Tak bogatej playlisty dawno tu nie było. Tak się złożyło, że w tym tygodniu odkryłem mnóstwo dobrych utworów, z których publikacją nie było sensu czekać.
Pogłębiony research wynikał z kolei z krótkiego urlopu (mogłem pół nocy spędzić szukając nowych rzeczy) oraz faktu, że w piątek znowu stanąłem za konsoletą. Dzięki temu odkryłem kilka premier z ostatnich kilku tygodni, które wcześniej do mnie nie dotarły.
Na pierwszy ogień dość mocne uderzenie, czyli Black Rose zremiskowane przez Blawana. Dalej już nieco spokojniej, bo Unkwon, którego twórczości wcześniej nie miałem okazji poznać. Trafiłem też na ich remiks utworu „Sweet Dreams”, który nie jest niczym wybitnym, ale jakoś tak zdobył moje serce.
Patryk przed imprezą podsunął mi za to coś o nazwie Croatia Squad. Chorwacja zawsze spoko, zwłaszcza kiedy brzmi w ten sposób. Round to z kolei piękne nawiązanie do twórczości Bonobo, Pantha du Prince czy również Luke’a Abbotta. Łagodnie, przyjemnie, wakacyjnie. Czyli tak jak kolejna pozycja, Thomas Bjerring z Davidem Skogiem. Klimatycznie do pogody idealnie pasuje tu również Christian Loffler, którego dzieła tak mnie zauroczyły, że nie mogłem się zdecydować na jedno.
Dalej już nieco mocniej, bo dowiedziałem się, że nowy utwór wydał Robag Wruhme, jeden z mych ulubieńców. Zresztą tak samo jest z Gui Boratto, w którego nowym utworze śpiewa Mixhell. Oryginał jest zacny, ale dopiero remix przygotowany przez Salazara Knoxa ujawnia prawdziwy geniusz wydanej kilka dni temu EP-ki. Aż zachciało mi się sięgnąć po nieco starsze utwory Guilherme.
Wtem, buszując po zasobach Spotify natknąłem się na nowe wydawnictwo od Kollektiv Turmstrasse, które dotąd znane było bardziej z dobrego „plumkania” i dość przyjaznego dla szerszych odbiorców bitu. Jednak „Sry I’m Late” to pierwsze dzieło wydane przez niemiecki duet pod skrzydłami wytwórni Diynamic, co od razu rzuciło się na nową stylistykę muzyczną. Ba, niektórzy wspominali wręcz o osiągnięciu „poziomu Kalkbrennera” trzema nowymi utworami. Z tym może bym nie przesadzał, ale jest bardzo dobrze.
Z czym wam się kojarzy Finlandia? Pewnie jak mnie do niedawna: Helsinki, wódka, Laponia i Nokia. Ja od kilku dni mam nowe skojarzenie – Samuli Kemppi. Fiński twórca serwuje dość mroźne, ale żwawe techno, które zapewne niewielu się spodoba, ze względu na swój ciężar. Mnie to jednak przekonuje. Roman Lindau z kolei jest odzwierciedleniem niemieckiej sceny techno. Słuchając „Simplicity” ciężko nie wyobrazić sobie przed oczami innej scenerii niż Berlin.
Całkiem dobre zestawienie dziś udało mi się wam przedstawić. Niech wam towarzyszy w najbliższym tygodniu!