Od jakiegoś czasu mój leciwy już iPhone 4 chciałby się udać na zasłużony spoczynek. Ba, sam się trochę zmęczyłem telefonem Apple. I chciałem mieć Nokię Lumia 920. Ale chyba nic z tego.
Od pół roku Lumia była moim oczkiem w głowie. Tłumaczyłem już swoje zmęczenie niemal pięcioletnią przygodą z iOS-em, który przez cały ten czas niewiele się zmienił. Znudził mi się najzwyczajniej w świecie. Potrzebowałem czegoś nowego, a tym był Windows Phone 8, który bardzo mi się podoba. Z tego systemu bije świeżość, jakość i solidność (momentami wątpliwa). Jeszcze bardziej zacząłem 920 pragnąć w momencie gdy mój brat sprawił sobie 900, którą sporo czasu się bawiłem. I zapragnąłem mieć Lumię 920 jeszcze mocniej.
I wtedy kupiłem sobie MacBooka Air. Początkowo, nie zmieniało to mojego nastawienia do Lumii – doskonały aparat, duży ekran (ten malusi w starym iPhone’ie jest już za mały) i świeży system operacyjny. No, ale mając Maka i starszy telefon od Apple zobaczyłem jak pięknie wszystko ze sobą współgra. iCloud mając telefon i tablet to świetna sprawa, ale mając jeszcze komputer z jabłuszkiem – to już bajka.
Integracja poczty, kontaktów, zdjęć, kalendarza, aplikacji… Działa to tak doskonale (i co ważne – niewidocznie), że porzucając iOS byłbym głupi – WP 8 nie synchronizuje się tak doskonale w ekosystemie Microsoftu, a co dopiero z Apple. Do tego moja luba właśnie sprawiła sobie smartfona od Apple. I właściwie pożegnałem usługę SMS – zastępuje mi ją iMessage. Z tym, że mogę na wiadomości odpisywać z komputera, nie sięgając w ogóle do telefonu. Lumia mi tego nie da. Odbierając maile od klientów na komputerze zapiszę sobie dane kontaktowe by po sekundzie móc zadzwonić do niego z telefonu – zapisany kontakt już tam czeka. Mając Nokię nie byłoby tak pięknie.
I z jednej strony żałuję, bo Lumia 920 jest piękna i robi zdjęcia, którym iPhone nie dorówna (a telefon to mój jedyny aparat). I naprawdę chciałem mieć nieco frajdy bawiąc się nowym systemem operacyjnym. Ale jak bardzo mijałoby się to z celem: produktywnością i wydajnością pracy. A jednak to jest dla mnie priorytetem. Ponadto, brak wielu aplikacji, z których korzystam codziennie, na systemie Microsoftu zmusiłby mnie do noszenia starego telefonu w drugiej kieszeni. Słabo.
Teraz pozostaje mi tylko zmienić (znowu) zdanie lub czekać na kolejną wersję iPhone’a. I tak też chyba uczynię. Być może w tym roku Apple mocno zmieni iOS, skoro na czele zespołu pracującego na user interface stanął sam sir Jonathan Ive. Jeśli nie, to czekają mnie kolejne lata z systemem, który wizualnie tak niewiele się zmienił. Ale przynajmniej genialnie współgra z moim podstawowym obecnie komputerem. A to jest jednak najważniejsze.