Mamy dziesiątki znajomych na Facebooku. Rodzina, przyjaciele, znajomi z pracy czy szkoły, tych, których nie chcemy znać oraz tych, których nie wiemy czy znamy, bo w weekend wiele się działo. Często pytamy dla pewności „czy my się znamy” otrzymując kolejne zaproszenia, lub akceptujemy z grzeczności. Ale nie chcesz ich znać. Co robić by ich do siebie nie zrazić?
Cóż, ja jestem osobą z bardzo dużą ilością znajomych. Oczywiście, większość zaproszeń staram się przesiać przez me sito, ale są tam też osoby, które kiedyś jakoś poznałem, a dziś nie wiem kim są. I nie chcę oglądać ich aktualizacji w swoim feedzie. Ba, sam jestem osobą spamującą na potęgę strumień aktualności wszystkim znajomym. Ich problem. No, ale jeśli Cię to wkurza, to najgorsze, co możesz zrobić to wywalić mnie ze znajomych. Zwłaszcza jeśli się lubimy. Serio, prędzej czy później się o tym dowiem i będzie mi smutno. A są przecież inne metody wywalenia mojego spamu z Twojego feedu.
Metoda pierwsza: na Edge Rank
EdgeRank ma swoje plusy: nie wchodząc przez dłuższy czas w interakcję z głupimi postami od znajomego zwiększają się szanse na to, że już nigdy ich nie zobaczysz. Może to trochę potrwać, ale działa. A głupich postów o okaleczonych zwierzętach nie da się po prostu lajkować. Metodę na EdgeRank można przyspieszyć ukrywając co chwilę niechciane posty.
Metoda druga: na Strusia
Strusie chowają głowę w piasek, kiedy nie chcą widzieć tego, co się wyprawia wokół nich. Czyli tak naprawdę coś się dzieje, ale oni tego nie są świadkami. Tak samo możesz uczynić ze mną. I każdym. Wkurza Cię ilość spamu z mojego profilu? Moje dowcipy są nieśmieszne (no akurat przeważnie nie są)? Nic prostszego! Możesz trzema kliknięciami sprawić, że już nigdy nie będziesz wiedział co u mnie słychać. Będziesz musiał wejść na mój profil. A pewnie tego nie zrobisz.Czyli tak:
1. Najeżdżasz na post, rozwijasz menu jak powyżej i klikasz „ukryj”
2. Jeśli Ci głupio to możesz cofnąć ten ruch
3. Jeśli chcesz zadać fatality to kliknij „ukryj wszystkie aktualności”. Nie ma za co!
Ja tak robię ze wszystkimi znajomymi, których jedynym sensem życia są dzieci. Bo sorry, ja chciałbym wiedzieć co u was się dzieje, a nie u waszych dzieci. Załóżcie im fanpage jak już. Albo profil prywatny by na 13. urodziny przekazać w jego ręce profil budowany od narodzin. Tak bardzo wow.
Metoda trzecia: wyprzedź fakty
Są i tacy znajomi, po których od razu widać, że głupi, nieciekawi lub nie w Twoim klimacie. Gdy ich poznajesz i spędzasz z nimi trochę czasu jedyne o czym marzysz, to by po powrocie do domu nie otrzymać zaproszenia od nich. No, ale jednak jest. I tu się głowisz. Co teraz? Przyjąć? Ja wyznaję zasadę, że jeśli spędzę z kimś co najmniej kilka chwil, porozmawiam to przyjmuję. Nie akceptuję zaproszeń od osób, których nie spotkałem (i poczekalnia obecnie jest bardzo tłoczna, a są w niej dość znani ludzie).
Ale tego typa poznałem, więc zaakceptować muszę. By jednak nie być zmuszonym do oglądania jego śmiesznych i żałosnych wypocin od razu po dodaniu odznaczam odpowiednią opcję (patrz poniżej). Kolejny znajomy jest, Klout rośnie, a ja mam spokój. Win – win!
Można też na odwrót
A co jeśli nie jesteś ekshibicjonistą socialowym i nie chcesz by inni oglądali Twoje dzieci, zdjęcia jedzenia oraz pijackie statusy? Najlepiej po prostu tego nie wrzucać. Taki protip. Ale jeśli już koniecznie musisz to robić, a nie chcesz tym przypadkowym znajomym serwować tego typu contentu to spójrz na obrazek powyżej. Ja mam angielskiego Fejsa, więc widzisz „acquaintances”, w języku cebularskim będzie tam „dalsi znajomi”. Jeśli zaznaczysz tę opcję, a potem ustawisz prywatność postów odpowiednio (patrz niżej) to sprawisz, że Twoja mama, szef oraz proboszcz nie zobaczą jak się upodliłeś w ostatni weekend. Polecam.
Wyposażeni w wielką dawkę wiedzy możecie teraz iść zasiać chaos na Facebooku, pozbyć się z feeda wszystkich martwych zwierząt oraz dzieci tak bardzo niepodobnych do swoich rodziców, którzy są waszymi znajomymi. Sprawicie też, że na niedzielnej mszy nie będziecie tematem szeptów numer jeden. Idźcie w pokoju. Miłujcie się. Dzielcie się radością i tym wpisem.
Tekst dedykuję osobom, które pochopnie usunęły mnie ze znajomych na Facebooku. :)
photo credit: Saint Huck via photopin cc