Poszukiwania mieszkania trwają, teraz nieco bardziej intensywnie, skoro udało mi się skończyć kodowanie poradnika. Od kilku dni przeglądam dostępne na rynku oferty i zdążyłem natknąć się już na jednego oszusta oraz przegrać casting na współlokatora (już wiem co czują uczestnicy wszystkich programów typu talent show).
I naszła mnie jedna refleksja. Szukanie mieszkania przypomina mi lekcje wyniesione z pracy zawodowej. Otóż nauczono mnie, że nie można zrobić projektu (strony internetowej, strategii komunikacji, brandingu, CZEGOKOLWIEK), którego wykonanie byłoby jednocześnie SZYBKIE, TANIE I DOBRE. Jest to niewykonalne. Nie zrobisz dobrej strony (przykładowo) w dwa dni za parę złotych. Z jednej z tych rzeczy musisz zrezygnować.
Możesz mieć szybko i tanio, ale nie licz, że będzie dobrze.
Możesz mieć tanio i dobrze, ale poczekasz kilka tygodni.
Możesz mieć szybko i dobrze, ale będzie Cię to kosztować.
I podobnie jest z mieszkaniem, tyle, że tutaj mamy inne współczynniki: TANIO, ŁADNIE, BLISKO. A ja bym chciał wszystko na raz…
Są mieszkania tanie i ładne, ale w Wesołej, na Kabatach czy w ogóle w jakimś Piasecznie.
Są mieszkania tanie i blisko centrum Warszawy (gdzie pracuję), ale ich standard przypomina mocno mosty.
Są mieszkania ładne i w dobrej lokalizacji, lecz przekraczają mój budżet. Jakoś trzykrotnie.
No więc… Z jednej z tych właściwości przyjdzie mi najpewniej zrezygnować. Tylko której…