Ciekawy, choć nie do końca wybitny film dokumentalny stał się dla mnie punktem wyjścia do rozważań nad samym sobą.
„Dlaczego jesteśmy kreatywni” to dokument stworzony przez Hermanna Vaske, którzy przez ponad dwadzieścia lat jeździł po świecie i zadawał kilkudziesięciu osobom jedno pytanie: dlaczego jesteś kreatywny? Quentin Tarantino, David Bowie, David Lynch, Marina Abramovic, Dalajlama, Daniel Libeskind… Nie no, nie będę wymieniał każdej osoby, której odpowiedzi Vaske nagrał, bo to robota na kilka akapitów.
Problemem samego filmu jest to, że autor zadawał te pytania najczęściej nieprzygotowanym rozmówcom w trakcie konferencji czy wydarzeń publicznych, gdzie ciężko o przemyślane, dobre odpowiedzi na tak skomplikowane pytanie. Najlepszym tego przykładem był złapany gdzieś na wystąpieniu publicznym Tarantino, którego odpowiedź na zadane pytanie brzmiała: nie wiem, Ty mi powiedz!
No i właśnie film ten na pewno jest bardzo nierówny, bardzo chaotyczny, bez odpowiedniej narracji, a co najważniejsze – bez żadnej puenty. Vaske zmarnował 20 lat swojego życia i nie znalazł żadnej odpowiedzi na swoje pytanie. Niemniej jednak, są w tym filmie ciekawe fragmenty, ciekawe rozmowy i przemyślenia, jednak najważniejsze, co ten film mi dał to fakt, że sam sobie zadałem pytanie – dlaczego jestem kreatywny?
Moja pierwsza odpowiedź: a czy w ogóle jestem kreatywny?
Przecież nie jestem artystą, nie tworzę dzieł sztuki, nie robię muzyki, nie jestem filmowcem… Ale przecież nie trzeba chyba mieć swoich dzieł w kinach, salach koncertowych czy galeriach by być kreatywnym, co nie? A przecież zawodowo od wielu lat działam w branży, która uznawana jest za kreatywną i często mam fajne pomysły. Czy to już jest bycie kreatywnym? W zasadzie, chyba tak.
O, ponadto, mam jeszcze bloga. Tworzę teksty i je publikuję. Dużo piszę. Nie są to może jakieś wybitne teksty (choć wielokrotnie mi mówiono, że piszę fajnie i jestem tego w pełni świadomy), nie czytają ich tysiące osób, ale generalnie – jest to praca twórcza, mogę nazwać się twórcą internetowym i jakiś to związek z kreatywnością ma.
Wynika to także z faktu, że bardzo dużo różnorodnych treści czy tworów kultury i mediów konsumuję, a kreatywność jest naturalnym efektem przetrawienia tych treści przez mój umysł. Czasem chory umysł, ale to już inna kwestia. W przyswajaniu kultury nie ograniczam się do jednego rodzaju doznań. Nie słucham wyłącznie techno, ale także bardzo dużo muzyki z innych gatunków, a niedawno potrafiłem się otworzyć na muzykę zespołu, którego większość życia nie lubiłem. Sporo czytam, choć mało książek, głównie artykuły, najczęściej zagraniczne opracowania dotyczące marketingu, technologii, polityki czy stosunków międzynarodowych. Nie oglądam wyłącznie jednego gatunku kina. Dzień po obejrzeniu kiczowatego blockbustera mogę z przyjemnością obejrzeć niezależny dokument, by potem przeżywać emocje na dramacie psychologicznym.
Różnorodność – to chyba słowo klucz w moim byciu kreatywnym. Przyjmuję wiele bodźców i analizuję je swoją duszą i umysłem, które przez 30 lat kształtowały się wskutek tych właśnie różnorodności. I na podstawie tego potrafię stworzyć coś własnego, autorskiego. Jak choćby napisać recenzję. Efekt subiektywnej pracy twórczej.
Kurczę, czyli jednak jestem kreatywny!
Ale z czego tak naprawdę bierze się kreatywność? Dość długo rozmawialiśmy o tym z kolegą po seansie wspomnianego dokumentu wymieniając wiele opisanych przez bohaterów przyczyn kreatywności: szukanie rozwiązań w niemożliwych sytuacjach, cierpienie po utracie rodziny, konieczność zrobienia czegoś nowego.
Wydaje mi się, że kreatywność drzemie w każdej istocie ludzkiej (i nie tylko), ale by zaczęła działać musi zostać pobudzona. A nic tak nie pobudza kreatywności, jak, najbardziej szeroko to ujmując, ograniczenia. Ogranicza Cię stan majątkowy? Musisz kreatywnie zacząć to zmieniać, szukając nowej pracy lub tnąc koszty. Chcesz wygrać przetarg w pracy? Wymyśl koncepcję, która będzie lepsza od innych. Ogranicza Cię wojna we własnym kraju? Musisz znaleźć rozwiązanie. Ogranicza Cię emocjonalnie, bo dziewczyna Cię rzuciła? Może rozwiązaniem problemu będzie napisanie wierszu? Prześladują Cię inne dzieci – musisz jakoś sprawić, by to zmienić. Tak na przykład było w dużej mierze u mnie, a zmieniłem to śmiejąc się sam z siebie, co wyzwoliło we mnie pokłady kreatywności i dystansu do samego siebie.
Ograniczenia i chęć ich przełamania sprawiają, że drzemiący w ludziach potencjał kreatywny jest uwalniany, za każdym razem w innym celu i w inny sposób. Ja się cieszę, że mogę z ręką na sercu powiedzieć, że jestem kreatywny. Nie widać tego za bardzo na tym blogu (ogranicza mnie to, że lubię sobie poodpoczywać), bo recenzje filmowe to nie jest nic wymyślnego i wybitnie kreatywnego, ale spełniam się kreatywnie w pracy oraz śmieszkowaniu.
A Ty dlaczego jesteś kreatywna? Albo kreatywny?
No bo jesteś, choćby na swój mały, drobny sposób.