming muzyki jest fe i zabija ich biznes. Oczywiście każdy będzie oceniał bazę poszczególnych serwisów streamingowych przez pryzmat własnych preferencji muzycznych, ale ja już widzę, że… W Apple Music jest zdecydowanie więcej interesujących mnie wykonawców.

Całkiem niedawno zaskoczyłem się, że na Spotify z ostatniej płyty Moderat zniknęły w Polsce trzy utwory, do tego moje ulubione. Nigdy nie było też żadnej muzyki Andy Stotta, albumu „In Rainbows” Radiohead czy całej twórczości Thoma Yorke’a, zarówno solowej, jak i pod szyldem Atoms For Peace. I tutaj Apple mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło! Baza muzyczna jest przy moim guście bardziej obfita niż u konkurencji. Okej, nadal nie ma „In Rainbows”, ale wreszcie mogłem posłuchać utworu „Therapy” Moderat! I całej twórczości Stotta. I kiedy tylko chciałem znaleźć kolejne utwory, których na Spotify zawsze brakowało to w usłudze Apple znajdowałem bez problemu. Dla mnie to największa zaleta tej usługi. Ale nie jedyna.

1

Odkrywanie muzyki

Algorytmy Spotify mnie nigdy nie zadowalały. Natomiast w przypadku Apple Music szukanie nowych artystów poprzez sugestie na stronach naszych ulubionych wykonawców, czy też poprzez konkretne radia gatunkowe, naprawdę daje radę. W niespełna kilka dni udało mi się odkryć tutaj kilka nowych, ciekawych utworów.

Playlisty tematyczne

Podobnie jest z publicznie dostępnymi playlistami, które opierają się nie tylko o gatunki muzyczne lub też nastroje, ale i o znacznie ciekawsze elementy. Na przykład „Brzmienia Bristolu”, gdzie znajdziemy Massive Attack, Portishead, Julio Bashmore, Kosheen i wielu innych. Albo remiksy Air w jednym miejscu. Wszystkie przygotowane z dużą pieczołowitością przez Apple.

Wady

Aplikacja

Niestety, na tym zalety się kończą. Czas więc na nieco bardziej negatywne aspekty Apple Music, a zacznę od samej aplikacji na iOS. Tej na komputery nawet nie mam zamiaru próbować, bo tym jak suchej nitki na niej nie zostawił Paweł Opydo. Jest ona bardzo ładna, ale nieprzemyślana. Jako, że jest to kombajn mający odtwarzać muzykę wgraną do pamięci urządzenia oraz tę z muzycznej chmury to ciężko się połapać w tym, co gdzie się znajduje. Zakładka Dla Ciebie to jednocześnie zestaw płyt, które znamy i lubimy, jak i nowych sugestii. Mamy też zakładkę Nowe, gdzie mamy… Niemal to samo, choć bez personalizacji. Czyli najnowsze premiery oraz playlisty ze starszymi także utworami. Są też playlisty sygnowane markami znanych magazynów, jak Vice czy NME. Jak dla mnie, Dla Ciebie i Nowe mogłyby stanowić jedno miejsce.

Dalej mamy radio, czyli głośno promowaną stację Beats 1 oraz radia poświęcone gatunkom muzycznym, które są właściwie gatunkowo posegregowanymi playlistami. Znowu. Aczkolwiek są fajnie skonstruowane i można tu odkryć dużo dobrych rzeczy. Następne miejsce to Connect, gdzie mamy łączyć się z ulubionymi artystami. Póki co jednak więcej widać tam komentarzy użytkowników wyznających miłość swoim ulubieńcom, zamiast działalności samych muzyków. Na sam koniec zostaje nam zakładka Moja Muzyka, gdzie mamy naszą muzykę z pamięci urządzenia oraz zapisaną z chmury. Jedyne miejsce w aplikacji, które czuję i wiem jak się w nim odnaleźć.

2

Drenaż baterii

Nie jestem pewien czy to wina konkretnie Apple Music, czy też po prostu aktualizacji iOS (wymaganej do uruchomienia nowej usługi z muzyką), lecz bardzo mocno spadła żywotność baterii w moim iPhone 6 plus. Mogę cały dzień używać Spotify i się nie martwić zapasem energii w telefonie, zaś przy Music wychodząc popołudniu z pracy boję się na ile starczy mi jeszcze mocy zanim wrócę do domu.

Integracja z Last.fm

Last.fm to dla mnie najważniejszy serwis społecznościowy jaki istnieje, zaś brak jego integracji z Apple Music to dla mnie karygodne zaniedbanie. Wszyscy konkurenci zadbali o ten aspekt swoich usług, dając możliwość synchronizacji przesłuchanych utworów z zapisem scrobbli w bazie Lasta. Nie wiadomo nawet czy tego typu integracja się pojawi. Last może i jest niszowym portalem, jednak dla wielu bardzo istotnym.

Brak ekosystemu

Spotify kocham za jego rozbudowane możliwości. Utworzoną w jego ramach playlistę mogę udostępnić każdemu podając bezpośredni link. Mogę również utworzyć specjalny kod, za pomocą którego wkleję playlistę gdzie zechcę w Internecie. Czyli to, co robię każdej niedzieli publikując Troylisty. Apple Music nie daje tego typu możliwości. Owszem, mogę udostępnić utwór, płytę czy swoją własną playlistę. Jednak odbiorców przekieruję albo do iTunes Store, gdzie będą mogli tę muzykę kupić, albo do strony, gdzie mogą ściągnąć iTunes.

Podsumowanie

Po kilku dniach z Apple Music jestem zachwycony bazą utworów jaką mi ta usługa oferuje. Jest znacznie bogatsza w bezpośrednim porównaniu ze Spotify, jednak wiem, że przeciętny miłośnik muzyki znajdzie wszystko w obu usługach. To kwestia bardzo indywidualna. Pozytywnie zaskoczyły mnie też tematyczne playlisty oraz algorytmy odkrywania muzyki na podstawie naszych preferencji. Jednak brak integracji Apple Music z Last.fm oraz brak możliwości embedowania własnych playlist to w moim przypadku czynniki, które decydują o tym, że pozostanę wierny Spotify.

3

Pozostaje mi nadal niemal trzy miesiące testowania nowej aplikacji Apple i zapewne będę z niej korzystał, bo przecież jest tu sporo muzyki, jakiej w Spotify nie znajdę. Jednocześnie będę obserwował w tym czasie rozwój i kolejne aktualizacje, które zapewne mogą poprawić kilka aspektów „kolejnej muzycznej rewolucji” przygotowanej nam przez markę z Cupertino. Może uda im się przekonać mnie do odstawienia Spotify.

Partnerzy Troyanna