Nadszedł dzień, w którym mogę się z wami podzielić moim (i nie tylko) nowym projektem w życiu. Dzień, w którym mogę przedstawić wam Studio Shadowplay.
Zacznijmy od początku, a ten sięga co najmniej ośmiu lat wstecz. Wiosną 2010 rozpoczynaliśmy z Patrykiem (tym, o którym tak często piszę, że jest moim najlepszym przyjacielem, że znamy się niemal 23 lata i takie tam, że nie wiem czy muszę o tym przypominać, ale chcę) kolejny wspólny projekt w życiu: zaczęliśmy organizować w Trójmieście imprezy z muzyką popularnie zwaną alternatywną. Nie, żeby takich imprez nie było wcześniej, jednak żadna nie oferowała tego, co my chcieliśmy robić: łączyć muzykę gitarową (szczyt popularności indie rocka) oraz elektroniczną (coraz szybszy jej rozwój w Polsce). Nasze imprezy nazwaliśmy Shadowplay! (z wykrzyknikiem koniecznie) korzystając z tytułu utworu zespołu Joy Division.
Pierwsza impreza (styczeń 2010) i zaskakujący sukces – kilkaset osób przyszło zobaczyć o co chodzi i bawiło się z nami. Było to tym dziwniejsze, że nie umiałem grać, ani bawić się w DJ’a. Nauczyłem się podstaw dosłownie godzinę przed pierwszą imprezą. Ale nie umiejętności techniczne miały zadecydować o sukcesie, a klimat współtworzony przez fajnych ludzi i sama selekcja muzyki. Po dwóch miesiącach dołączyli do nas Filip i Michał jako VJ’e – jako pierwsi w Trójmieście chcieliśmy serwować na parkiecie widowiska audiowizualne i to był kolejny krok rozwoju. Całkiem udany.
Pod koniec 2012 roku przeprowadziłem się do Warszawy (i chwilę później założyłem tego bloga), kilka miesięcy później moim szlakiem podążył Filip, więc robienie wspólnych imprez stawało się trudniejsze, choć wciąż próbowaliśmy: raz w Trójmieście, raz w stolicy, jednak coraz mniej regularnie. W międzyczasie jednak coraz mocniej każdego z nas pochłaniały własne sprawy zawodowe. Projekt zawiesiliśmy w połowie 2015 roku – wtedy zagraliśmy razem po raz ostatni.
I choć wciąż utrzymywaliśmy ze sobą bliski kontakt – każdy poszedł w swoim kierunku.
Ja – rozwijam swoją kreatywność i strategiczne umiejętności w agencjach reklamowych
Filip – prowadzi własną firmę produkcji wideo
Patryk – prowadzi swoją firmę usług w zakresie mediów społecznościowych
Michał – został programistą, choć jego udział w następnych rozdziałach dzisiejszej historii (jeszcze, mam nadzieję) nie został dopisany
I mniej więcej rok temu spotkaliśmy się po raz kolejny w gronie: ja, Patryk, Filip. Poza piciem alkoholu i rozmawianiu na tematy bieżące pojawił się pomysł: zróbmy znowu coś razem! Początkowo uznałem to za efekt uboczny kolejnego piwa i nie przywiązywałem do tego większych oczekiwań, ale im dłużej w kolejnych tygodniach się nad tym zastanawiałem, tym więcej sensu to wszystko nabierało. Trzeba tutaj mieć na uwadze nasze umiejętności:
Filip: produkcja wideo od ponad dekady, własna firma, ogromne doświadczenie
Patryk: znajomość mediów społecznościowych, doskonała obsługa klientów we własnej firmie (dlatego ma ich coraz więcej, a w Trójmieście jest już bardzo rozpoznawalny)
Ja: pomysłowość, znajomość rynku reklamowego oraz trendów mediowych
Wspólnie stanowimy kolektyw uzupełniających się kompetencji, gdzie każdy robi to, co lubi i na czym zna się najlepiej. Z połączenia naszych mocnych stron rodzi się coś, co ma potencjał biznesowy i wpisuje się w najnowsze trendy w komunikacji.
A trendy są zbyt oczywiste – cała komunikacja w mediach społecznościowych będzie się niebawem opierać o treści w formie wideo. Tekst odchodzi do lamusa, zdjęcia będą pełnić coraz mniejszą rolę. Wideo będzie coraz popularniejsze. Wszystkie elementy zaczęły nam się zazębiać, więc po kilku kolejnych spotkaniach postanowiliśmy rozpocząć działalność, choć tymczasowo na spokojnie, po cichu, próbując się dotrzeć wzajemnie w tego typu działalności. Po paru zrealizowanych projektach doszliśmy do wniosku, że to ma sens. I, że trzeba się jakoś nazwać. Postanowiliśmy więc skorzystać z nazwy, pod którą działaliśmy już kilka lat wcześniej – Shadowplay. Tym razem jednak: Studio Shadowplay.
Zamówiliśmy zrealizowanie identyfikacji wizualnej w Studiu Boldway (dzięki Darek za całą współpracę!) i po paru tygodniach byliśmy gotowi do startu. I oficjalnie startujemy właśnie dziś. Mamy piękne logo (bardzo się jaram, że to kolejne logo nawiązujące do trójkąta), piękne wizytówki, piękną prezentację i własną domenę mailową: shadowplay.pl. Mamy też stronę na Facebooku, do której polubienia już was zapraszam.
Nie jest to jednocześnie projekt, który sprawia, że rzucam pracę i idę na swoje i YOLO. Nie, jeszcze nie. W chwili obecnej pisaniem scenariuszy i wymyślaniem koncepcji na realizacje dla klientów mogę zajmować się po godzinach pracy (dlatego czasem zdarza mi się mniej publikować na blogu). Może kiedyś się uda, ale nie będę stawiać wszystkiego na jedną kartę. Jako strateg (wciąż mnie to bawi XD) wiem, że dywersyfikacja to kluczowa droga do rozwoju. Niemniej jednak, mogą się w najbliższym czasie zdarzać momenty, że czasu na blogowanie najzwyczajniej w świecie nie znajdę. To by oznaczało, że nasze studio odnosi sukcesy.
Czym ma się zajmować Studio Shadowplay? Możemy robić wiele rzeczy:
- produkcje reklamowe
- cinemagraphy
- foto / wideo 360
- produkcje z wykorzystaniem drona
- GIFy z wykorzystaniem produktu
- animacje produktowe
- streaming w social media
- krótkie filmy do social media
- więcej – co chwila pojawia się coś nowego, co można w fajny sposób wykorzystać
Zrobiliśmy zresztą już kilka projektów w tym zakresie i choć nie było lekko – wyszło bardzo fajnie. Najbardziej dumny jestem chyba z reklamy książki Janka Favre, którą zrobiliśmy kilka miesięcy temu. Zwłaszcza, że to ja wymyśliłem koncepcję oraz scenariusz takiej produkcji:
Do tego było też kilka produkcji dla marki Dom Development i kilku innych klientów. Zresztą, więcej realizacji Filipa oraz naszych zobaczyć możecie w specjalnym showreelu:
No i w zasadzie to tyle, jeśli ktokolwiek z was byłby zainteresowany naszymi usługami, śmiało piszcie do mnie (maciek@shadowplay.pl) lub Patryka (patryk@shadowplay.pl). Z przyjemnością wam pomożemy zrobić coś fajnego. Możecie też śledzić nasze poczynania na Facebooku.
Mam nadzieję, że to będzie super przygoda!
PS. Zawsze nieco bawiło mnie wpisywanie sobie w profilu na Facebooku czy LinkedIn tytułu „CEO” w jednoosobowej działalności gospodarczej, więc u nas CEO nie ma. Moja wizytówka wygląda tak: