Jak zapowiadałem wczoraj, czas wrócić do częstszego blogowania i mam nawet kilka fajnych pomysłów na teksty, a zacznę od tego, który w głowie siedział mi najdłużej – o moich ulubionych głosach w polskiej muzyce. Począwszy od tych męskich.
Całkiem fajnym doświadczeniem przed paroma tygodniami, zanim rozpętał się pandemiczny chaos, był Tydzień z polską muzyką na naszej Facebookowej grupie – Wirusy Troyanna. Ten czas pozwolił mi mocniej wsłuchać się w wiele ciekawych projektów, które wcześniej pomijałam. Cały niemal tydzień słuchałem wyłącznie polskich artystów i artystek. Wsłuchałem się w dawno zapomniane albumy. Odświeżyłem te ukochane. I poznałem masę nowych płyt oraz zespołów, które odkładałem na wolny czas.
Ten polski tydzień przypomniał mi też o serii tekstów, którą chciałem napisać od dawna. Bo choć o muzyce pisałem regularnie, to mam wrażenie, że jednak za rzadko. A przecież tworzenie zestawienia moich ulubionych płyt każdego roku to moja ulubiona seria publikacji. No więc czas zająć się tą kwestią i nadrobić wszelkie zaniedbania.
Na start pochylę się nad moimi ulubionymi głosami. Męskimi. Polskimi. Będą też żeńskie. I zagraniczne. Łącznie – cztery teksty o głosach, które uwodzą mnie przez całe życie. Od dzieciństwa, przez młodość, aż po dziś, na różnych etapach mojego życia wpływając na moją percepcję świata, nadając jej dźwięków. Nie będzie to top10, bo czasem znajdę więcej, czasem mniej. Nie ma tu żadnych obiektywnych kryteriów. Lista czysto subiektywna.
Krzysztof Zalewski
Jeszcze jakiś czas temu nie spodziewałbym się, iż tego jegomościa mógłbym brać pod uwagę w tym zestawieniu. Rzadko w moim kręgu zainteresować znajdują się artyści biorący udział w programie „Idol”. Krzysztof Zalewski to jednak ciekawy przykład tego, że można po tym programie osiągnąć sukces i nie skończyć w typowej popowej papce. Ten artysta obdarzony jest naprawdę ciekawym głosem, a ponadto – jako jeden z niewielu wokalistów w Polsce potrafi się nim bardzo sprawnie posługiwać i świadomie nim operuje. Nie wiem czy to kwestia wprawy czy treningów z odpowiednimi osobami, ale to naprawdę jeden z ciekawszych głosów polskiej sceny obecnie. Wrażenie robią jego interpretacje Czesława Niemena, ale i solowe dokonania sprawiają, że warto śledzić tego gościa.
Michał Skrok
Wspominałem o nim już na facebookowej grupie w trakcie polskiego tygodnia. Jego wariacki głos wraz z całą ekipą Dick4Dick towarzyszył mi za szczenięcych lat, kiedy na początku studiów zacząłem chodzić na koncerty, imprezy i odkrywać życie. Nie ma głosu wybitnego, pewnie nikt inny w Polsce poza mną nie brałby go pod uwagę w takim zestawieniu, ale dla mnie to głos i dźwięki pewnego ważnego etapu w moim życiu. Co ciekawe, jego głos z polskich artystów słyszę ostatnio najczęściej – bo fragment utworu „Another Dick” jest dżinglem na kanale Maćka Dąbrowskiego na YouTube.
Wojciech Waglewski
Nie będę ukrywał, że jego głos wpadł mi w ucho dopiero w 2008 roku po premierze albumu „Męska muzyka” wydanej wraz ze swoimi synami. Jego solowa twórczość (w sensie, Voo Voo) nie leży do końca na mojej półce muzycznej, ale ciepły i kojący głos Waglewskiego ma w sobie niesamowity magnetyzm, który sprawia, że chciałoby się go słuchać nieustannie w gorszych chwilach.
Fisz, czyli Bartosz Waglewski
Nie przepadam za hip hopem, więc zbyt wielu raperów w moim zestawieniu nie będzie. Ale Fisz potrafi nie tylko rapować, ale i śpiewać, co na wspomnianej już „Męskiej muzyce” udowodnił. Czego by nie robił – jego głos jest bardzo ciekawy. Niby ma w sobie coś z ojca, ale jednak nie. Jednocześnie ciepły i spokojny oraz energiczny i pociągający. I chyba z wiekiem coraz lepszy.
DJ Hazel
Ok, ten głos tutaj jest w sumie nieco w formie żartu, bo Hazel nie śpiewa, nie pisze piosenek, a jedynie krzyczy do mikrofonu w trakcie swoich setów. Ale jego krzyki też miały spory wpływ na kształtowanie się mojego charakteru („za te piętnaście baniek… cisza, cisza… RADOM JAZDA!). Raz nawet poszedłem na jego występ i jej, ten głos potrafi wywołać ciary. Ale ok, wróćmy do poważniejszych propozycji.
Grzegorz Ciechowski
Bardzo mi smutno, że nie dożyłem momentu, w którym jego głos mógłbym usłyszeć na żywo. Kiedy zmarł miałem tylko 13 lat, a więc na koncerty jeszcze nie za często chodziłem. Lider Republiki nie tylko był obdarzony ciekawym głosem, ale i potrafił nim robić wspaniałe rzeczy. Szybsze („Mamona”), spokojniejsze i bardziej różnorodne – potrafił naprawdę wiele. Wykazał się też talentem pisarskim, bo jego teksty w zdecydowanej większości w ogóle się nie zestarzały.
Artur Rojek
No o Rojku to już za wiele nowego powiedzieć nie można. Mam wrażenie, że w ostatnich latach lepiej wychodzi mu organizowanie festiwalu niż śpiewanie, ale tego, co zaśpiewał w ostatniej dekadzie XX wieku oraz na początku XXI wieku nikt mu nie odbierze. Był głosem powszechnie znanym, kochanym, no bo naprawdę wspaniałym. Fajne to były czasy, kiedy Myslovitz jako zespół bardzo dobry i ambitny był jednocześnie zespołem, którego ceniła większość Polaków. Discopolizacja popkultury postąpiła bardzo szybko. Dla mnie i tak najwspanialszym osiągnięciem Rojka już zawsze będzie album Lenny Valentino.
Z głosów, które są i były dla mnie ważne to w sumie tyle. Przynajmniej tych męskich i polskich. Bardzo fajnie, że wciąż większość z nich można usłyszeć na żywo na koncertach. Kiedy już cała obecna sytuacja się zakończy mam nadzieję, że będzie można jeszcze większość z nich jakoś zobaczyć na żywo. No i posłuchać, bo to ich głosy są tutaj zdecydowanie najważniejsze. A jakie są wasze ulubione głosy męskie w polskiej muzyce? Czekam na wasze opinie!
Zdjęcia:
Krzysztof Zalewski – Przemek Dzienis
Wojciech Waglewski – Marta Wojtal
Fisz – mat. prasowe