Tak, to prawda. Nie tylko #DaryLosu, nie tylko „mizianie się po majciorach”, ale i poważne sprawy zajmują przedstawicieli blogosfery. Co prawda, głównie tych z czołówki, bo to im zależy na uszanowaniu ich praw, ale nie zmienia to faktu, że znajomość swoich przywilejów nie szkodzi, a wręcz pomaga.
Oto wczoraj odbyła się kolejna odsłona OchMyBlog – swoistego think tanku blogosfery, organizowanego przez Ilonę Patro (Blogostrefa), Maćka Budzicha (Mediafun) oraz Anię i Kubę Górnickich (Podróżniccy). Specyfika tych spotkań jest ciekawa: zamiast zjazdu dziesiątek osób i nudnych wykładów mamy burzę mózgów, w której każdy jest równy. Ci znani oraz nowicjusze w środowisku. Wczoraj było nieco inaczej, gdyż „równiejszym” był Łukasz Węgrzyn, prawnik z kancelarii Maruta i Wspólnicy zajmujący się między innymi prawami autorskimi.
Prawa autorskie i inne dotyczące Internetu dość mocno odstają od rzeczywistości, co powoduje różnego rodzaju nieścisłości, niedopowiedzenia i absurdy. Nic dziwnego, że blogerzy często się w nich gubią i działają nieadekwatnie do możliwości. Dlatego spotkanie to było potrzebne – edukacji nigdy za wiele.
Po jakich tematach się poruszaliśmy w naszych dywagacjach? Bardzo wielu, w końcu niemal pięć godzin merytorycznych dyskusji, konkretnych przypadków to materiał na długie opracowanie. Ja przytoczę tylko kilka najciekawszych kwestii.
Wiecie, że bierzecie odpowiedzialność za komentarze pod swoimi wpisami? Tak! Jeśli ktoś anonimowy będzie szkalować dobre imię jakiejś strony (osoba, marka, instytucja etc.) to może na was sprowadzić kłopoty. Firma może was poprosić o usunięcie takiego komentarza, jeśli ma obiektywne przesłanki ku temu: jest wulgarny lub niezgodny z prawdą. Zróbcie to, wtedy ewentualny proces będzie się toczył między komentującym a szkalowaną stroną. Jeśli nie – możecie być współwinni rozprzestrzenianiu obraźliwych lub nieprawdziwych treści. Dlatego warto moderować komentarze lub wprowadzać regulamin narzucający kulturalne ramy dyskusji w komentarzach.
Inna paląca kwestia poruszona w trakcie OchMyBlog to wykradanie Twoich treści i publikowanie ich na innych stronach bez Twej zgody. Cóż, właścicielem praw autorskich majątkowych i osobistych do tego utworu (jak nazywa się prawnie stworzone przez Ciebie dzieło) jesteś Ty i bez Twojej zgody nikt nie może ich dystrybuować w całości. Wyklucza to jedynie prawo cytatu, ale jedynie jeśli skopiowany jest jedynie fragment utworu i podane źródło pierwotne. I masz pełne prawo dochodzić swoich praw jeżeli ktoś Twe prawa naruszył.
Ciekawa dyskusja rozpętała się gdy dyskusja przeniosła się na temat „promek”, czyli prezentów, które marki ofiarowują blogerom. Czy jest to niczym nagroda w konkursie, od której należy odprowadzić w konkursie? Mocno wątpliwe. No, ale bloger otrzymał korzyść majątkową, nierzadko o znacznej wartości. Czy to powinno zostać objęte jakimś prawem? Nie wiadomo. Polskie prawo nie obejmuje swoimi mackami takich i wielu innych kwestii, co tylko świadczy o tym, jak zacofane jest ono względem rzeczywistości.
To zaledwie trzy z dziesiątek poruszonych wczoraj kwestii. Osobiście, z jednej strony czuję się bezpieczniejszy, wiedząc, że polskie prawo zawsze stoi bardziej po stronie twórców treści. Martwi jednak to, że jednak potrzebne są spore w nim zmiany, by rozwój Internetu nie był ograniczany.
Spotkanie przyniosło z pewnością jedną pozytywną rzecz: widać w blogosferze potrzebę edukacji w zakresie prawa, które jest zawiłe, ale wspiera twórców. Oczywiście, nie każdy ma ochotę zgłębiać tajniki kodeksów, ale znajomość prawa nikomu jeszcze nie zaszkodziła. A na pewno przyda się wszystkim, którzy o prowadzeniu bloga myślą poważniej niż o zwykłym pamiętniczku.
Autorem zdjęć jest Arek Gmurczyk www.arekGMURCZYK.pl