Zasłuchałem się – 12 moich ulubionych podcastów
Długi czas miałem problem z podcastami. Opierałem się im ze wszystkich sił. Nie znajdowałem na nie czasu.
Długi czas miałem problem z podcastami. Opierałem się im ze wszystkich sił. Nie znajdowałem na nie czasu.
Dawniej wystarczyło mieć półkę, by płyty katalogować alfabetycznie po artystach. No, albo kolorami, by osiągnąć jakiś artystyczny efekt. Dzisiaj zamiast półki mamy aplikacje streamingowe.
Rynek muzyczny w ostatniej dekadzie przeżywa ogromną ewolucję, jednak pewne elementy pozostają niezmienne, jak choćby kategoryzacja wydawanych albumów na albumy długogrające (LP), single i EP-ki.
Ponad ćwierć wieku temu w Polsce zakończył się komunizm (doskonale pamiętam te czasy, żyłem w PRL-u całe osiem miesięcy) i zaczęliśmy żyć w kapitalistycznym świecie. Mam jednak wrażenie, że część dawnych nawyków powraca.
Minął ponad miesiąc od premiery nowej usługi giganta z Cupertino, która ma podbić muzyczny rynek niczym iTunes dekadę temu.
Już ponad rok temu pisałem, że najważniejszym serwisem społecznościowym jest dla mnie Last.fm. Właśnie doczekał się on gruntownej przemiany. Mamy do czynienia z betą, ale już mi się te zmiany podobają.
Od kilku dni obserwuję wymianę opinii na temat nowej usługi strumieniowania muzyki Tidal, którą z wielką pompą odpalił Jay-Z i spółka. Spróbowałem i zapowiada się naprawdę świetnie. Jednak póki co, zostanę ze Spotify.
Każdy z nas ma swoje ulubione marki, produkty czy usługi. Takie, których używamy każdego dnia, takie, które sprawiają nam nieskłamaną frajdę.
To ciekawe, bo niemal rok temu poruszałem niemal ten sam temat, a bohaterem tekstu był ten sam człowiek – Thom Yorke. Twierdziłem, że jeden z wybitniejszych artystów się myli. Teraz on udowodnił mnie, że to ja byłem w błędzie.
Czasy gdy gry komputerowe były niszowym biznesem i rozrywką dla nerdów minęły jakąś dekadę temu. Obecnie największe tytuły to zjawiska kulturowe, a ich budżety są czasem większe niż w Hollywood.