Facebook zabija kontakty ludzkie? Bzdura!

FacebookIWantMyFriendsBackWide

Często słyszę, że przez Facebooka izoluję się od ludzi, powinienem się wylogować i wyjść do społeczności. I to właśnie robię – dzięki Facebookowi. :)

Jak wyglądało życie przed Facebookiem? Fajnie! Dzwoniło się do ludzi by się z nimi spotkać. Ewentualnie pisało SMS, na czacie, gadu gadu – Internet jako narzędzie komunikacji towarzyszy nam już ponad dekadę i coraz mocniej wypiera tradycyjne formy.

Facebook to kombajn komunikacyjny, możemy się z ludźmi umawiać na dziesiątki sposobów. Czat, wiadomości grupowe, grupy, posty, komentarze, strony, wydarzenia – to wszystko jest komunikacja i pozwala ludziom wyjść z Facebooka do „reala” (nienawidzę tego rozróżnienia, ale na potrzeby tekstu przyjmę te sztywne ramy). One nigdy nie zastąpią kontaktów bezpośrednich, ale ułatwią je zorganizować. Dla wielu z was jest to tak oczywiste, że aż głupio mi o tym pisać.

No, ale co chwilę ktoś mi pisze „poza fejsem też jest świat”, „spotkaj się z nimi na kawie, a nie na czacie” czy „Fejs marnuje czas, idź pogadać z prawdziwymi ludźmi”. Tak ciężko niektórym zrozumieć, że Internet to nie jest zło, które wypiera ten „rzeczywisty” świat. Bo Internet to jest rzeczywisty świat, jego jakże istotna część! Ta część, która ułatwia nam realne życie, realne zarabianie pieniędzy, planowanie wyjazdów i przede wszystkim utrzymywanie kontaktów. To nie żaden zamiennik prawdziwego życia, ale jego uzupełnienie.

A że spędzam na Facebooku większość dnia? Cóż, taki sposób na życie, choć trafiłem do tej branży nieco przypadkowo. Nie oznacza to, że nie spotykam się z ważnymi ludźmi offline (choć tak naprawdę nigdy nie jesteśmy w pełni offline). A taki Foursquare na przykład pokazuje mi gdzie są obecnie moi znajomi, także Ci dalsi. Jak zobaczę, ze w okolicy – dzwonię by przybić szybką piątkę, spalić papierosa, spytać „co tam?” i ruszam dalej w swoją stronę. Gdyby nie ten serwis wiele takich nie do końca przypadkowych spotkań by mnie ominęło.

Ba, czas na argument ostateczny. To na Facebooku (i nie tylko) poznałem tak wiele osób, z którymi ostatnio coraz częściej spotykam się offline. Czwartki Social Media, blogerskie spędy, TweetUpy i wiele innych spotkań tematycznych to miejsce gdzie często przypadkiem trafia się na osoby poznane wcześniej przez Internet. I często są to ciekawsze znajomości niż te offline’owe. True story. Prawdziwe znajomości, prawdziwa radość i prawdziwe korzyści (jak choćby propozycje pracy).

Ten tekst jest dla mnie tak oczywisty, że aż głupio mi klikać „opublikuj”. Ale kiedy tak często ludzie zarzucają mi bycie nołlajfem „bo siedzę na Facebooku” gotuje się we mnie. Jasne, chciałbym spędzać tu nieco mniej czasu, odwrócić proporcje spotkań online / offline, ale skoro taka praca to nic nie zrobię. Nie rzucę jej, bo ją lubię. :) Tak samo jak lubię spotkania z ludźmi, i kiedy mogę – robię to. A umawiam się przez Facebooka.

PS. Nikogo nie hejtuję, rozumiem doskonale osoby, chcące wieść spokojne życie poza Internetem. Ba, czasem im nawet zazdroszczę. Ale wybrałem inaczej, nie żałuję!

Grafikę znalazłem na stronie SocialImplications

Partnerzy Troyanna