Wczoraj był najlepszy dzień w historii bloga. Totalnie, mój tekst o festiwalach zaszerował na Facebooku i Twitterze Woodstock i zrobił się ogień rozpalający do czerwoności serwery na Zenboxie. Mógłbym sobie zrobić odpoczynek od blogowania na miesiąc, a i tak bym przebił statystyki z poprzedniego miesiąca dwukrotnie. Ale nie, to tylko wyższe zawieszenie poprzeczki. Poza tym kocham pisać. Nie odpoczniecie ode mnie, sorry.
Dzisiaj mam dla was, jak już zapowiadałem, kolejne elektroniczne smaczki. Od Vitalica remiksującego Kalkbrennera, przez solowego Vitalica, do tego jedno z nowych odkryć (Monkey Safari), klasyka electro w postaci Boys Noize’a z Erolem Alkanem i na koniec najlepszy Danger.
Kawa w łapę, słuchawki na uszy i czas podbijać świat kolejny dzień. :)