Niedawna premiera filmu „Deadpool” oraz sukces serialu „House of Cards” jest dowodem na to, że publika uwielbia przełamywanie owej mitycznej czwartej ściany. Jednak to nie pierwsze produkcje wykorzystujące ten zabieg.
Czym jest w ogóle czwarta ściana?
To umowna granica w kulturze, oddzielająca aktorów oraz publiczność. Tak, nie dotyczy ona jedynie aktorów filmowych, ponieważ funkcjonuje w sztuce od tysięcy lat, a po zabieg jej łamania sięgali już starożytni grecy w swoich dramatach i komediach wystawianych w antycznych amfiteatrach. Złamanie czwartej ściany zdradza widowni, że aktor świadom jest tego, iż jest „jedynie” aktorem.
Pojęcie zaś, czego łatwo się domyślić, wywodzi się właśnie z teatru, w którym scenografia składa się z trzech ścian, zaś czwartej brakuje, bo właśnie przez nią widz spogląda na dzieje bohaterów. Umownie, ona przecież istnieje, choć jest niewidoczna. Kiedy więc aktor w sposób zamierzony zwróci się do publiczności, ta mityczna ściana zostaje zburzona.
Jak już wspomniałem, czwarta ściana padała już w starożytnej Grecji, a ponownie obalać ją zaczął w swoich sztukach także William Shakespeare. Miłośnikiem tej techniki był również Anton Czechow, którego dzieła często opierały się o wewnętrzne monologi bohaterów. Kiedy więc jego historie trafiały na deski teatrów, by rozróżnić dialogi od monologów, bohaterzy często zwracali się bezpośrednio w stronę publiki, łamiąc tę czwartą ścianę.
Później przyszła sztuka filmowa, która tę technikę zaadoptowała na długo zanim do kamery zaczął zwracać się Frank Underwood zdradzając swoje niecne plany podboju wszechświata Białego Domu. Nawet Charlie Chaplin używał tej techniki. I choć możesz nie pamiętać, założę się, że widziałeś kilka z tych filmów.
„Annie Hall” Woody’ego Allena
„Wolny dzień pana Ferrisa Buellera”
„Przeboje i podboje”
Robił to genialny aktor Nicolas Cage w „Lord of War”.
I wreszcie, robił to Edward Norton w jednym z tylko dwóch filmów, którym w życiu dałem ocenę 10/10 – „Podziemny Krąg”.
A także „Jay i Cichy Bob Kontratakują”, „Wilk z Wall Street”, wiele produkcji „Monthy Pythona”, „Czy leci z nami pilot” i wiele innych. Wiele przykładów burzenia czwartej ściany znajdziecie tutaj w poniższym filmie.
Dlaczego burzenie czwartej ściany jest tak ciepło odbierane przez widzów?
Z pewnością między innymi dlatego, że to nadal technika stosowana wyjątkowo rzadko, a większość filmowców chce byśmy zapomnieli, że oglądamy film i wczuli się w historię. Załamanie granicy filmu i widowni zdradza, że aktor wie, iż jest jedynie aktorem, a my wiemy, że to film.
Nie mów więc proszę, że Frank Underwood jako pierwszy zwracał się bezpośrednio do widza i dlatego jest taki super i nowatorski. Po prostu dopiero twórcy „House of Cards” postanowili wykorzystać burzenie czwartej ściany jako jeden z kluczowych elementów swojej produkcji – nie ma przecież odcinka bez ironicznych komentarzy prezydenta USA. A kiedy w pierwszym odcinku drugiego sezonu długi czas postać grana przez Kevina Spaceya nie zwróciła się w kierunku publiki wszyscy byli zdziwieni, aż do momentu…
Za kilka dni premiera czwartego już sezonu „House of Cards” na Netfliksie. W związku z tym mam dwie zagwozdki:
- Czy obecny od niedawna w Polsce Netflix da nam legalny dostęp do tego serialu, skoro brakuje poprzednich serii?
- Jak długo będziemy musieli czekać, aż Frank Underwood zburzy czwartą ścianę?
Przyjmujemy zakłady?