Kończy się era Facebooka?

medium_8527527570

Facebook zdominował świat. To na nim spędzamy dużo czasu, to on wielu (w tym mnie) daje chleb, to on podtrzymuje nasze więzi społeczne i buduje nasz wizerunek. Wkradł się w niemal cały Internet i podobno nie ma zamiaru się z niego ruszać. Ale coraz więcej wskazuje na to, że niekoniecznie.

Nie jestem prorokiem, nie jestem wielkim znawcą biznesu (zwłaszcza na tak wielką skalę) i nie muszę mieć racji, jednak obserwuję Facebooka na tyle długo, że dochodzę do refleksji, iż coś powoli się zmienia. Nie wieszczę upadku tego molocha, ale ewidentnie zauważam, że powoli się on wypala. MySpace też się wypalił kilka lat temu – dziś nadal istnieje, choć o jego sukcesie raczej mówić nie można.

Przeczytałem w nocy na Mashable spostrzeżenia 13-letniej Amerykanki, która wprost mówi, że dla jej „pokolenia” (choć właściwszym słowem są rówieśnicy) Facebook nie jest „sexy”. Oczywiście, dotyczy to na razie tylko amerykańskiego rynku, podobnie jak spadek liczby aktywnych użytkowników serwisu. Moda na Facebooka zaczęła się w USA, czy i tam zacznie się proces jego agonii?

Jeszcze rok temu twierdziłem, że Facebook jest nowym gigantem świata: gigantyczne wzrosty (miliard użytkowników w październiku), duże zakupy (z Instagram na czele) i coraz większe środki inwestowane w tę sieć jako kanał komunikacji z konsumentami. No i wielki debiut na giełdzie, który szybko przerodził się w spory zawód.

Teraz, bogatszy o rok doświadczeń, perspektyw innych osób (mądrzejszych ode mnie) czy lektur raportów i innych treści, przestaję wierzyć w ogrom dzieła Zuckerberga. Przeczytany dziś tekst tylko spotęgował moje wrażenie. Dla młodych Amerykanów „sexy” jest Instagram (Mark się cieszy), na Facebooku nie chcą spędzać za wiele czasu, bo są tam ich rodzice. Teraz czas na krótką historię NK.pl, dawniej Naszej Klasy.

Kilka lat temu (2006-2007) młodzi Polacy oszaleli na punkcie nowej, polskiej społecznościówki, jaką wtedy była Nasza Klasa. Szybko serwis trafił do mainstreamu, coraz więcej było na nim naszych rodziców, a często i dziadków. Młodzi zaczęli się czuć nieswojo w rodzinnym towarzystwie, i szukając czegoś nowego trafili na Facebooka. Teraz historia zatacza koło w ramach miliardowej społeczności.

Jasne, Facebook będzie rósł, choć dynamika przybywania nowych użytkowników mocno spada, lecz na najważniejszych (i najbogatszych) rynkach zaczyna się odpływ. Obecnie w Kanadzie i USA, za rok  ten trend może dotrzeć do Europy. Może i szybciej. Czy niebieski gigant podzieli los Nk.pl i MySpace? Nie wiem, ale osobiście czuję, że jest to coraz bardziej prawdopodobne. Facebook będzie robił wszystko by do tego nie dopuścić, ale może być bezradny. Będzie próbował, bo teraz za bardzo skupia się na zarabianiu. Ciężko jest wejść w drugą młodość i odzyskać miano „sexy” serwisu. Mark stworzył gigantyczny rynek, który kręci się wokół jego dziecka, wykreował nową gałąź marketingu, która pochłania coraz większe budżety. Wiele osób zrobi bardzo dużo, by branża przetrwała, lecz wobec trendów społecznych mogą być bezradni.

Warto mieć więc na uwadze, że marketing społecznościowy, social media to nie tylko Facebook, warto już teraz rozwijać swoje pozostałe społeczności. Google+, Twitter czy Instagram to miejsce, które prędzej lub później może bardziej kręcić Twoich odbiorców niż Facebook. Naturalna kolej rzeczy?

photo credit: mkhmarketing via photopin cc

Partnerzy Troyanna