Czy SleepCycle zmienił moje życie?

widescreen_desktop

Od jakiegoś czasu mam problem ze snem. Nie to, że śpię słabo i nie mogę zasnąć. Śpię jak zabity, ale moim problemem jest deficyt snu. Z tym nie wygram. Ale postanowiłem sobie pomóc. Za pomocą aplikacji SleepCycle.

Co to jest? Taki tam kolejny bajer na smartfony (w tym wypadku tylko srajfony), który mierzy jakość Twojego snu i stara się Ciebie wybudzić w odpowiednim momencie. Bo wiecie, nasze sny dzielą się na dwie fazy: głębokie i płytkie, które wielokrotnie następują po sobie każdej nocy. Jak się budzisz w głębokiej – masz przekichane. Jeśli w płytkiej – jest dobrze, choć nadal nie idealnie. Ja sypiam niewiele i miałem nadzieję, że ta aplikacja pomoże mi budzić się w optymalnej chwili, tak by trudów deficytu snu nie odczuwać zbyt mocno przez cały dzień.

jak to działa? Zostawiasz smartfona na krawędzi łóżka (albo bliżej Ciebie) na całą noc, a on czuwa i analizuje: Twoje ruchy, tempo i głębokość oddechu oraz wiele innych czynników, które taki gadżet może zbadać. Ustawiasz sobie półgodzinne ramy czasowe, w których chcesz się obudzić i idziesz spać. Gdy wyczuje odpowiedni moment zacznie grać spokojną melodię i stopniowo Cię rozbudzać, potem dojdą wibracje i prawdopodobnie obudzisz się jak po wielu godzinach spania. Tak mówią twórcy i paru znajomych, którzy testowali. To ja też spróbuję.

Ten wpis to taki pamiętniczek. Codziennie przez trzy tygodnie będę zapisywał swoje wrażenia z minionej nocy, a że będę testować to także w ekstremalnych warunkach (Open’er) to może wyjść ciekawie.

1

Noc 1

To był długi sen. Poprzedniej nocy spałem tylko 2,5 godziny, więc teraz położyłem się rekordowo wcześnie: o 23. Zasnąłem szybko, ale współlokatorzy mnie obudzili po chwili, co widać też na wykresie w aplikacji. Ale potem spało mi się dobrze. Nadszedł poranek i aplikacja mnie wybudziła. W sumie czuję się spoko, zmęczenie nie jest tak odczuwalne, ale to może być kwestia ilości snu. Zobaczymy co przyniosą kolejne dni.

Noc 2

Dzisiaj już znacznie krócej. Pobudka była ciężka, zwlekałem z nią jakiś kwadrans. Ale po wybudzeniu byłem nieco bardziej rześki. Jednak śniadanie, toaleta, droga do pracy, wciąż na mocnym przymuleniu. Teraz jednak jestem już w pracy i nie wykonuję swoich wdzięcznych, ziewnych solówek. Jutro sobota, i choć Tweetup i nie pośpię za długo, to mam zamiar pospać minimum 8 godzin,a to u mnie bardzo dużo.

Noc 3

Miałem iść spać wcześniej, bo dziś Tweetup Polska. Wyszło jak zawsze. Ale pobudka była całkiem sprawna. Tylko nie wiem czy to dzięki aplikacji, czy też może adrenalina związana z wydarzeniem sprawiła, iż dynamicznie rozpocząłem ten dzień.

Noc 4

Po Tweetupie nie ustawiałem budzika. Nie przeszkodziło to Arturowi zabawić się w aplikację na żywo i wybudzić mnie zanim odespałem trudy eventu.

IMG_8218

Noc 5

Poniedziałeczek, poniedziałunio. W te dni nigdy nie wstaje się łatwo. Zaczynam się zastanawiać czy SleepCycle rzeczywiście działa, a może jest to swego rodzaju placebo. Najbardziej podejrzewam tę ostatnią opcję. Wstaje się gładko, ale za dnia nadal zamuła. Dwie rzeczy są pewne: muszę się wyspać, a także nie mam kiedy. I przez najbliższe dwa miesiące się na to nie zapowiada.

Noc 6

Wtorek. Po poniedziałku. Jest słabo, choć powtarza się sytuacja z soboty: adrenalina związana z wyjazdem do Trójmiasta na Open’era („czy wszystko spakowałem?!”) udzieliła mi się i pobudka była łagodna. Choć aplikacja wybrała sobie dość późną porę i po prostu musiałem się zerwać. Czy czekała na płytką fazę snu? Na to wygląda.

Noc 7, 8, 9, 10, 11, 12

Pozwoliłem sobie nie włączać budzika. Pierwszego dnia obudził mnie ukochany pies rodziców (jeśli czyta te słowa to pozdrawiam serdecznie!), a w następne dni małego i intensywnego urlopu musiałem odsypiać choć trochę godziny spędzone na festiwalu. Choć bym się wyspał to nie powiem.

Noc 13

Cześć poniedziałku! Festiwal nie odespany, ale pobudka w miarę przyjemna (choć znowu nieco za późna, muszę szybciej zmieniać fazę snu na płytką). W pracy skończyła się kawa, ale i to nie przeszkodziło mi w normalnym (na ile to możliwe w poniedziałki) funkcjonowaniu i wydajnej pracy. Pytanie tylko: to naprawdę zasługa aplikacji czy placebo? ;)

IMG_8219

Noc 14

Słabo, albo rykoszetem uderzyło we mnie zmęczenie po Open’erze, albo aplikacja zawiodła. Obudziła, ale w takim momencie, że miałem jeszcze około pięciu minut na drzemkę. I bardzo chciało mi się je wykorzystać. Nie ma drzemki w SleepCycle. Więc moja trwała 45 minut…

Noc 15

Chcąc odpracować fuckup z dnia poprzedniego SleepCycle wybudził mnie dość szybko. Może dlatego, że nad ranem miałem koszmary (wiecie, deadline’y i takie tam…) i byłem dość niespokojny. Tak czy siak jestem mu za to wdzięczny. To także dzień ultraefektywnej pracy bez Facebooka. Jest dobrze.

Noc 16

Już jakoś od 6 rano miałem niespokojny, płytki sen, na chwilę się nawet obudziłem i ucieszyłem, że czeka mnie jeszcze godzina snu (w czym utwierdziła mnie aplikacja, bo nigdy nie pamiętam czy rzeczywiście się przebudziłem czy to był sen). Wstałem w miarę dynamicznie, choć w pracy było mi nadal nużąco…

Noc 17

Wcześniej był Czwartek Social Media, i choć nie balowałem jak to bywa w zwyczaju tej imprezy, to te trzy piwa zdecydowanie pomogły szybko zapaść w głęboki sen. :) Tak głęboki, że SleepCycle wykazał niemal brak płytkich faz snu. No i wstałem rześki, z nadzieją wypatrujący piąteczku.

Noc 18

Ograniczę się do tego: nawet gdy śpi się 3 godziny to aplikacja wybudza w takim momencie, że deficyt snu jest niemal nieodczuwalny. ;)

Noc 19

Odsypiałem, budzik wyłączyłem.

IMG_8220

Noc 20

Kolejny poniedziałunio! Po odespaniu poprzedniej nocy zaległości snu (sięgających ponad dwóch miesięcy wstecz) wstało się wyjątkowo łagodnie, choć spałem krótko. W pracy kilka razy ziewnąłem, ale była to oznaka bardziej fizyczna, niż psychiczna krótkiego snu: wydajność i koncentracja pozostawała na wysokim, jak na poniedziałek, standardzie. A może to dlatego, że kocham swoją pracę? :)

Noc 21

Po raz drugi z rzędu udaje mi się rześko wstać niemal od razu. I zdążyć na wcześniejszy autobus do pracy! I mam nadzieję, że tak już pozostanie.

Podsumowanie

Ok, przez trzy tygodnie testowałem SleepCycle. Czas odpowiedzieć na pytanie z tytułu notki. Czy tego typu aplikacja (nie jest to jedyna) może pomóc Ci lepiej się wysypiać. Moim zdaniem, kwestia indywidualna: podejście tu sporo daje. Niby sypiam wciąż niewiele, bywam zmęczony tym brakiem za dnia, ale jakoś siły witalne i psychiczne się mnie trzymają całkiem nieźle. Nie wiem czy to kwestia podejścia do życia, wielu fajnych rzeczy, które robię każdego dnia czy właśnie SleepCycle.

Wciąż zastanawiam się czy nie jest to po prostu placebo, którego stosowanie wraz z pozostałymi warunkami sprawia, iż wstawanie nie jest katorgą. Nie, wyrwanie się spod kołdry nadal jest walką, lecz jest to walka, z której coraz częściej wychodzę zwycięsko. Ostatni weekend, kiedy przespałem godzin naście w ciągu doby udowadnia, że aplikacja snu nie zastąpi. Ale może Ci pomóc wydajniej i łatwiej wstawać każdego poranka. I lżej odczuwać zmęczenie za dnia. Może, ale nie musi.

Testy zakończone, a ja pozostanę przy aplikacji, choć tęsknię za tym electro, które terapią szokową budziło mnie od miesięcy. :)

Partnerzy Troyanna