To już dziś. Raz na cztery lata przez miesiąc trwa piłkarskie święto, czyli Mistrzostwa Świata. Wczoraj komentowałem dla Briefu tegoroczne spoty reklamowe przygotowane na tę okazję przez marki. Dziś natomiast cofnę się nieco w czasie.
Od kiedy interesuję się piłką nożną, reklamy stanowią stały element tej wielkiej machiny do zarabiania pieniędzy. Producenci sprzętu sportowego siedzą w tym najgłębiej, dlatego każdego roku wypuszczają serię spotów reklamowych. Oczywiście, ich działania są jeszcze większe co drugi rok, kiedy grany jest mundial lub mistrzostwa Europy.
Ja wybrałem swoje ulubione reklamy z ostatnich kilkunastu lat. Niech nie zaskoczy was dominacja marki Nike w tym zestawieniu. Od lat ich spoty robią na mnie największe wrażenie, poza tym zawsze z nimi sympatyzowałem. Wiadomo, są sponsorem FC Barcelony. A Adidas to przecież Niemcy. Polecimy w miarę chronologicznie.
Na pierwszy ogień The Mission, gdzie główną rolę gra Edgar Davids, mój chyba pierwszy piłkarski idol. Jest akcja, są samurajowie, są wybuchy. I niemal zapomniany już Hidetoshi Nakata. Ktoś go w ogóle pamięta? :D
Na drugi ogień leci znowu Nike i znowu wataha gwiazd, z Ericiem Cantoną na czele. Klasyka gatunku. Welcome to the cage. (Na szczęście nie Nicolas)
Poniższa reklama jest w zasadzie mało piłkarska, ale jakoś wyjątkowo zapadła mi w pamięć. Może dlatego, że wraz z kumplem cały czas powtarzaliśmy sobie „My Pumas”.
Wracamy do Nike, a w zasadzie do domu Thierry’ego Henry, który był wielką gwiazdą Nike’a, dopóki nie podpisał kontraktu z Reebokiem. Ciekawe czy po nocach śni mu się kawałek Ribok o Najk. Aha, w tym roku ten pomysł skopiował Adidas. Słabe. No i legendarne „sorry, boss”.
Ta reklama jest już dla mnie legendarna. No bo jest Camp Nou, jest Ronaldinho i, przede wszystkim, genialne „Ole!”, które na stałe weszło do mojego języka. Nie tylko piłkarskiego.
Swego czasu Nike wypuścił wielką, wieloczęściową kampanię z Ericiem Cantoną na czele. Był on mentorem w zakresie Joga Bonito, czyli pięknej gry. Poniżej jeden z lepszych tworów tej serii, ponownie Henry w roli głównej.
Ta reklama z kolei doskonale oddaje specyfikę każdego z bohaterów i ich nacji. Jest Cannavaro i typowa włoska telewizja, jest Rooney jako bohater narodowy, jest też Ronaldo, któremu stawiane są pomniki, występuje w The Simpsons. Genialne. No i jest też YouTube, a właściwie film na nim z popisami Ronaldinho.
Poniższa reklama to z kolei jedna z lepszych w całej historii spotów piłkarskich. Nic dziwnego, jego reżyserem był sam Guy Ritchie. Perspektywa pierwszej osoby, plejada piłkarskich gwiazd i doskonale poprowadzona fabuła. Od zera do bohatera. Arcydzieło.
Ok, dajmy sobie spokój z Nike. Odnalazłem jeszcze dwie reklamy, które zapadły mi na dłużej w pamięć. Pierwsza to Adidasa z Messim w roli głównej. Oddaje ona charakter i ducha gr argentyńskiej gwiazdy – nawet jak jest faulowany to za wszelką cenę próbuje utrzymać się przy piłce i nie symuluje. Może nie genialne, ale do mnie trafia.
A na koniec Puma, której pewnie nie znacie. Całkiem nowa reklama, z Fabregasem, Reusem i SuperMario Balotellim. No i Henrym, gdyż zmienił niedawno Reeboka na Pumę. :)
To są moje zdecydowane faworyty w kategorii piłkarskich reklam. Wiem, dużo Nike’a, ale musicie zrozumieć moją słabość do nich. Znacie jakieś inne ciekawe spoty w tym temacie?
photo credit: matthewmiggz via photopin cc