YouTube to nie tylko gimby i koty

youtube-logo

Dziś nie będzie nic odkrywczego. Chyba, że oglądasz tylko gimbusiarskie filmiki lub koty. A YouTube skrywa przed nami cały ocean ciekawych treści, które mogą doprowadzić do zmian w percepcji czasu. Ten serwis może zagiąć czasoprzestrzeń i ukraść Ci w kwadrans kilka godzin życia.

Ja bardzo długo opierałem się YouTube’owi i kolejnym viralom z kotkami i innymi cudami świata. Pierwsze, w co się wkręciłem jakieś dwa lata temu był program Lekko Stronniczych. Po dwóch miesiącach mi się znudziło (co nie znaczy, że nie robią tego dobrze). Ja ogólnie staram się unikać rozrywkowych treści, bo prawdziwą rozrywkę wolę sobie serwować z dala od Internetu. Jednak nie da się, po prostu nie da. YouTube jest za ciekawy i coraz częściej pochłaniają mnie kolejne kanały.

Humor nie tylko Z Dupy

Obecnie mam tak ze Z Dupy. Program tak wulgarny i bez większego sensu, że aż… Nie da się od niego oderwać. Humor z gimnazjum (czyli na moim poziomie), a więc taki, który wielu z nas śmieszy, ale nikt z nas się do tego nie przyzna. Do tego serie w każdym odcinku, które pozwalają zachować jakąś ciągłość lub odwołują się do prawdziwie gimbusiarskich wspomnień. Nie wiem czy pamiętacie pierwsze przeróbki filmików na YouTube, pod postacią Borewicza czy Czarnej Kawy. Wtedy nie było syntezatora mowy Ivona, głos podkładało się do mikrofonu. Tak samo w Z Dupy jest z… Zduppingiem, czyli dubbingiem w wersji hard. Możecie mnie nazwać niskich lotów ludkiem, że to oglądam. I potem znikniecie na kilka godzin oglądając zaległe odcinki.

Wcześniej podobnie miałem z produkcjami Krzysia Gonciarza. Na Kanciarza wyczekiwałem z utęsknieniem, Zapytaj Beczkę, tak bardzo wtórne, tak bardzo niskie i genialne jednocześnie… Zresztą, nie tak niskie, z każdym odcinkiem humor jest coraz wyższy. I tak, tęsknię za tą serią już dwa miesiące, od kiedy autor serii wyjechał z kamerą do Japonii. I wiecie co? Krzysiek zrobił więcej dobrego japońskiej turystyce u Polaków w dwa miesiące niż ambasada cesarstwa od początku swego istnienia. Bo nie słyszałem by zrobili cokolwiek. A Gonciu uderzył w mój słaby punkt – żołądek. I tak oto, obok Stanów Zjednoczonych, marzy mi się teraz także wyjazd do Japonii.

Z zagranicznych kanałów najlepszą rozrywkę od dawna serwuje mi Screen Junkies, głównie serią Honest Trailers, ale nie tylko. Miłośnicy kina i niebanalnego humoru nie mogą nie subskrybować tego kanału.

Podróże małe i duże

Ale rozrywka to nie wszystko. Chłonę także kanał Jacka Gadzinowskiego, gdzie oprócz branżowego, ciekawego bla bla jest masa podróży, dobrze zmontowanych i z egzotycznych rejonów. Skoro już zahaczamy o podróże, to nie można pominąć kanału bloga Gdzie Wyjechać, gdzie też zwiedzicie pół świata. W dużym skrócie, ale przyznacie, że zawsze lepszy skrót całego świata, niż całość Polski. Do tego Polimaty, ciekawostki ze świata, których nie ogarniesz. To ciekawe wywody w moim wykonaniu Andrzeja Tucholskiego, którego romans z YouTubem rozkwita w najlepsze.

Gdy chcę znaleźć ciekawe treści technologiczne najpierw sprawdzam czy czegoś nowego w temacie drukarek 3D nie wrzucił Kamil na kanał Reality Maker. Robi to rzadko, więc najczęściej pędzę na kanał serwisu The Verge, gdzie pojawia się masa autorskich serii, świetnie przygotowanych recenzji najnowszego sprzętu (najczęściej w dniu jego światowej premiery) czy telegraficzny skrót najważniejszych informacji: 90 seconds on The Verge. A potem mogę w poszukiwaniu motywacji i inspiracji mogę się zatracić na kanale TEDx (gdzie ostatnio znowu przewinął się Kamil…). Jest w czym wybierać!

Arcade Fire w windzie

YouTube to też wszechświat muzyki. Ale pewnie dobrze o tym wiecie, bo jeśli nie macie z jakiegoś powodu jeszcze Spotify, to zapewne w tym serwisie słuchacie najwięcej muzyki. Ja w sumie nie przychodzę tutaj słuchać muzyki sensu stricte, a chłonąć materiały ekskluzywne, takie jak mający już ponad 6 lat koncert Radiohead nagrany w szkockiej szopie z okazji wydania In Rainbows. Wracam do niego przynajmniej raz w roku.

A do tego przecież jest jeszcze cały Boiler Room, który podgrzewa do czerwoności. Lecz zamiast wody robi to z doznaniami dźwiękowymi. Do listy rzeczy pewnych w życiu dopisuję obok śmierci i podatków niemożność nadrobienia wszystkich setów zamieszczonych na tym kanale. A na przyszły rok planuję wziąć urlop, by ogarnąć wreszcie na żywo transmisje ze słonecznej Kalifornii. Bo to właśnie tam odbywa się niesamowity festiwal Coachella, gdzie grają najlepsze zespoły, a transmisje na żywo nie przeprowadza MTV (tam króluje Trybson), nie inna telewizja, a… Tak, zgadliście – YouTube. Od trzech lat planuję oglądać na żywo, jednak różnica czasowa wygrywa. Za rok będzie inaczej. Ja się obecnie zachwycam ukochaną Theresą. To ta, co śpiewa. A jest jeszcze doskonała seria Blogotheque, gdzie wielcy artyści wykonują swe utwory w niecodziennych okolicznościach i aranżacjach. I właśnie dla takich muzycznych smaczków okupuję YouTube’a. Całej reszty słucham na Spotify.

Dobra, koniec gadania. Z Dupy się samo nie nadrobi. A może ogarnąć kilka koncertów z Coachelli? Pozwiedzać nieco z Motylami? Szlag, sam już nie wiem. Może założę vloga. Heh, nie.

Partnerzy Troyanna