Festiwale muzyczne zmieniły nie tylko polski rynek rozrywki, kreując nowe sposoby na zabicie czasu, ale miały też decydujący wpływ na rozwój tysięcy osób. W tym i mnie. Brakuje jednak literatury, która by ten proces spróbowała zarchiwizować. Jedną z prób jest wydana niedawno książka Janka Roguza.
„O pasji do muzyki widzianej przez pryzmat białostockiego Up To Date Festival” to metodyczne podejście do pokazania kulis tworzenia muzycznego festiwalu. I to nie byle jakiego, bo chyba jedynego w Polsce, który jest wydarzeniem na skalę ogólnopolską, bez odzierania go z podstawowych wartości. W imprezie uczestniczyłem dwukrotnie i czytając kolejne rozdziały towarzyszył mi uśmiech – bo pojawiały się w książce określenia na uczucia, których nie zauważałem, a które mimo wszystko były obecne w Białymstoku.
Dzieło Janka Roguza nie jest wybitnym dziełem literackim i w walce o Nobla zapewne ustąpi wybitnemu Cacao DecoMorreno, jednak to pozycja bardzo ważna i bardzo potrzebna polskim odbiorcom. Niewiele osób próbowało podjąć się zarchiwizowania i przedstawienia kulis powstawania wielkiego przedsięwzięcia, jakim jest muzyczny festiwal. Napotykane raz na jakiś czas literówki zresztą idealnie wpisują się w charakter samego festiwalu – tworzonego z pasją, bez unikania błędów, ale bardzo cenionego i mającego niepowtarzalną duszę.
Książka składa się z kilku rozdziałów, z których zdecydowanie najważniejszym jest długi wywiad ze współtwórcami Up To Date Festival – Jędrzejem Dondziło i Cezarym Chwicewskim. To w nim padają najważniejsze informacje. To w nim dowiadujemy się jak wiele wyrzeczeń osobistych kosztuje robienie przez czternaście miesięcy czegoś, czego namacalnie doświadczyć możemy jedynie przez dwa dni. Popada to czasem w dramatyczne tony, jednak oparte jest o realia niewdzięcznej (choć nie do końca) pracy, jaką jest robienie festiwalu.
Ta książka pokazuje jak doszło do tego, że nieco zapomniane przez wielu polskie miasto ze wschodu stworzyło coś unikalnego na skalę europejską. Coś, co ma duszę, która odczuwalna jest na każdym kroku w trakcie festiwalu. A wszystko to wynika z pasji do muzyki. Jako, że znam Jędrzeja to znacznie głębiej przeżywałem utrapienia opisane w trakcie wywiadu.
Ale cała książka to nie tylko wywiad. To także próba uporządkowania i zarchiwizowania dotychczasowych siedmiu edycji Up To Date. Tego jak rodziła się komunikacja, jakże popularne hasło „Pozdro Techno”, walkę o budżet każdej kolejnej edycji, piętna odciśniętego na mapie Białegostoku. Jeden z rozdziałów poświęcony jest analizie ankiety przeprowadzonej na jesieni, która udowadnia jak ważna dla regionu, a także osób spoza Podlasia, jest ta impreza.
Kolejny rozdział poświęcony jest cytatom znanych i szanowanych postaci, które próbują pokrótce opisać swoje wrażenia z Up To Date Festival. Artyści, dziennikarze, blogerzy. (I ja, ale ja nie jestem ani znany, ani szanowany. Nie powiem, nie spodziewałem się zobaczyć tutaj własnych słów i nazwiska, ale to bardzo miła niespodzianka.)
Przedostatni rozdział to próba obiektywnego podsumowania kolejnych edycji: liczby artystów, którzy za sprawą festiwalu odwiedzili Białystok, rozwoju poszczególnych scen czy nawet liczby uczestników. Wszystko to w bardzo czytelnej formie. Na ostatnich pięćdziesięciu stronach (wcześniej jest ich sto dwadzieścia) książki znajdziemy fotografie pokazujące rozkwit i ewolucję, jaką Up To Date przeżył od 2010-ego do 2016-ego roku.
„O pasji do muzyki(…)” nie jest arcydziełem słowa pisanego, ale jest za to kawałem wielkiej, żmudnej i bardzo potrzebnej w Polsce roboty. Dlatego jestem w stanie wybaczyć drobne literówki (jakbym sam ich nie popełniał…), a konsumuję to „mięcho” z prawdziwą przyjemnością i tym większym podziwem dla twórców festiwalu. Bo efektem ubocznym tytułowej pasji są wyrzeczenia. Daje to nowe, zakulisowe, światło na imprezy, które dają nam każdego roku rozrywkę. Na których słuchamy doskonałej muzyki. Na których zawieramy nowe przyjaźnie, które zmieniają nasze życia. Ktoś kiedyś musiał zacząć o tym pisać. I zrobił to Jan Roguz. Dzięki Janek! SZAPOBA.
Książkę pobierzesz za darmo stąd.