Apple Music raczej nie zdobędzie mojego serca

Z wielkimi nadziejami oczekiwałem dzisiejszej konferencji WWDC, na której Apple miało po raz kolejny zrewolucjonizować muzyczny przemysł. Usługa Apple Music pozostawia jednak wiele do życzenia.

Z całego, trwającego niemal dwie godziny, wystąpienia zdecydowanie najciekawsza była pierwsza część, gdzie zaprezentowano nowości dotyczące systemów operacyjnych marki z Cupertino: OS X El Capitan oraz iOS 9. Oba doczekały się wielu usprawnień, które nie dokonują wielkiej rewolucji, ale znacznie usprawnią korzystanie z najważniejszych dla mnie urządzeń: komputera i telefonu. Ba, cieszę się, że Siri będzie znacznie mądrzejsza i nadrobi ostatnie dwa lata względem Google Now. No, ale nadal nie potrafi rozmawiać po polsku. Może uda się na jesieni, w trakcie premiery iPhone’a 6S?

d82072ec4d1d94f99f755ecdf22bd3ce9384d983_expanded_xlarge.0

Dalsza część prezentacji dotyczyła Apple Watch, który na rynek trafił niespełna dwa miesiące temu. I spotkał się z wieloma krytycznymi recenzjami (dlatego póki co kupować go nie planuję), dlatego widać, że Apple szybko odrabia lekcje i bierze się do pracy nad poprawkami i usprawnieniami. Dodano wiele ciekawych funkcji, zaś najważniejszą jest chyba uniezależnienie aplikacji od telefonu – będzie można biegać i używać Endomondo bez zabierania ze sobą iPhone’a! Nadal jest to jednak produkt wymagający wielu szlifów, zanim spełni większość mych oczekiwań.

Po raz drugi  od śmierci Steve’a Jobsa Tim Cook mógł dziś wkroczyć na scenę i wypowiedzieć magiczne słowa „One More Thing”. Nowym produktem jest zaś od usługa Apple Music, o której informacje wyciekały od wielu tygodni. Jako wielki zwolennik zarówno Spotify, jak i sprzętu Apple, byłem bardzo ciekaw co zaoferuje nam amerykańska firma. W końcu raz już dokonali dużych zmian na rynku muzycznym, za sprawą iPoda oraz iTunes. Kilka lat później wyprzedziły ją serwisy oferujące strumieniowanie muzyki, jak Spotify, Deezer czy Tidal, a Apple zostało w tyle. Dziś miało przegonić rywali. Czy t0 się udało?

Apple, podobnie jak konkurencja, oferuje dostęp do strumieniowania bogatych zasobów muzyki. Bogatych, czyli zapewne takich, jak pozostali. Może uzupełnionych o kilka ekskluzywnych wydań, czy choćby nagrań z dorocznego iTunes Festival. Dlatego, chcąc się wyróżnić, Apple dodało kilka dodatkowych elementów, mających przekonać fanów muzyki do swojej usługi.

nie Pierwsza to globalne, całodobowe radio Beats One, gdzie zatrudnieni zostaną znani didżeje radiowi oraz muzycy. Czy to przyciągnie do usługi użytkowników konkurencyjnych usług? Nie sądzę, a raczej na pewno nie mnie. Dr Dre, Pharell czy inne gwiazdy nie zaserwują mi muzyki, której bym chciał słuchać. Inaczej by było, gdyby powstało więcej stacji z podziałem na gatunki muzyki. Nie powiem, gdyby swoje audycje prowadzili DJ’e, których słucham na co dzień (Nina Kraviz, Jamie xx czy Blawan prowadzili kiedyś własne audycje) to bym z wielką przyjemnością spróbował. Beats One mnie nie przekonuje.

Drugą przewagą Apple Music nad konkurencją ma być funkcja Connect, za pomocą której artyści będą mogli dzielić się z fanami kulisami swojej twórczości, zdjęciami czy filmami. Przepraszam, gdzie tu rewolucja? Bo już to chyba gdzieś widziałem, bodajże na Twitterze lub Facebooku. Ba, nawet na Instagramie. Może i niektórym spodoba się możliwość przeglądania tych treści w miejscu, gdzie jest cała ich muzyka, ale nie mnie. Connect mnie nie przekonuje.

apple_music_screenshots.0

Ostatnią deską ratunku dla Apple Music z mojego punktu widzenia może być stuningowane radio iTunes, które ma przeprowadzić głęboką analizę mojego gustu muzycznego i serwować mi moją ulubioną muzykę oraz sugerować nowych artystów. Obawiam się jednak, że skoro nawet Spotify nie robi tego tak doskonale, to i Apple sobie nie poradzi, aczkolwiek z oceną wolę się wstrzymać do momentu skorzystania z nowej usługi. Radio w Apple Music mnie nie przekonuje.

Co jeszcze wzbudza moje wątpliwości? Brak możliwości embedowania playlist stworzonych w danej usłudze na stronach zewnętrznych. Dla Ciebie może być to zbędny badziew, z którego nigdy nie skorzystasz, lecz dla mnie jest to niezwykle istotna funkcja, bez której nie porzucę Spotify. To o nią opiera się prowadzony przeze mnie od roku cykl playlist pod nazwą Troylist. Możliwość wygenerowania ledwie dwoma kliknięciami kodu do playlisty, który mogę umieścić na blogu jest dla mnie bardzo ważny. A muzyka udostępniona w ten sposób – dostępna za darmo dla każdego.

Oczywiście sama usługa ruszy dopiero 30 czerwca i dopiero wtedy będzie można się pokusić o głębsze refleksje na temat Apple Music, zwłaszcza, że będziemy mogli przez pierwsze trzy miesiące korzystać z niej za darmo. I z pewnością dam mu szansę, lecz jestem niemal przekonany, że będę traktował to jako uzupełnienie Spotify, nie zaś jego następcę. Apple nie dokonało kolejnej rewolucji na rynku muzycznym, a jedynie nadrobiło kilka ostatnich lat, które przespali. Jednak bogata baza użytkowników sprzętu z iOS czy OS X każe mi przypuszczać, że na jesieni Apple Music zostanie obwieszczone wielkim sukcesem.

Partnerzy Troyanna