iPhone’a, rzecz jasna. Tak, jak system iOS jest dla mnie zdecydowanie najlepszy, tak właśnie ze względu na dość mały ekran zacząłem rozważać inne marki telefonu.
Na szczęście, ostatnie rewelacje Wall Street Journal zapowiadają odejście od obecnych rozmiarów telefonów z logiem jabłka. Cóż, ja mam jeszcze model opatrzony numerem 4. Tak, ma on niemal cztery lata i zaledwie 3,5-calowy ekran. Nieco ponad rok temu, wraz z premierą „piątki” Apple powiększyło ekran telefonu do czterech cali. Ale to nadal mało.
Poza tym, powiększanie go w zaledwie jednej osi było bardzo niepraktyczne. Zdecydowanie wolałbym zachowanie wcześniejszych proporcji ekranu, bo jak wszyscy wiedzą, długość się nie liczy. Co prawda, we wrześniu pisałem, że iPhone 5S to mój następny telefon, czego naprawdę mocno bym chciał, ale… Nadal mnie ciągnie do sprawdzenia się w boju z czymś większym.
Marzy mi się zabawa Nokią Lumia 1020. Duży, piękny ekran, doskonały aparat PureView (41 megapikseli to chwyt marketingowy, ale te zdjęcia naprawdę są powalające!) i system Windows Phone, który bardzo bym chciał sprawdzić na dłuższą metę. Ale nic to, w swojej pogoni za dużym ekranem zastanawiałem się też nad Samsungiem Galaxy Note III. Jeszcze większy ekran (a może już za duży?), rysik i kilka użytecznych aplikacji od Samsunga. Tylko ten Android… Ale i może do niego bym się przekonał…
W każdym razie, jestem zbyt wielkim blogerem (mam tu na myśli gabaryty i rozmiar dłoni), by dalej męczyć się z czterocalowym ekranem. A jeśli zatem Apple ma zamiar pójść za głosem rozsądku oraz konsumentów i wypuścić model z pięciocalowym ekranem – bardzo chętnie poczekam. A firma ta za rządów Cooka słynie właśnie z dostosowywania się do potrzeb (iPad Mini, iPhone 5C). Jeśli zaś pozostaną wierni filozofii Jobsa („3’5 cala to jedyny słuszny rozmiar!”) to chyba się pogniewam.
PS. Szukam sponsora na nowy telefon.
PS2. Nie no, żartowałem. Jestem blogerem, stać mnie.
PS3…
photo credit: Thwip! (Formerly Macwagen) via photopin cc