W ostatnim tygodniu Facebook znowu mocno namieszał w algorytmie Edge Rank, który jest odpowiedzialny za to, co użytkownicy widzą w swoim strumieniu aktualności. „Aktualności” to nawet nieco przesadzona nazwa w tej chwili. Z drugiej strony, administratorzy stron wyrywają sobie włosy patrząc na spadki zasięgów. A ja zasięgnę kibicowskiej przywary: NIC SIĘ NIE STAO!
Ale jak to, spytacie. Przecież ten zasięg jest dramatycznie niski, powiecie. Płaćcie – odpowiem wam. Dobra, mnie też to wszystko denerwuje, ale przecież to było do przewidzenia. Facebook chce zarabiać, ma na czym i to wykorzystuje. Proste. Jest wysoki popyt na działalność na Facebooku i jako platforma ma on monopol w tym zakresie, może dowolnie kształtować ceny, zasięgi i całą resztę. To jest piaskownica Marka Zuckerberga, to on dyktuje ile piasku będziesz mógł wziąć na budowanie swojego zamku oraz ile kosztować będzie łopatka.
Ja, osobiście, w ostatnich miesiącach nabrałem dużego dystansu do Facebooka. Oczywiście, to on mi generuje znaczną część ruchu na blogu i chciałbym by tak pozostało, ale wiem, że to będzie trudne. Firma Zuckerberga wyszła na prostą w notowaniach na giełdzie, maksymalizuje zyski i szuka kolejnych źródeł dochodów. To jego obowiązek przed akcjonariuszami. A to przed nimi odpowiada, nie przed użytkownikami czy administratorami stron. Może i te tendencje zarobkowe Facebooka są zbyt agresywne, może będą przyczyną zniechęcenia do tej platformy, ale cała maszyna zarabia.
Nie ma się co oburzać na to wszystko. Facebook nigdy nie może być centrum komunikacji jakiejkolwiek marki. Owszem, jest to bardzo dobry kanał, pozwala dotrzeć do wielu użytkowników (no ok, coraz mniej…), angażować ich, targetować reklamy w bardzo zaawansowany sposób, czy zbierać opinie o naszych produktach lub usługach. W to nikt nie wątpi. Ale czy takie istotne elementy dla życia Twojej marki powinny zależeć od czegoś, na co nie masz żadnego wpływu? A czymś takim jest obecnie Facebook. Niektórzy twierdzą, że można prowadzić bloga wyłącznie na Facebooku. Jeszcze jedna aktualizacja algorytmu i stracisz wszystkich odbiorców.
Ktoś zaraz zakrzyknie, że przecież można wejść na profil i „organicznie” dotrzeć do interesujących treści. Nie oszukujmy się. Niedawno widziałem gdzieś statystyki (nie mogę odnaleźć, jeśli macie pod ręką – dajcie znać), że niemal wszystkie interakcje użytkowników ze stronami odbywają z poziomu News Feeda. Ta garstka osób odwiedzających profil marki to osoby chcące się poskarżyć lub wziąć udział w konkursie. Ja tę statystykę podnoszę w nieznacznym stopniu – odwiedzam różne profile, ale wolę wszystkiego dokonywać z poziomu Aktualności, które miały być swoisty agregatem. Edge Rank sprawia, że to niemożliwe.
Dlatego nie opieraj całej swojej strategii komunikacji o Facebooka. Masz dwie opcje: stworzenie własnej platformy komunikacyjnej (taką może być choćby blog) lub odpowiednia dywersyfikacja na kilku kanałach (Twitter, Google+ i wszystkie inne społeczności). Wtedy nawet największe spadki zasięgu stron nie będą Ci straszne: będziesz mógł z komunikatem dotrzeć do odbiorców niezależnie od kaprysów młodego miliardera z USA.
Swego czasu uważałem, że Facebook to wszystko, po co mi wiedzieć więcej. Byłem głupi, a praca w agencji marketingowej, gdzie uczę się każdego dnia bardzo wiele uzmysłowiła mi to najlepiej. Co z tego, że znałem się na social media, skoro to tylko malutki kawałek tortu wiedzy marketingowej. Teraz zjadam kolejne kawałki, czasem mam niestrawności, ale ogólnie jest smacznie. Spokojnie, Facebook to tylko Facebook.
Fot. Flickr.com/mkhmarketing