Pamiętacie jak dwa miesiące temu kupiłem Xbox One za 699 złotych? Wczoraj do mnie wreszcie dotarła.
W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować firmie Microsoft, że nie wycofała się ze sprzedaży produktu za kwotę mniejszą o 100o złotych. Zapewne mieli kilkadziesiąt punktów w regulaminie, by tę transakcję anulować. Mogli to zrobić, ale zrezygnowali. Pozostaje pytanie, czy ów błąd na stronie sklepu Microsoft był celowy? Wszak sytuacja miała miejsce na tydzień przed oficjalną polską premierą konsoli. A rozgłos wokół zamieszania był niemały.
Przez pierwszy miesiąc po zakupie (termin dostawy był określony na 28 października) zaczynałem się godzić z myślą, że ja, wieczny pecetowiec będę miał konsolę). I wtedy z pomocą… Przyszło mi Sony. Postanowili wykorzystać moje spowodowane oczekiwaniem nienasycenie i podesłali mi konsolę wraz z pakietem gier do testów. No i wkręciłem się.
Zobaczyłem jak wielu znajomych gra na PlayStation 4, z iloma mogę sobie gra w Fifę (jedyna gra, którą sam sobie kupiłem). Ponadto, nie posiadam telewizora, a jedynie monitor 25-calowy, bez wejścia na audio. Zatem grać sobie mogę, ale bez dźwięku, do momentu aż podłączę głośniki / słuchawki do pada. I to właśnie ta funkcja zadecydowała o tym, że…
Xbox One wczoraj dotarł do mnie kurierem, ale nawet go nie odpakowałem. Pojechał do kolegi, który z przyjemnością zaopatrzył się w kolejną konsolę. Spodziewając się takiego obrotu sytuacji tydzień temu sam sobie kupiłem już PS4 i czekam na najbliższy, długi weekend, by wreszcie się nacieszyć moją pierwszą w życiu konsolą. Gdyby nie zakup Xboxa w „promocyjnej” cenie i sprzedaż go za nieco wyższą, pewnie nie miałbym środków na zakup jakiejkolwiek konsoli. Dziękuję Microsoft, dzięki wam mam PlayStation. :)
PS. A ja bardzo dziękuję Monice z Sony Computer Entertainment, która pożyczyła mi miesiąc temu konsolę i przekonała mnie do takiego obrotu sprawy. #4ThePlayers!