Do czego Ci służy telefon, który nosisz przy sobie całą dobę? Telefon powstał niecałe 140 lat temu i przez większość tego czasu służył właśnie do wykonywania połączeń. Jednak od siedmiu lat jest zupełnie inaczej.
Do dziś pamiętam jakie uczucia towarzyszyły mi, gdy w 2008 roku kupiłem pierwszego iPhone’a 3G na Allegro. Raz, że upolowałem nowy telefon w doskonałej cenie (1500 zł!), dwa, że byłem chyba pierwszą osobą mającą smartfon wśród znajomych. Szpan, wiecie, podbudowanie niskiego ego. Co z tego, że pierwszy iPhone umiał bardzo niewiele. Od tego zaczęła się wielka rewolucja.
Wtedy jeszcze, mimo wszystko, telefon służył mi do wykonywania połączeń oraz pisania SMS-ów. Dziś na te czynności poświęcam mniej niż 5% czasu korzystając z telefonu. W zasadzie wiemy to wszyscy, ale ostatnie wydarzenia sprawiły, że uderzyło to we mnie jeszcze mocniej. A cóż takiego się wydarzyło?
Od paru tygodni korzystam nieco intensywniej ze Snapchata, już w Bieszczady jechałem z wykorzystanym pakietem Internetu w abonamencie. Ale nie płakałem, bo przecież chciałem od Internetu odpocząć. 6 maja rozpoczął się nowy okres rozliczeniowy w moim abonamencie i miałem do dyspozycji całe 2,5 GB Internetu na kolejny miesiąc. Przez ponad sześć lat więcej nie potrzebowałem, ale w maju już po tygodniu… Pozostałem bez Internetu. Tak, głupi Snapchat, zdecydowanie za dużo tego Internetu zużywa.
Po kilku dniach męki zwiększyłem sobie pakiet do 5,5 GB. Co ciekawe, zmiana nie weszła w życie wraz z rozpoczęciem nowego cyklu rozliczeniowego, a kolejnego dnia już otrzymałem pozostałą część pakietu. Fajnie! Niestety, i ta część szybko znikła i znowu byłem bez Internetu. Wściekłem się na tyle, że odebrałem już na zawsze uprawnienia do korzystania z pakietu internetowego aplikacji Snapchat. Od teraz jedynie po Wi-Fi.
Na trzy dni przed końcem okresu rozliczeniowego poszedłem na warszawski Tweetup, którego sponsorem był między innymi T-Mobile. Za tweet można było zgarnąć starter Heyah, więc takowy odebrałem. Gdy już po imprezie doszedłem do siebie i chciałem wyjść z domu skorzystać z pięknej pogody stanąłem przed wielkim dylematem: czy bardziej potrzebuję telefonu czy Internetu? Zaryzykowałem i do telefonu włożyłem kartę SIM Heyah z 3GB Internetu za darmo. Spotify, Instagram, Messenger, Twitter – wszystko to miałem pod ręką. Jedyne, czego brakowało, to możliwości skontaktowania się ze mną telefonicznie lub poprzez wiadomość SMS. Podobnie zrobiłem także drugiego dnia. Pozwoliłem sobie nawet na ekstrawagancję w postaci używania Snapchata, a co.
Pod koniec drugiego dnia, tuż przed rozpoczęciem nowego okresu rozliczeniowego w abonamencie do portu na kartę SIM wrócił mój numer Orange. Sprawdziłem nieodebrane połączenia: brak. Wiadomości? Jedna, nic istotnego. Cokolwiek mnie ominęło? Nie. Jasne, gdyby nie fakt, że był to długi weekend, nie mógłbym sobie na to pozwolić – w pracy często muszę być pod telefonem. Ale jeśli chodzi o czas poza pracą to… Telefon jest właściwie zbędny. A spotykałem się z ludźmi przecież, musiałem się z nimi jakoś umówić. No ale był Messenger lub iMessage. Albo nawet ten zły Snapchat.
Te dwa dni mi uświadomiły jak bardzo zmieniła się rola telefonu w naszym życiu. Bez Internetu staje się on urządzeniem bardzo nieużytecznym. Nie odczułem żadnego dyskomfortu nie mając dostępu do swojego numeru, ważniejsze dla mnie było, że mogłem w każdej chwili sprawdzić połączenie komunikacji miejskiej, kiedy do kin wchodzi Jurassic World i przeczytać zapowiedzi finału Ligi Mistrzów w autobusie. A kiedy mama chciała się ze mną skontaktować to… Napisała na Messengerze. Choć nie wiedziała, że zmieniłem numer. Nikt o tym nie wiedział, nikogo o tym nie poinformowałem. Nic mnie nie ominęło. Bo ważniejszy był dla mnie Internet. Dlatego mam nadzieję, że kiedy przyjdzie mi przedłużać umowę z operatorem, zamiast darmowych minut zaoferują mi dużo Internetu.
Autorem zdjęcia jest Luis Llerena