Świetne słuchawki dla gracza – HyperX Cloud

Brak telewizora sprawił, że pozbawiłem się Xboxa One, a zakupiłem PlayStation 4. Zadecydowało w znacznej mierze gniazdo na słuchawki w padzie. Tylko słuchawek dobrych brakowało.

Ok, mam jedną parę słuchawek JLab, z których od roku jestem zadowolony w bardzo dużym stopniu. Jednak takie dokanałowe nie są idealnym rozwiązaniem do grania na konsoli. Zacząłem rozglądać się za czymś, co zapewni mi znacznie lepsze brzmienie, a do tego będzie kompatybilne z mikrofonem. Bo niedawna aktualizacja systemu operacyjnego Playstation 4 umożliwiła sterowanie głosowe konsolą, a nie miałem jak tego rozwiązania sprawdzić u siebie.

I wtedy w moje ręce wpadły słuchawki, których premierę widziałem na żywo w marcu w trakcie Intel Extreme Masters w Katowicach. Już wówczas wydawały się świetnym sprzętem, ale miałem je na głowie jedynie dziesięć sekund. Teraz miałem okazję nieco dłużej obcować z tym sprzętem. Po dwóch tygodniach zabawy mam już wyrobioną opinię o HyperX Cloud.

Pierwsze pozytywne zaskoczenie to dbałość o user expierence od momentu rozpakowania pudełka. Proces odwijania wszystkich pudełek i kolejnych wewnętrznych warstw trochę trwał, ale sprawiał wrażenie obcowania z czymś więcej niż słuchawkami – ostatnio takie „wow” towarzyszyło mi wyjmując MacBooka Air. Same słuchawki wykonane są z wysokiej jakości komponentów: skóry oraz aluminium.

bottom-slider-headset-img001

W pudełku, oprócz samych słuchawek, mamy wygodne nakładki, które zmniejszą nacisk słuchawek na skórę (to działa!). Dzięki temu wielogodzinne sesje gier nie sprawią nam bólu ani odcisków słuchawek na twarzy. Oprócz tego mamy też jakiś miliard wszelkiego typu przejściówek czy przedłużaczy. Nie wiem do czego służy większość z nich, ale cieszy fakt, że nie musiałbym w razie potrzeby dokupować żadnej z nich. W przeciwieństwie do Apple.

Co mnie bardzo cieszy, to fakt, iż mikrofon dołączony do zestawu można w każdej chwili odpiąć. Sterowanie głosowe nie jest tak ważne, w multiplay nie gram tak często, a nie lubię jak coś mi sterczy przed ustami (that’s what he said!), dlatego to bardzo przyjemny dodatek. Na uwagę zasługuje także solidny, materiałowy kabel, który pewnie jest niezniszczalny na dłuższą metę. Z moim talentem psucia kabli z pewnością się to przyda.

Przejdźmy do rzeczy najważniejszej w każdych słuchawkach – brzmieniu. Jako aspirujący audiofil lubię jak jest głośno, bas łamie żebra (lub trąbkę Eustachiusza) i czuć jak dźwięk się rozpływa w przestrzeni. I pod tym względem HyperX nie zawodzą. Ba, przestrzeń dźwięku ogarniają tak dobrze, że w pewnym momencie pomyślałem, że naprawdę coś złego dzieje się za mną, a to jedynie ktoś zaatakował od tyłu Arno w grze. Uff.

Wyważenie odpowiednich dźwięków także stoi na wysokim poziomie. Aż szkoda, że PS ma ograniczenia głośności, bo momentami chciałbym tych dźwięków słuchać głośniej. Słuchawki przetestowałem także oglądając trylogię Mrocznego Rycerza (<3) z komputera i tutaj głośność sam sobie wyregulowałem. Było bardzo dobrze, choć w momentach krytycznych (jak start Bata) było tak głośno, że hałas zmieniał się w mniej przyjemne trzeszczenie. Ale ja po prostu lubię za głośno.

bottom-slider-headset-img002

Jest zatem bardzo dobrze, choć słuchawki te nie są pozbawione wad. Wiadomo, życie. Wypakowując je z pudełka zauważyłem wyjście na mikrofon, które po odłączeniu można wypełnić specjalną zatyczką. Fajne, ale od razu pomyślałem, że łatwo będzie ją zgubić. Co udało mi się już następnego dnia. :D

Oprócz tego, brakuje większej redukcji hałasu w trakcie korzystania ze słuchawek. O ile w trakcie grania w domowym zaciszu (nie dosłownie) nie bywa to denerwujące dla innych, o tyle w komunikacji miejskiej, na ulicy czy w pracy nie chciałbym męczyć innych swoją muzyką. A ta jest donośna… Ale cóż, to są po prostu słuchawki do grania. I jako takie będą mi wiernie służyć.

Gorący buziak dla firmy Kingston za udostępnienie sprzętu do testów.

Partnerzy Troyanna