Co z tego, że mamy dzień wolny. To nie jest wymówka by nie słuchać muzyki! A dziś… Pofrunąłem w daleką przeszłość. :D
Wczoraj przyjechałem na całe cztery dni do Gdańska. Jechałem autostradą (jakie to piękne, że można autem pokonać tę trasę w trzy godziny!) z przyjacielem z czasów liceum. Trochę czasu się nie widzieliśmy, więc nadrabialiśmy i słuchaliśmy muzyki, która nas połączyła.
To były zabawne czasy, w liceum połączyła nas miłość do wspólnej muzyki – nu metalu. Tak, tego słuchaliśmy w gimnazjum. Dawno i prawda.
Zaczynamy od Limp Bizkit, nieco żałuję, że nie widziałem ich na ostatnim Orange Warsaw Festival. Sentymenty działają nawet po tylu latach. Potem Linkin Park. Niczym dwaj idioci wczoraj gnając po szosie puściłem ten utwór, spojrzeliśmy sobie z przyjacielem w oczy porozumiewawczo, przywołując czasy sprzed dekady: „Ja Mike, Ty Chester”. I cały kawałek zaśpiewaliśmy idealnie, jak w liceum. Dobrze, że nikt nas nie słyszał. ;)
Dalej mamy Papa Roach i kawałek ze ścieżki dźwiękowej gry Tony Hawk’s Pro Skater 2. Miazga! W dalszej kolejności lostprophets i na zwieńczenie Incubus, z kawałkiem, który śpiewałem w gimnazjum wraz z moją ówczesną miłością.
Koniec gadania, udanego weekendu. :)