28 lipca 2011 roku, w Polsce był już późny wieczór kiedy dotarła do Europy wieść o nowej platformie społecznościowej, która rzuca rękawicę samemu Facebookowi. Google Plus miał być godnym rywalem dla Zuckerberga. Coś chyba poszło nie tak.
„Wreszcie godny konkurent Facebooka”
Pamiętam tamten wieczór, sam byłem początkującym entuzjastą mediów społecznościowych i stawiałem pierwsze zawodowe kroki prowadząc strony klientów. Google pokazał nowy produkt i od razu zrobiło się głośno. Starsi i mądrzejsi ode mnie znawcy tematu pisali pierwsze teksty, które wieszczyły Plusowi wielką przyszłość.
Bo sama idea Google Plus była całkiem niezła – innych użytkowników dodajemy do przygotowanych przez siebie kręgów, czy to znajomych, czy obcych, celebrytów, sportowców, polityków. Coś pomiędzy Facebookiem, a Twitterem. Ba, był to czas, kiedy Facebook zaczął wprowadzać algorytm Edge Rank, który sprawiał, że nie docierały do nas wszystkie informacje publikowane przez znajomych i obserwowane marki. Plus był z tego algorytmu zwolniony, co dawało naprawdę duży potencjał.
Poza tym wiecie, mowa o Google. Zarabiającym miliardy gigancie Internetu, który był już doświadczonym graczem w świecie społeczności. Tylko, że owe doświadczenia nie były zbyt pozytywne. Wydawało się jednak, że ekipa z Mountain View wyciągnęła wnioski i przygotowała świetny produkt, zintegrowany ze wszystkimi pozostałymi usługami Google, zwłaszcza zaś z Gmail i YouTube.
Czym był wówczas Facebook? Był coraz mniej sexy dla użytkowników, a coraz bardziej sexy dla marek. Serwis istniał dopiero kilka lat, a wciąż młodziutki Mark Zuckerberg nie wydawał się zbyt opierzonym biznesmenem. Facebook nie miał żadnych przychodów z urządzeń mobilnych, zaledwie kilkaset milionów użytkowników (znacznie mniej niż YouTube), a do debiutu giełdowego było jeszcze bardzo daleko.
Jak wygląda sytuacja po czterech latach?
Przez jakieś dwa lata Google Plus rozwijał się bardzo dynamicznie i bardzo fajnie. Twórcy serwisu dzielili się również bardzo dobrymi wynikami wzrostu liczby użytkowników Po dwóch latach pochwalił się aż 540 milionami aktywnych profili. W pewnych kręgach Plus był bardzo popularny i toczyły się tam aktywne dyskusje. Problem w tym, że… Nadal wszyscy woleli spędzać czas na Facebooku, nie widząc sensu w przesiadce na Plusa.
Mnie zdarzało się tam zaglądać parę razy w tygodniu, jednak wiało totalną nudą. Memów opisujących ten serwis jako Miasto Duchów powstawało coraz więcej. Było wielu, którzy bronili idei Google’a, ale… Nawet w ostatnim czasie są jakby ciszej. Przeglądając dyskusje dotyczące mediów społecznościowych najwięcej tematów krąży obecnie wokół Facebooka, Snapchata i Instagrama.
W tym samym czasie Facebook był bohaterem wielkiego giełdowego debiutu, zakupił Instagrama, podwoił liczbę aktywnych użytkowników, a przychody z reklamy mobilnej to już nie 0, a 73% łącznych dochodów. Robi wrażenie, prawda?
Co poszło nie tak?
Cztery lata temu Google Plus miał wszelkie dane ku temu, by podjąć równą rywalizację z Facebookiem. Android, należący do Google’a, był i jest najpopularniejszym systemem operacyjnym na telefonach, YouTube to potężna platforma, a Google… No kto nie używa tej wyszukiwarki? To internetowe molochy, których łącznikiem miał być serwis społecznościowy. Po około dwóch latach dynamicznego rozwijania produktu, sam Google chyba przestał wierzyć we własne dzieło. Dodawane wcześniej funkcje i usługi zaczęły być wyodrębniane z samego serwisu, a przez kolejne dwa lata ten proces był coraz bardziej widoczny.
Kiedy w poprzednim roku kilka miesięcy używałem telefonów z Androidem używałem Plusa znacznie częściej ze względu na synchronizowane na nim zdjęcia. Dziś służy do tego osobna aplikacja, która oferowana jest nie tylko użytkownikom Androida, ale i innych systemów operacyjnych.
Dziś, z ciekawości, zajrzałem na Plusa po raz kolejny. Mając 417 znajomych w kręgach nie widzę niemal żadnych ich publikacji. A jeśli już, to jedynie posty wrzucone po kliknięciu +1 w jakimś tekście na blogu. Poza tym nic. Żadnych zdjęć, żadnych zabawnych historii. Tylko informacje od wszelkiej maści wydawców i blogerów. Nuda. Zero.
Wydaje mi się, że Google za późno uruchomił Plusa, który był przedstawicielem pierwszej fali mediów społecznościowych, pokroju Facebooka, Grona czy Naszej Klasy. Z tego, hehe, grona, jedynie Facebook potrafił iść z prądem, obserwując zmiany (coraz większy nacisk na urządzenia mobilne) i tak rozwijał swoje funkcje, by wciąż pozostać atrakcyjnym. A jeśli jakichś zmian wprowadzić nie mógł, kupował wschodzące serwisy, jak Instagrama czy WhatsAppa. Google tego wiatru w żagle złapać nie potrafił, rozwijał produkt bez zrozumienia potrzeb użytkowników, a wiele jego doskonałych funkcji nie było w stanie przekonać do siebie. Teraz już nikt nie śmieje się z Plusa, bo leżącego i dokonującego żywota tworu się nie kopie.