W momencie kiedy większość osób boi się przekroczenia progu trzydziestu lat, ja od kilku miesięcy bardzo na ten dzień czekałem. I nie chodzi tylko o prezenty!
Damn. To już dziś. Kończę 30 lat. 20% tego czasu mieszkam w Warszawie. Szybko zleciało. Wielu spośród moich rówieśników i znajomych bało się momentu ukończenia tego wieku. Albo było im to zupełnie obojętne. Mechanizm obronny? Nieistotne. Ja od kilku miesięcy bardzo czekałem na ten dzień. Z wielu powodów. Przede wszystkim – zeszłoroczna impreza urodzinowa, na której zagrałem piękny set techno (moja próba jego odtworzenia dostępna jest tutaj) uświadomiła mi jak fajnymi ludźmi się otoczyłem w życiu i jak bardzo sprawia mi radość granie muzyki. Postanowiłem więc wiosną, że w tym roku zrobię DWIE IMPREZY URODZINOWE. Yeap.
Jedna już za mną. Dwa dni temu spędziłem piękne chwile wśród ludzi, którzy sprawili, że jestem kim jestem. W rodzinnym Gdańsku, w gronie rodziców, przyjaciół i znajomych, którzy mnie ukształtowali poczułem pełnię szczęścia. Zagrałem piękny set w klubie Ziemia. I to nie jest przypadkowe miejsce. To lokal, na przeciwko którego mieszkałem pierwsze 18 lat swojego życia. W którym oglądałem w 2006 roku finał Ligi Mistrzów FC Barcelony z Arsenalem, pierwsze takie trofeum od momentu, kiedy zacząłem klubowi z Katalonii kibicować. Piękna noc. Jestem wzruszony do teraz.
Kolejna impreza w najbliższy piątek. W Warszawie, moim drugim domu. W klubie, który już dwukrotnie sprawdził się z okazji moich urodzin. Znowu zagram set, nad którym pracowałem od lipca. Zapraszam każdego kto ma ochotę przybić piątkę czy pobawić się do fajnej muzyki. Tutaj łapcie link do wydarzenia: https://www.facebook.com/events/209913853050236/
Dzisiaj wchodzę w czwartą dekadę swojego życia jako człowiek szczęśliwy. I z tej okazji chciałbym podzielić się garścią przemyśleń i refleksji.
1. Polubiłem siebie.
Zajęło mi to co prawda prawie 30 lat, ale wreszcie pogodziłem się ze swoimi wadami i potrafiłem w pełni docenić swoje zalety. A mam ich trochę.
2. Otaczam się świetnymi ludźmi.
To jedna z tych zalet. Kiedy miesiąc temu spacerowałem ze znajomymi, którzy wcześniej się nie znali po Białymstoku to powiedzieli na głos coś, o czym dawno wiedziałem, ale nie dopuszczałem do siebie tej myśli: otoczony jestem dobrymi ludźmi, którzy mnie doceniają i lubią, a jeszcze fajniej wychodzi jak ci ludzie się poznają. To chyba najlepsze, co można w życiu zrobić i co mi w życiu wyszło. Jednocześnie potrafię się odciąć od ludzi, na których mi nie zależy i którym nie zależy na mnie. Szkoda czasu na przejmowanie się nimi, skoro lepiej poświęcić czas na spędzanie dobrych chwil z tymi cennymi ludźmi.
3. Jestem błyskotliwy.
To jedna z moich największych umiejętności i nawet nie wiem jak ją w sobie wykształciłem. Potrafię połączyć w głowie w błyskawiczny sposób różne elementy i wymyślić coś nieszablonowego. Jak choćby kolejny nieśmieszny dowcip lub kolejną fajną kampanię marketingową.
4. Fajnie pokonać depresję.
Tu chyba nie ma co za wiele się rozpisywać. Każdemu życzę, by mógł z tego wyjść. Z tą chorobą jest tak, że nigdy się z niej nie wyjdzie w całości, a pewien jej cień zawsze będzie za człowiekiem podążać. Grunt to mieć tego świadomość i potrafić sobie z tym szybko poradzić. Mnie się udało, choć wiadomo, bywają wciąż słabsze momenty.
5. Pogodziłem się z tym jak wyglądam i się tym nie przejmuję.
Wolę czas poświęcać na pielęgnowanie swojego wnętrza niż zewnętrza. Na karmienie się dobrymi treściami. Inwestować czas w przyjaciół i bliskich niż w próżne dbanie o to, by podobać się kolejnym ludziom. Mam piękne wnętrze. I to dla mnie najważniejsze. Większość ludzi ocenia co prawda po wyglądzie, ale tacy ludzie niech sobie myślą co chcą. To ich sprawa, nie moja.
6. Pogodziłem się z tym, że nie będę znanym blogerem.
Czy muszę nim być? Nie muszę. Ważne, by pisanie sprawiało mi radość. Zrzuciłem z siebie całą presję związaną z tworzeniem i bawi mnie to jak nigdy dotąd. A że statystyki nie rosną i nie przychodzą klienci z pieniędzmi? Trudno.
7. Uniezależniłem się od powiadomień.
I to już dwa lata temu, polecam ten styl życia każdemu i wiele osób już nawróciłem. Piękne uczucie, spokój ducha i więcej czasu każdego dnia. Więcej pisałem o tym w swoim tekście. Polecam jeśli ktoś jeszcze ma nadmiar powiadomień.
8. Poświęcam odpowiednio dużo czasu na rozrywkę i kulturę.
Czego częściowym zapisem jest ten blog. I choć kina, seriali, koncertów, festiwali chciałoby się jeszcze więcej, tak we wszystkim potrzebny jest umiar. Konieczność selekcji sprawiła, że nauczyłem się wybierać te najlepsze i najbardziej wartościowe dla mnie produkty kultury.
9. Mam w życiu dużo szczęścia.
A to pojadę do Szwajcarii, bo koleżanka wygrała konkurs, a to pójdę do kina czy na festiwal za darmo, albo zostanę ambasadorem festiwalu. Jeśli karma do mnie wraca to w postaci wielu darmowych wejściówek na wydarzenia kulturalne. W sumie nie tylko, ale naprawdę czuję wdzięczność za to wszystko.
10. Niczego od nikogo nie oczekuję.
I to jest tak właściwie najważniejsze. Uważam, że na wszystko trzeba ciężko zapracować, nic mi się nie należy, bo tak. A jeśli coś otrzymam, to czuję zwyczajną wdzięczność i jest mi miło. Dlatego każdy dar od losu, znajomych czy nieznajomych sprawia mi radość. Wychodząc z pozycji „należy mi się” tego typu sprawy, by nie cieszyły. Dużo daję innym, niczego nie oczekuję w zamian. Jeśli coś dostanę, jest naprawdę miło. Nie umiem z tego powodu czasem poprosić o pomoc, co bywa z kolei problemem, ale też nie uważam, że taka pomoc mi się należy. Nastawiam się na to, by samemu być w stanie zrobić wszystko i zmierzyć się z problemami. Każda otrzymana pomoc jest tym bardziej cenna.
11. Lubię pomagać.
Dlatego udzielam się charytatywnie, dlatego kiedy ktoś w biurze poprosi o pomoc to zawsze spróbuję pomóc. Kiedy spotkam w kiosku starszego, ślepego pana, który poprosi o podprowadzenie do tramwaju, mimo, że naglą mnie ASAPy i dedlajny – pomogę. Nie oczekuję niczego w zamian. Samo uczucie spełnienia czyjejś prośby, pragnienia, potrzeby mi wystarcza i sprawia, że czuję się lepiej.
12. Mimo sceptycznego podejścia do przyszłości świata wciąż w niego wierzę.
Trump, plastik w oceanach, globalne ocieplenie, wymierające gatunki, sztuczna inteligencja, która niebawem nas udusi we śnie… Świat zdaje się zmierzać w bardzo złym kierunku. Pewnie jeszcze za naszego życia wydarzy się coś bardzo złego (wojna światowa, zagłada ekologiczna, wielki kryzys żywnościowy), ale jednocześnie wciąż wierzę w ludzkość i codzienną życzliwość. Może jest jeszcze dla nas szansa.
13. Mimo otaczania się świetnymi ludźmi wciąż uwielbiam samotność.
I dlatego tak bardzo tęsknię za czasami, gdy niemal każdy weekend spędzałem sam w domu. Ostatnio nie ma na to czasu za bardzo. Jednak fajnie zaszyć się w swojej jaskini i obejrzeć serial, pograć w Fifę, gotować lub nie robić nic. Nie odezwać się do nikogo przez dwa dni. Pośpiewać sobie na zmianę Deftones i Radiohead. Odpocząć od ludzi, nawet tych, których kocham.
14. Robię fajne rzeczy w życiu.
W każdej pracy bywa ciężko, ale ja mam szczęście robić zawodowo naprawdę ciekawe rzeczy. Nie muszę pracować fizycznie. Nie muszę pracować za minimalną krajową. Mogę się uczyć i rozwijać. Poznawać nowych ludzi. I choć to zupełnie coś innego niż wyobrażałem sobie kilkanaście lat temu, to nie mam prawa narzekać.
15. Mam szczęście sporo podróżować
Czy jest to podróż do rodzinnego Trójmiasta, czy w polskie góry, czy na festiwal do Białegostoku, czy do Hiszpanii czy Szwajcarii – każda podróż jest fajna. Czy w miejsce nowe, czy już oklepane siedmiokrotnie (Barcelona). Czy to samemu, czy w towarzystwie. Z czasem staję się coraz większym podróżnikiem, coraz mniejszym domatorem.
16. Choć chciałbym podróżować jeszcze więcej.
Po przeprowadzce do Warszawy miałem okres, że nie wyjeżdżałem za granicę. Obecnie mogę sobie pozwolić na 2-3 krótkie wyjazdy poza Polskę każdego roku, a także kilkanaście podróży po Polsce (do Trójmiasta, w góry, na festiwale czy koncerty). Bardzo się cieszę, bo wiele osób nie ma takich możliwości. Chciałbym jednak mierzyć jeszcze wyżej i wreszcie, co brzmi dość nieprawdopodobnie, wyjechać może poza ukochaną Europę. W końcu na to ciężko pracuję, więc wreszcie kiedyś się uda. A raczej na pewno się uda.
17. Doceniając jednocześnie spędzanie czasu w domu.
Jak pisałem już wyżej, samotność jest super i chciałbym mieć częściej takich samotnych weekendów w domu. Zwłaszcza, że po dwóch pierwszych latach intensywnej tułaczki po Warszawie wreszcie znalazłem swoją jaskinię niemal cztery lata temu i bardzo w niej lubię spędzać czas.
18. Umiem sobie ustawić w życiu priorytety.
I choć praca nadal jest dla mnie bardzo ważna, to już nie najważniejsza. Kilka lat to zaniedbywałem, wpadając w pracoholizm i odcinając się od ważniejszych spraw. I choć nadal jestem bardzo zapracowany, to dobrą organizacją jestem w stanie sprawić, że nie jest to jedyna rzecz jaką zajmuję się całymi dniami.
19. Skrupulatne prowadzenie kalendarza jest super.
No właśnie, organizacja. Od niemal trzech lat bardzo skrupulatnie prowadzę swój życiowy kalendarz (nie tylko obowiązków zawodowych, ale i domowych oraz czasu wolnego) i dzięki temu wszystko wychodzi mi sprawniej i mam czasu zwyczajnie więcej. I mam w tym kalendarzu czas na improwizację, a także możliwość elastycznego rozkładania obowiązków. Bo o praniu nie można zapomnieć, ale nie trzeba go robić zawsze tego samego dnia.
20. Jestem dobrze zorganizowaną osobą.
Notatki, maile, kontakty, kalendarz, tabelki w Excelu – okiełznałem technologie, by pracowały same na moją organizację pracy, zadań i czasu. Potrafiłem zautomatyzować procesy, którymi dawniej bym się przejmował. Prowadzę własną księgowość i choć jest to nie lada wyzwanie, to jakoś ogarniam. Uczę się przy okazji. Bo lubię się uczyć. Znajomi też już się nauczyli mojej organizacji i w trakcie podróży powierzają mi całą logistykę. Wiedzą, że ze mną się nie zgubią. Ze jak trzeba będzie to ogarnę. To naprawdę fajna sprawa ogarniać. :)
21. Umiem wyciągać wnioski ze swoich potknięć.
No bo kto ich nie popełnia? Ten, co nic nie robi. A ja jednak robię dużo. Więc i potknięć miewam sporo, ale uczę się je zamieniać w optymalizowanie spraw na przyszłość.
22. Kocham zarażać ludzi dobrą muzyką.
Dlatego współorganizuję Technoranki, prowadzę grupę dla odkrywców muzyki, mam niemal wiecznie odpalonego Spotify w poszukiwaniu nowych dźwięków i dlatego tak bardzo jaram się swoim urodzinowym setem.
23. Umiem zarządzać swoimi finansami.
Nieco ponad dwa lata temu zacząłem prowadzić skrupulatnie domowy budżet, dzięki czemu wiem na co mogę sobie pozwolić, a na co nie. Opracowałem świetną metodologię finansów, która się u mnie sprawdza i doszedłem do tego metodą prób i błędów. Nawet kilka osób poprosiło mnie o pomoc w tym zakresie. Fajne uczucie.
24. Ale nadal bardzo rozsądnie dysponuję budżetem.
Bo z pustego to i Salomon nie naleje. Czy coś. Wiem kiedy mogę sobie pozwolić na jakieś większe wydatki, a kiedy po prostu muszę uzbroić się w cierpliwość i odkładać. Dopiero w tym roku zacząłem prowadzić konto oszczędnościowe. Nie powiem, spoko sprawa.
25. Umiem powiedzieć „nie”
Dlatego kiedy znajomi chcą wyciągnąć na kolejną wycieczkę za granicę to potrafię odmówić, bo wiem, że taki spontaniczny wydatek zepsułby mi budżet na cały kwartał. Wiem, kiedy odmówić wódki (najlepiej zawsze, bo wódka jest fuj). Wiem kiedy ktoś mnie zaprasza na jakieś wydarzenie (za darmo!), a mnie ono nie interesuje, więc odmawiam. Dawniej bym nie odmówił. „Nie” to naprawdę piękne słowo.
26. Ale jednocześnie coraz częściej mówię „tak”
Bo kurczę, zbyt wiele fajnych rzeczy w życiu mnie ominęło, bo zabrakło mi czasu, odwagi czy pieniędzy. Oczywiście w ramach rozsądku staram się częściej wychodzić do ludzi, kiedy zaproszą na Fifę, pogaduchy czy piwo. Zbyt długo odmawiałem.
27. Lubię stanąć na chwilę i się czymś zachwycić.
Krzysiek Gonciarz określa to mianem „mikrozachwytów”, a ja to w pełni podzielam. Kurczę, idę do pracy, jest piękna, kolorowa jesień i wiatr zrywa masę liści z drzew. Stanę sobie, na minutkę, popatrzę. Nic się nie stanie. Albo zachód słońca, zamiast zerknąć na zdjęcia zachodu słońca na Instagramie po prostu wyjdę z domu i popatrzę na zachód. Albo mam pod domem piękne drzewo. Wyjdę sobie na nie popatrzeć (i zrobić zdjęcie na Instagrama, ale ciiii). Zbyt wiele zwykłego codziennego piękna nam umyka, bo wiecznie pędzimy. Ja nauczyłem się zatrzymywać. :)
28. Wolę jakość niż ilość.
No bo kurczę, życie jest za krótkie na słabe jedzenie, słabe seriale, słabe gry, słabe imprezy, słabą muzykę. I jestem w stanie zapłacić za jakościowe produkty czy usługi, jeśli wiem, że dadzą mi więcej radości, satysfakcji czy zwiększą moją produktywność i oszczędzą mi czas.
29. Nauczyłem się opierdalać.
Kurczę, ale mi tego brakowało! Pracoholizm sprawił, że każdą wolną chwilę wypełniałem robieniem rzeczy, a czasem najlepsze, co można zrobić to obejrzeć mecz, zagrać w Fifę, wyjść na spacer czy nie robić nic. I choć nie można zbyt mocno w to popadać, to warto każdą sekundę opierdalania się docenić.
30. Jestem szczęśliwy.
Bo wskazują na to wymienione wyżej punkty. Bo jestem w stanie to powiedzieć na głos. Do lustra, do samego siebie, ale i do innych. Dochodziłem do tego stanu niemal trzydzieści lat, a teraz mam nadzieję, że potrwa to kolejnych trzydzieści lat. No chyba, że umrę szybciej. Ale nie chciałbym (a kilka lat temu uważałem, że fajnie byłoby umrzeć koło czterdziestki, bo później nie ma sensu żyć).
I głęboko wierzę, że wiele dobrych chwil przede mną. :)