Minął ponad miesiąc od premiery nowej usługi giganta z Cupertino, która ma podbić muzyczny rynek niczym iTunes dekadę temu. No i co tam słychać, poza muzyką rzecz jasna?
Ja tam nie wiem, początkowy entuzjazm zastąpiła konieczność korzystania ze Spotify. Planowałem równolegle używać obu usług, przynajmniej do końca okresu próbnego w Apple Music. Naprawdę bardzo tego chciałem, ale z konieczności i tak więcej czasu korzystałem ze sprawdzonego Spotify. Okazało się, że wymienione przeze mnie po kilku dniach używania zalety usługi są niczym wobec jej karygodnych braków.
Nic nie poprawiono
Poza tym, po co mam od nowa budować sobie ponad setkę playlist (głównie niemal sto Troylist), skoro wszystko mam już poukładane? Odtworzenie tego w nowej aplikacji (gdybym miał porzucić Spotify) zajęło by tygodnie. Albo i dłużej, ponieważ na telefonie w aplikacji nie jest to najwygodniejsze zajęcie. A w iTunes, gdzie na desktopie znajduje się Apple Music, zapewne jeszcze dłużej. Jest co prawda narzędzie, które ma w tym pomóc (STAMP), ale są przecież kolejne, niepodważalne minusy usługi.
Czyli brak możliwości embedowania playlist na stronach Internetowych oraz, co dla wielu pozostaje niezrozumiałe, łączenie konta w Apple Music z profilem na Last.fm. Jeśli człowiek buduje od ośmiu lat swoją muzyczną bibliotekę cyfrową, to z niej nie zrezygnuje tak łatwo.
Zalety blakną pod ciężarem wad
Ok, a co z zaletami? Wymieniona przeze mnie baza muzyki, która jest znacznie bogatsza (w moim przypadku) od Spotify to dobry argument, ale szybko można go obalić. Może i dzięki Apple przesłucham ulubionych rzeczy, których szwedzka aplikacja mi nie zaserwuje, ale… Ma miliony innych rzeczy do odkrycia. Tak, Apple Music też. Ale skoro i tak wszystko robię już w Spotify, to po co mam robić w innym miejscu. Jest jeszcze kwestia rekomendacji i polecanych playlist.
Te serwowane przez Apple są ciekawe, aczkolwiek kilka tygodni po premierze usługi muzycznej doskonałą odpowiedzią popisał się konkurent, oferując playlisty Discover Weekly. Ta opcja spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem, udowadniając, że być może doczekamy się wreszcie udanych rekomendacji w Spotify. W moim feedzie na Facebooku czy Twitterze widziałem mnóstwo dobrych opinii na temat tej funkcji. I choć w moje gusta Discover Weekly jeszcze się nie wstrzeliło, to… Nie mam z tym problemu. Ja wolę sobie samodzielnie buszować po meandrach muzycznej biblioteki.
Wróżbita Maciej głosi: co czeka Apple Music?
Czy to znaczy, że Apple Music czeka rychła porażka? Wręcz przeciwnie. Podano już zresztą pierwsze informacje, według których nowa usługa osiągnęła 10 milionów użytkowników w ciągu miesiąca. To jest dużo, a przybywać ich będzie z każdym miesiącem coraz więcej. Przynajmniej do momentu ściągnięcia pierwszych płatności. To wtedy, czyli na początku października okaże się czy Apple zdobyło serca miłośników muzyki.
I wydaje mi się, że odtrąbi kolejny sukces. To właśnie wtedy na rynek powinny trafić nowe generacje iPhone’ów, po które sięgną miliony osób, które po raz pierwszy będą posiadały telefon Apple, więc naturalnie spróbują usługi muzycznej. Część pierwszych użytkowników testujących Music od lipca zapewne odejdzie, ale w ich miejsce przyjdą kolejni ciekawscy. Nie wątpię, że Apple Music w rok przegoni Spotify pod względem liczby użytkowników. Jednak przeważać tam będą nieco mniej wymagający fani muzyki. Ja się do nich nie zaliczam, więc wybieram sprawdzoną od dawna usługę. Choć z ciekawości zobaczę jeszcze za miesiąc czy Apple Music jakkolwiek się poprawi. Ale szczerze w to wątpię.