Czwartkowe Spotkania Social Media w Warszawie obrosły tak wielką legendą, że aż zmusiły mnie do przeprowadzki do stolicy! Nie no, żartuję. Ale faktem jest, że te, wydawałoby się nudne, spotkania rozsiewają pozytywną energię na pozostałe miasta.
Wszyscy (interesujący się choć trochę social media) o tych warszawskich Czwartkach mówili, kiedy ja jeszcze mieszkałem w Gdańsku. Po przeprowadzce nie mogłem się doczekać kolejnej edycji. Lecz w jej dniu zorientowałem się: „demyt, przecież ja tam nikogo nie znam, będę stał gdzieś z tyłu smutny jak jakiś ciołek”. Taka prawda, kilka osób znałem jedynie z Internetów, albo w ogóle.
Bałem się krwiożerczych klimatów korporacyjnych, srogich spojrzeń spode łba między uczestnikami i sztywności porównywalnej do randki w ciemno. W jak wielkim byłem błędzie! Olek z Sotrendera, którego wówczas znałem jedynie z wymiany kilku maili, szybko zapoznał mnie ze wszystkimi. I mimo, że wszyscy robią Facebooki wielkim markom, ja byłem człowiekiem znikąd – zostałem potraktowany jak „swój”.
Z każdym kolejnym Czwartkiem poznaję coraz więcej świetnych ludzi. Ludzi, którzy za dnia rywalizują ze sobą o kolejnych klientów, ale w Czwartki po prostu dobrze się razem czują, plotkują i przede wszystkim bawią. Ludzi,którzy sprawili, że jeszcze mocniej wkręciłem się w świat mediów społecznościowych. Ludzi, którzy gratulują mi dobrego bloga (blogerów trzeba miziać!). Bo fajnie się czyta branżowe newsy anonimowych autorów. Ale jeszcze lepiej się je słucha z ust (lub czyta z ekranu) osób, które znasz osobiście i w pewnym sensie – uważasz za autorytety.
A piszę o tym wszystkim, gdyż za dziesięć dni czeka mnie debiut sceniczny. Dobra, od trzech lat bawię się w DJ’a, więc na scenie bywałem nie raz. Ale jeszcze nigdy w roli prelegenta. A właśnie z tą rolą przyjdzie mi się zmierzyć 28 marca w Katowicach. Bo tak, idea Czwartków kiełkuje ze stolicy i zasiewana jest w kolejnych polskich miastach. Jeśli ktoś dwa miesiące temu powiedziałby mi, że ja, człowiek, który bał się zostania w kącie, będzie na scenie prezentował swoją wiedzę i przemyślenia – stawiałbym mu kratę wódki.
Tymczasem ja na serio będę stać na scenie i mówić do obcych (w większości) mi osób znających się na temacie (dodam, że będę mówić o Specialsach na Foursquarze). Tu nie będzie miejsca na ściemę, przekręcanie faktów i przemilczenie czegokolwiek – to nie prezentacja na politologii, gdzie się leje wodę i improwizuje. To będzie prawdziwy test. Cenniejszy niż jakikolwiek dotąd w życiu (matura? BITCH PLS). I tym bardziej nie mogę się go doczekać!
PS. Dzięki dla wszystkich ludzi #czwrtk ! ;)