Nie wiem czy słyszeliście (adresuję te słowa do zwykłych ludzi, nie „nindżów”), ale od półtora roku istnieje konkurencja dla Facebooka w postaci Google+. Ba, to już drugi największy serwis społecznościowy na świecie! Pytanie tylko… Kogo to obchodzi?
Social media „nindżowie” tam są, geecy tam są, marketerzy też. Jest nawet silna społeczność fotografów. Ja też tam jestem od samego początku, choć zaglądam raz, może dwa, czasem osiem razy w tygodniu. No bo nie mam w zasadzie po co. Powiadomienia przeglądam sprawdzając Gmaila.
Wszystko super, ale gdzie są moi znajomi? Oni są na Facebooku. Są licznie. I szybko to się nie zmieni. I w sumie szkoda, bo jest to fajne miejsce w Internecie, posiadające kilka ciekawych rozwiązań, których brakuje gigantowi Zuckerberga. I chętnie bym je zobaczył w miejscu, gdzie są wszyscy znajomi.
No bo w sieciach społecznościowych nie chodzi o to gdzie są lepsze narzędzia, ale o… (uwaga!) społeczność! Dlatego wolę przesiadywać w miejscu z paroma gorszymi rozwiązaniami niż w „Mieście Duchów”, jak powszechnie zwykło się określać G+. Zresztą, zajrzyjcie na blog Kamila Dziadkiewicza (<3), który dość ładnie zobrazował stan rzeczy (nie zapomnijcie przejrzeć prezentacji w SlideShare!).
Ok, co to za fajne narzędzia, spytacie. A ja nie omieszkam Wam odpowiedzieć.
- Hangouts – myśleliście, że Facebookowy czat zintegrowany ze Skype’m jest fajny? WRONG! (ktoś tego używa?) To Hangout jest najlepszą platformą (taką masową) do rozmów wideo nie tylko ze znajomymi. Może poza Skype. Wszystko zapisuje się automatycznie na YouTube, działa znakomicie, przypomina o ciekawych zaplanowanych akcjach, działa także na urządzeniach mobilnych (Facebook nie umie) i ogólnie rzecz biorąc podoba się nie tylko geekom. Spotkania z fanami robił Beckham. Dzisiaj robić będzie (po raz drugi!) Barack Obama.
- Zarządzanie znajomymi (fajnie to brzmi swoją drogą…) – próbowaliście usuwać kiedyś znajomych z Facebooka? Ja wiele razy, i nigdy nie usuwałem wszystkich, którzy na to zasługują. Bo jest to rozwiązanie tak spierdzielone, że skutecznie zniechęca. Lista znajomych – sortowana po interakcji, czyli osoby które chcesz wywalić są na końcu > scroll down > najedź na osobę > najedź na 'znajomi’ > usuń ze znajomych > STRONA SIĘ ODŚWIEŻA > znowu scroll down… I tak dalej. I dlatego Zuckerberg może się potem chwalić zyliardami połączeń między użytkownikami. Na Google+ zarządzanie jest przyjemne i łatwe. Masz kręgi, znajomych wrzucasz to poszczególnych kręgów, potem możesz ich przenieść do innego, lub metodą drag&drop wywalić w kosmos. Żadnego doładowywania, odświeżania. Wywalasz, upuszczasz i gotowe!
- Społeczności – w zasadzie jest to kalka facebook’owych grup, ale jest w nich coś co potrafi przyciągnąć na dłużej do dyskusji. Sam nie wiem co to. Może fakt, że użytkownicy którzy już są na G+ to bardziej dojrzali i lepsi dyskutanci. Ci obcy oczywiście, bo znajomych nie ma. :)
- Brak reklam – nie uświadczycie żadnego spamu, reklam, powiązanych postów w serwisie od Google (oprócz postów od marek w naszych kręgach). Nie (ciekawe jak długo) i już! W zamian zostawiasz tutaj informacje o sobie, a zostaną one wykorzystane w wyszukiwarce Google. Fair enough.
- Brak EdgeRank! (dla niezorientowanych – jest to filtr, który sprawia, że nie widzisz wszystkich wpisów od znajomych an Facebooku) – jedyne filtry w głównym strumieniu wiadomości to takie, które sam stworzysz (są odpowiednie suwaki do tego). I póki co sprawdza się to znakomicie – bo nie mam tutaj znajomych. :) Gdyby wszyscy przenieśli się nagle z Facebooka na G+ zrobiłby się taki syf, że aż ciężko sobie to wyobrazić. Dziwnie to brzmi w mych ustach, ale EdgeRank ma jednak swoje plusy…
W sumie myślałem, że więcej się tego uzbiera, ale jak sami widzicie, nie ma tego za dużo. Są to jednak bardzo fajne funkcje, które uprzyjemniają doświadczenia z korzystania z serwisu. I wszystko spoko, ale i tam zaglądam tam rzadko. Bo… Nie mam tam znajomych. A Facebook i tak szybko podchwyca ciekawe rozwiązania konkurenta.
Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule: jest sporo fajnych rzeczy w Google Plus, nie ma najważniejszych (zgadniecie? Znajomi!). Jednak patrząc na Google+ w dłuższej perspektywie widać Większy Plan wyszukiwarkowego giganta. Facebook nam się przejada. Kto wie, społeczności może też się przejadą w obecnej postaci. Google zaś spokojnie czeka, chwali się ładnymi (pozornie) wynikami i zbiera informacje. I kto wie, może uda mu się kiedyś osiągnąć sukces. Tymczasem zajrzyjcie tam, bo może o tym nie wiecie, ale jest duża szansa, że macie już tam konto. :)
PS. Ok, kilku znajomych jest, ale zaglądają tam rzadziej niż ja. :)