Już w przyszłym tygodniu (najprawdopodobniej) czeka nas premiera nowego iPhone’a. Maniacy już podniecają się detalami zmian, choć te rewolucyjne nie będą. Bo właściwie większość telefonów jest dziś niemal identyczna. A kiedyś było zupełnie inaczej…
Oczywistą sprawą jest, że design ustąpił miejsca funkcjonalności urządzeń, które nosimy w kieszeni. To już nie są telefony, a miniaturowe (choć nie zawsze i wcale nie śmieję się tutaj z tabfonów… ;) ) komputery, które pozwalają nam na wiele więcej. I ekran dotykowy jest tego integralną częścią: przedtem przedni panel zajmowały klawisze do odpowiednich funkcji, a na dotykowym wyświetlaczu nie dość, że „przyciski” się zmieniają to jeszcze nawet znikają pozostawiając miejsce na bardziej produktywne rzeczy.
Z tym nie ma co się kłócić, taka rzeczywistość i mnie to nie przeszkadza. Ponadto, teraz nie hardware się tak naprawdę liczy, a software. To ze względu na brak Instagrama na Windows Phone wiele osób odmawia sobie zakupu doskonałych Lumii. To ze względu na kompatybilność z OS X ludzie wybierają iPhone’y. Mając to na uwadze nie dziwię się, że ludzi podniecają tak małostkowe zmiany, jak wyświetlacz większy o ćwierć cala, przeniesienie gniazda mini-jack na drugą stronę urządzenia czy zmiana kąta wykrzywienia telefonu na krawędzi! A potem mamy wojenki producentów w sądach o to kto ma bardziej prostego. Skoro innych zmian nie ma, to ja rozumiem, ale bez przesady.
No, ale do sedna. Kiedyś telefony były tak zróżnicowane, że samą przyjemnością było przebieranie między nimi. Klasyczny? A może z klapką? Nie, lepiej rozsuwany! Chyba, że obrotowy! W sumie już od 12 lat jestem użytkownikiem urządzeń komórkowych i przez ten czas przewinęło mi się przez dłoń kilka nietypowych urządzeń. Jak choćby Sony (jeszcze nawet nie Ericsson!) CMD-J5, którym posługiwało się za pomocą kółka z boku. I te piękne animacje menu.. :)
Pamiętam też moją wymarzoną kiedyś Nokię 5510, która była jednocześnie moim pierwszym odtwarzaczem MP3. Mieściła nawet cały jeden album Linkin Park! To było coś. :)
W ogóle to Nokia przodowała w mocno nietypowych telefonach. Różne układy przycisków, różne ekrany, kolory, kształty… Tak wielki wybór! Zerknijcie sami na kilka moich ulubionych projektów fińskiej marki. Większość z nich nie miała dotykowych wyświetlaczy. Ba, nawet aparatów fotograficznych.
Nokia 5210
Nokia 3650
Nokia 3300
Nokia 2300
Nokia 3200 (z możliwością wycinania własnych wkładek pod obudowę!)
Nokia 7600
Nokia 7610
Nokia 7260
Widzicie? Każdy inny, a nawet proste projekty się czymś wyróżniały. Weź teraz porównaj ze sobą te dwa:
Huawei Ascend P6
oraz iPhone 5
Nuda, co? Łapiecie co mam na myśli? I raz jeszcze, nie mam nic przeciwko rozwojowi, i kierunkowi, w którym telefony poszły. Bardzo się cieszę z posiadania w kieszeni komputera mocniejszego niż mój pierwszy stacjonarny w domu. Ale smutno trochę, że rozwój ten nieco upodobnił wszystkie urządzenia do siebie. Tamten polot był fajny, ciekawy, a czasem nawet śmieszny (projektanci Nokii często mieli nieźle odjechane koncepcje…). A ja nadal tęsknię nieco do swojego ukochanego telefonu sprzed czasów iPhone’a (kurde, to już 5 lat!) – Sony Ericssona W810i. Z dedykowanym przyciskiem do Walkmana! :D
A jaki był wasz ulubiony telefon sprzed ery dotykowych? :)
Wszystkie foty zapożyczone z biblioteki telefonów: GSMArena.com