Wczoraj Apple udostępniło wszystkim posiadaczom iPhone’ów (od 4 w górę) i iPadów (od 2 wzwyż) aktualizację systemu operacyjnego. Aktualizacja nie taka zwyczajna, ponieważ w ewolucyjny sposób rozwija wiele jego funkcji, a jednocześnie dokonuje małej rewolucji stylistycznej.
iOS jaki znaliśmy istniał od ponad 6 lat. Na początku jako iPhone OS, bez AppStore’a, bez wszystkich kolorowych aplikacji, z czarnym tłem ekranu i wieloma brakami. Z czasem zaczął on nabierać coraz lepszych funkcji, a świat aplikacji odmienił mobilną rzeczywistość. Jednocześnie, wizualnie system nie zmieniał się za wiele. A to dodano możliwość zmieniania tła ekranu głównego. A to lekko zmieniono ikonę aplikacji muzyka. Jednak filozofia designu pozostawała taka sama. Ponad 6 lat.
Ja tej powolnej ewolucji doświadczam od lat pięciu, kiedy to zakupiłem pierwszego iPhone’a 3G. Wtedy to był prawdziwy szał. Mniejsza z faktem, że z dzwonkami nadal problem, wielokrotnie (mimo backupów) traciłem wszystkie dane. iOS mocno się zmienił i jest już w pełni dojrzałym systemem, oferując także coraz większe możliwości. Tak, część zapożyczonych z Androida (centrum powiadomień choćby). Jedyne co mi w nim nie pasowało to… Design.
Jeszcze przed oficjalnym startem bloga pisałem, że iOS mi się znudził, potrzebuję zmiany, głównie wizualnej, zatem chętnie podejmę wyzwania Windows Phone’a. Zwłaszcza, że Nokia Lumia wyglądała solidnie. Niestety, zakup komputera z OS X i jego idealna współpraca z iPhonem sprawiła, że porzucenie ekosystemu Apple jest po prostu bez sensu. Pozostały mi modły do Jonathana Ive’a o małą rewolucję w wyglądzie mobilnego systemu z Cupertino.
No i doczekałem się. W czerwcu, w trakcie imprezy WWDC, Apple pokazało jak będzie wyglądał nowy system. Gradienty, cukierkowe kolory, przezrocza i inne elementy nowego designu nie każdemu muszą się podobać. Ba, wielu mogą wydawać się dziecięce. Nic dziwnego, że szybko powstał taki świetny blog. Wszyscy niemal krytykowali, zamiast skupić się na nowych funkcjach iOS. A tych jest niemało. Nie będę tutaj ich przytaczać, znajdziecie to dziś na każdym blogu i serwisie o tej tematyce. Zmiany są spore i niosą za sobą polot świeżości i duży wzrost funkcjonalności systemu. A to przecież najważniejsze.
Wczoraj szybko zainstalowałem iOS 7 na swoim poczciwym telefonie i… Zauroczyłem się. Jasne, początkowo te wszystkie oczojebne kolory mogą wprowadzić co najmniej w trans, a nawet wypalić oczy. Jasne, nie dla każdego to wszystko będzie czytelne. Ale, do diaska, po sześciu latach mamy coś nowego! Ja się jaram, wy sobie narzekajcie. Albo przerzućcie się na Androida. Wtedy wszystkie aktualizacje będą super. Oh, wait, powiedziałem „wszystkie”? :)