Spotify changed my life

spotify

Ja wiem, na początku ponarzekałem na tę długo wyczekiwaną w Polsce usługę streamingowania muzyki. Nic nie jest idealne. Ale mimo paru wad, Spotify jest usługą genialną. I zdecydowanie wartą swej ceny.

Ze Spotify Premium korzystam już ponad miesiąc. I tak jak początkowo mocno zwracałem uwagę na aplikacje mobilne na iOS, tak teraz nie jest to dla mnie najważniejsza strona tej usługi. Na telefonie korzystanie ze streamingowania wszelkiego typu jeszcze długo nie będzie idealne. No, w Polsce zwłaszcza.

Mobile to na razie przyszłość

Nawet w stolicy naszego kraju, mimo niemal pełnego zasięgu 3G aplikacja potrafi przerwać odtwarzanie na dłuższą chwilę. Niewiele jest rzeczy, które wkurzają mnie bardziej niż przerywanie muzyki/filmu/meczu. Dlatego powróciłem do odtwarzania muzyki składowanej w pamięci urządzenia. Nie oznacza to, że odinstalowałem aplikacji. Czasem zdarza mi się skorzystać, lecz głównie w momencie, gdy bardzo chcę posłuchać konkretnej płyty.

Słaba infrastruktura telekomunikacyjna to oczywiście nie jest wina Spotify. Operatorzy stopniowo zwiększają swój zasięg, usprawniają działanie sieci, więc i za jakiś czas korzystanie z muzyki z chmury będzie przyjemniejsze. A i pakiety danych stanieją, bo mając 2 GB miesięcznie trzeba się mocno pilnować by limitu nie przekroczyć. Każdy utwór to około 4-6 MB mniej w paczce internetowej. Prosta kalkulacja daje nam wynik 500 utworów w miesiącu. Nie za wiele. A przecież pakiet idzie też na inne internetowe funkcje smartfona. Dlatego fajną opcją jest Deezer w Orange – wykorzystana na streaming paczka danych nie jest pociągana z miesięcznego limitu. Za jakiś czas mobilny Spotify będzie miał większy sens, cierpliwie poczekam.

Pożegnanie z Winampem

Jednak prawdziwą rewolucję ta usługa wywołała w sposobie słuchania muzyki w domu. Przez ten miesiąc poznałem więcej nowych zespołów niż w ciągu całego ostatniego roku. Nie muszę już przeczesywać Internetów w poszukiwaniu pożądanych płyt. Klik i mam (baza nie jest kompletna, ale zawsze jest 20 milionów innych rzeczy). Gdy ogłoszą coś na festiwal, na który się wybieram, a nie znam tego – nie muszę szperać w poszukiwaniu – klik i mam! Gdy w ogromie posiadanych zasobów nie wiem czego słuchać – puszczam sobie playlistę lub radio danego wykonawcy. Może lecieć w tle cały dzień bez zmiany.

Kiedy gryzie mnie sumienie (trochę, ale jednak), że okradam mojego ulubionego artystę – odpalam jego twórczość w Spotify i wiem, że może chociaż jeden grosz z tych dwudziestu złotych miesięcznie trafi na jego konto. Muzycy zarabiają teraz głównie na koncertach, a widziałem już niemal wszystkich z Top50 najczęściej scrobblowanych na Last.fm. A płytę od czasu do czasu też kupię. Mimo, że nie mam na czym jej odtwarzać – fajnie wygląda na półce.

Nie pamiętam kiedy ostatnio zajrzałem na partycję z muzyką. Nie pamiętam kiedy ostatnio odpaliłem Winampa. Wiem tylko, że muzyka wciąż mi gra w tle życia. Spotify uprościło mi życie, umożliwiło poznanie nowej muzyki i łatwe odtwarzanie ogromnych zasobów. Jest to usługa, która wciąga każdego. Nawet moja mama dała się namówić i korzysta cały czas. Wątpię by udało mi się nauczyć ją buszować bo Mediafire, ZippyShare i innych nie do końca legalnych sposobach pozyskiwania muzyki. Spotify jest proste, przyjemne i legalne. A co najlepsze – wciąż się będzie rozwijać. Tak, te dwadzieścia złotych miesięcznie to najlepsza inwestycja ostatnich miesięcy. Tuż po domenie i hostingu dla bloga. ;)

 

foursquare

Partnerzy Troyanna