Idealne uniwersum zombie

No i proszę, pierwszy wpis w kategorii kultura pojawia się na tym blogu. Skończyłem się. Ale przynajmniej dla fajnej książki. Nie jest ona ani nowa, ani jakaś wybitnie popularna, ale genialna. World War Z.

Słowem wstępu dodam jedynie, że blogosfera sprzedaje. Pozycję tę polecił mi Artur Roguski z Why So Social. Ponadto zdradzę wam, że wykonał on kawał dobrej roboty, ponieważ ja książek… Nie czytam.* Poważnie, branżowe czasem jakieś wpadną, ale to nie są takie prawdziwe książki, umówmy się. Ostatnią fabularną jaką przeczytałem była chyba ostatnia część Harry’ego Pottera. Także ten, gratulacje dla Artura!

World War Z to książka arcyciekawa i doskonale napisana. Pewnie widzieliście w minionym roku film o tym samym tytule z pięknym Bradem Pittem w roli głównej. Zapomnijcie o nim, nie ma nic wspólnego z książką, na podstawie której powstała. Co więcej, nawet zombiaki są zupełnie inne (w książce klasyka gatunku – wolne i głupie, w filmie – szybkie i inteligentne). Bez sensu.

Zombiaki to moja chora obsesja od dzieciństwa. Od pierwszych filmów z żywymi trupami, do pierwszych części Resident Evil, które oglądałem zza pleców grającego kolegi. Straszne, ale jakby… Super. Pamiętam jeden z najgorszych koszmarów mego życia. Apokalipsa zombie, ja z dziewczyną ówczesną zabarykadowani w moim mieszkaniu odpieramy napór na drzwi martwych „szwendaczy”. Rzucam do niej by zaczęła do nich strzelać przez drzwi. Trafiła we mnie, obudziłem się i zorientowałem, że tak naprawdę nie jest już moją dziewczyną, bo kilka dni wcześniej mnie rzuciła. I teraz postrzeliła. Bolało podwójnie.

Ale wróćmy do tematu. Zombiaki są super, dlatego nie dziwi sukces serialu The Walking Dead, który… Zaczyna przynudzać coraz mocniej. Poważnie, klimat jest super, uniwersum daje radę, tylko fabuła i bohaterowie sięgają dna. Czyli to, co w produkcjach telewizyjnych najważniejsze. A szkoda.

Dlatego czytając World War Z bardzo liczyłem na to, że będzie znacznie lepiej. Nie tylko się nie pomyliłem, ale i uznałem, że film powinien nigdy nie powstać, zaś serial być napisany na podstawie tejże książki. I to byłby wielki hit! Dlaczego?

Książka jest zbiorem opowieści kilkudziesięciu osób, które przeżyły wojnę z „Zakami”, Światową Wojnę Z, Pierwszą Wojnę Z. Wojna skończyła się dekadę wcześniej, a zeznania bohaterów zbiera dziennikarz i współautor raportu ONZ na temat wojny. Narracja poprowadzona w ten sposób ukazuje nam ogrom i realność wojny z wielu różnych perspektyw, biorąc pod uwagę różnice kulturowe.

Od lekarza z Chin, poprzez wiceprezydenta USA, japońskiego hakera aż po tresera psów. Do tego masa żołnierzy i łącznie kilkadziesiąt barwnych postaci, które w sposób chronologiczny ukazują przebieg dramatycznej wojny, prawdziwej apokalipsy i odrodzenia ludzkości, a na sam koniec także odbudowy zgliszczy Ziemi.

Niektóre historie są tak niesamowite, że trzeba przerwać lekturę, wstać, ochlapać się zimną wodą i walnąć w twarz z liścia. A może za bardzo się wczułem. Pierwszoosobowa narracja zdecydowanie buduje charakter, zaś osobiste komentarze bohaterów budują z nimi więź. Nie będę wam zdradzać szczegółów, po prostu powiem, że jeśli lubicie zombiaki tak jak ja, to obok tej książki nie możecie przejść obojętnie. Najchętniej zobaczyłbym ekranizację powieści w formie serialu, gdzie jeden odcinek opowiadałby historię jednego bohatera. A i tak akcji byłoby więcej niż w całym ostatnim sezonie The Walking Dead.

photo credit: i k o via photopin cc

*Dlatego nikt nie chodzi ze mną do łóżka, hehe.

Partnerzy Troyanna