Po krótkiej przerwie powracamy do mojego cyklu. A dziś osoba, dzięki której „branżunia” social media jest zintegrowana i fajna. Przed wami Michał Sławiński.
Już kiedyś wam pisałem, że do pisania bloga pchnęły mnie między innymi Czwartki Social Media, których pomysłodawcami są Dawid Pacha i Michał Sławiński właśnie. Ich idea cyklicznych spotkań zatacza coraz szersze kręgi, gdyż niebawem Czwartki będą organizowane w… Kurde, miałem nie mówić nikomu. Zgadnijcie sami. Lubię to miasto. :) To na Czwartkach Social Media w Katowicach debiutowałem rok temu występując publicznie i to na łódzkiej edycji wystąpię 24 kwietnia.
Ale Michał to nie tylko Czwartki Social Media, od niedawna współorganizuje i koordynuje School of New Media, gdzie dużo znajomych specjalistów prowadzi zajęcia dla młodych adeptów sztuki nowych mediów. Czyli nie tylko social media, ale i blogi, event marketing, social CRM, UX… No, szkoda, że za moich czasów nie było takiej szkoły. Uczyłbym się. Ponadto Michał związany jest z agencją The Digitals, o czym opowiada poniżej. Dlatego nie przedłużam, bo jest dziś co czytać:
Jak dużo czasu spędzasz na Facebooku i co tam porabiasz?
Na Facebooku jestem praktycznie cały czas. Tak się składa, że w dobie smartfonów i powiadomień w zasadzie się nie wylogowujemy, ja mam, niestety, podobnie. Staram się ograniczać Facebooka w weekendy do minimum, w tygodniu służy mi on w dużej mierze do komunikacji „fejs-to-fejs”, czyli wiadomości. Od jakiegoś czasu walczę również o to, by Facebooka sprawdzać kilka razy dziennie i nie wchodzić na niego w tzw. międzyczasie, bo wciąga i wypluwa mnie przerzutego godzinę później. Lubie obserwować ludzi, a na Facebooku jest to bardzo łatwe i bardzo czasożerne. Co porabiam? Scrolluję, jak każdy. Biję się z sobą, żeby nie komentować, nie wdawać się w dyskusje, jak najrzadziej. Można powiedzieć, że Facebook jest typowym nałogiem, który staram się ograniczać, nie pozwolić mu wejść za bardzo w moje życie. Różnie mi ta walka wychodzi.
Co myślisz o reklamach na Facebooku?
Myślę, że są dobrze pomyślane i nie rażą tak jak w innych miejscach w sieci. Jedynym wyjątkiem jest ostatnio retargeting, który mnie osobiście drażni, mam wrażenie bycia obserwowanym i nękanym produktami. Byłem ostatnio w Rzymie, kropił deszczyk i co 50 metrów uliczny handlarz parasolami próbował mi sprzedać jeden – retargeting na Facebooku niestety jest upierdliwy jak tacy handlarze… Patrząc ze strony działań marketingowych myślę, że reklamy na Facebooku są doskonałym narzędziem dotarcia do potencjalnych klientów, narzędziem bardzo złożonym, pozwalającym na rozwiązania kreatywne i niestandardowe.
5 lat temu marnowałem czas na…
Jeśli chodzi o Facebooka, to na to samo co dzisiaj, pod tym względem niewiele się zmieniło. Tak jak pisałem, lubię obserwować zachowania ludzi w różnych sytuacjach, to, jak siebie kreują, jak zachowują się w większych grupach itp. Więc marnowałem i czasem jeszcze marnuję na obserwację, choć ograniczam to jak mogę. Poza Facebookiem staram się czasu nie marnować, przyjemnego lenistwa czy pogrania w piłkę nie nazwałbym marnowaniem. W ogóle nie jestem zwolennikiem harmonogramu i planu. W życiu trzeba być przynajmniej trochę spontanicznym i kiedy się da, beztroskim, bo to po prostu przyjemne.
Czy za 5 lat nadal będziesz z niego korzystać?
Jeśli będzie przydatny i będą na nim moi znajomi, pewnie tak. Choć ciężko mi sobie wyobrazić ten portal za 5 lat, przy tym tempie zmian, rosnącej roli smartfonów i ruchach ze strony konkurencji, pewnie będzie to coś zupełnie innego niż obecnie. Warto pamiętać o tym, że Facebook to głównie ludzie i sieć połączeń między nimi, duże znaczenie ma więc to, czy faktycznie z niego korzystają czy nie. Bez nas Facebooka by nie było, Facebook to my! :)
Pamiętam, że kiedy na topie było Grono, wydawało mi się, że nigdy nie zniknie, że jest tak przydatne i wciągające, że będzie trwało latami. Wystarczyły 1-2 wiosny i już nie było na nim moich znajomych, stało się więc dla mnie bezużyteczne. Facebook cały czas się zmienia, nie zatrzymuje się, bo wie, że jak stanie, to już może nie ruszyć. Ale 5 lat to duuuużo czasu, więc zobaczymy. Osobiście obstawiam, że za 5 lat będzie jeszcze istniał.
Świat bez Facebooka były…
Dla mnie osobiście nudniejszy. Facebook jest takim portalem newsowym na temat naszych znajomych, zwłaszcza tych dalszych, z którymi raczej się nie umawiam na piwo. Gdyby Facebooka nie było, wiedziałbym o nich znacznie mniej, a tak jednak chociaż trochę ten kontakt sie utrzymuje. Nazwałbym go kontaktem „obserwacyjnym”, ale zawsze kontaktem. Mi najbardziej brakowałoby chyba facebookowych grup, które są bardzo przydatne np. przy komunikacji w ramach jakiegoś projektu. Facebook jakby nie było zagęszcza komunikację, co moim zdaniem jest pozytywne i wzbogaca nasze relacje. Bez niego byłoby trudniej, z jednym wyjątkiem – wyjście ze znajomymi do knajpy. To ułatwiłoby spotkanie, bo zdarza się, że wszyscy wtapiają się w ekrany swoich telefonów i nie da się normalnie porozmawiać…
Za co go lubisz, a co Cię w nim wkurza?
Lubię go za grupy, lubię za sposób prezentacji treści, lubię za to, że pozwala w bardzo różny sposób wyrażać siebie. Wiele osób narzeka na brak intuicyjności, ale moim zdaniem jest doskonale przemyślany, spędzanie na nim czasu jest przyjemne. Wkurzają mnie wszelkie sugestie, podpowiedzi, ciągłe podsuwanie pod nos różnych rzeczy czy osób. Nie lubię też jego poprawności politycznej, nietolerancji dla treści o charakterze seksualnym. Mógłby się trochę odgrzecznić. No i ta wyszukiwarka, porażka.
Czy Facebook był częścią, tłem jakiegoś ważnego wydarzenia w Twym życiu?
Bardzo wielu, jest narzędziem, które jest obecne w wielu wydarzeniach z mojego życia. Nie będę tu wymieniał, ale na pewno dzięki niemu nie jedno piwo sobie naważyłem i wypiłem. :)
Gdzie marnujesz czas poza Fejsem?
Pytanie jest tendencyjne, czemu od razu marnować? Życie jest po to, żeby je przepuszczać między palcami ciesząc się przy tym! ;) Wolny czas spędzam na czytaniu (prawdziwych, papierowych książek), zajmowaniu się domem, zwłaszcza stadkiem zwierząt, jakie posiadam. Od jakiegoś roku trenuję i staram się wrócić do regularnej gry w piłkę halową, mam nadzieję, że moje kolano mi jeszcze na to pozwoli. Poza tym staram się spotykać ze znajomymi kiedy tylko mogę, przy okazji delektując się piwem, które uwielbiam. Od czasu do czasu praktykuję też rower, kino i wizyty na Łazienkowskiej… Także standard, bez fajerwerków, nie robię kursu na spadochroniarza czy nie tworzę bloga o szydełkowaniu.
Co najczęściej lajkujesz?
Cięte riposty w komentarzach, to lubię najbardziej.
Gdybym był Zuckerbergiem to…
Na pewno nie nosiłbym tych obciachowych klapków, jeśli już, to prawdziwe Kuboty. Pewnie też robiłbym duże zakupy jak on, no i na pewno zainteresowałbym się nowymi projektami. Może poszukałbym wśród start-upowców ludzi zdolnych i wsparłbym ich jakimś zespołem ekspertów. Podziwiam „Zucka” (paskudne zdrobnienie) za to, że ma siłę, by jeszcze pracować nad w sumie jednym projektem. Ja pewnie znudziłbym się Facebookiem i wymyślił coś nowego, szukałbym stale nowych inicjatyw. Zdarzyło mi się kiedyś pracować nad jednym portalem przez jakieś 2 lata, nie było mi łatwo utrzymać motywację i dystans. Gość jest w sumie konsekwentny, sprawia wrażenie stabilnego, raczej nie zwariował od ilości pieniędzy, jakie posiada, co w nim cenię.
(Trololo) Czy wiesz, gdzie znajduje się przycisk „wyloguj”?
Na szczęście tak, korzystam z niego regularnie. Tyle, że w przeglądarce, w aplikacji na telefonie już nie wiem, gdzie jest… :)
Niedawno ruszyła inicjatywa School of New Media. Dużym cieszy się zainteresowaniem?
Jak na tak młodą, realizowaną przez tak wiele osób inicjatywę, moim zdaniem sporym! Kursy prawie wszystkie się odbywają, zapisów jest coraz więcej, więc jestem zadowolony z tego, jak szkoła się rozwija. W ciągu tych niecałych dwóch miesięcy od otwarcia SoNM bardzo wiele się nauczyliśmy, staramy się wprowadzać regularnie zmiany i poprawiać szkołę. Na pewno wiele jeszcze pracy przy dopracowywaniu samej formuły, ale ważne jest to, że uczestnicy w zdecydowanej większości są bardzo zadowoleni z zajęć. Od momentu startu usłyszałem bardzo wiele miłych słów, bardzo wiele ciekawych rad. School of New Media cały czas sie rozwija, cieszę się, że jest tyle osób, które chcą w dziedzinie nowych mediów się rozwijać razem ze szkołą.
W ostatnim czasie powstało wiele inicjatyw edukacyjnych o tej tematyce, czym SoNM się wyróżnia na ich tle?
SoNM to przede wszystkim wykładowcy z dużym, praktycznym doświadczeniem. Prowadzący są osobami pracującymi w swojej tematyce, staraliśmy się także zebrać grupę osób dynamicznych, potrafiących zainteresować tym, o czym opowiadają. Grupy są w większości przypadków niewielkie, co pozwala na lepszy kontakt z prowadzącym, więcej praktycznych elementów w szkoleniu. Poza tym SoNM nie zmusza uczestników do kupowania całego semestru za przysłowiowe „dwa z hakiem”, przyjęliśmy model PPC, w którym to klient wybiera sobie wyłącznie to, co go interesuje. Oczywiście oferujemy również całe ścieżki, ale decyzja zawsze należy do osób uczących się. To chyba najważniejsze wyróżniki SONM.
Jesteś współautorem Czwartków Social Media, które miały duży wpływ na rozwój tego rynku w Polsce. Potwierdzisz?
Potwierdzam, inicjatywa wyszła ode mnie, dawno temu wymyśliłem, żeby spotkać się na piwo w czwartek. Wszystko zaczęło się na Goldenline, w grupie prowadzonej przez Dawida Pachę, który również w tym pomyśle brał czynny udział. Czwartki w obecnej formie są w sumie dzieckiem całej społeczności, która zgłaszała swoje uwagi i pomysły, ale jakoś tak wyszło, że razem z Dawidem zaczęliśmy to organizować. No i poszło całkiem, całkiem, integracja się udaje, a ludzie spotykają się już w 7 miastach!
Co dalej z Czwartkami? Wydaje się, że (przynajmniej w Warszawie) formuła nieco się wyczerpuje. Co z kolejnymi miastami?
A to ciekawe zdanie, biorąc pod uwagę fakt, że na spotkania regularnie przychodzi ponad 100 osób, a bywają takie spotkania, na których brakuje miejsca w sali. Jak ostatnio, gdzie debatę ludzie oglądali nawet z korytarza. Moim zdaniem tak długo, jak długo ludzie będą chcieli rozmawiać o nowych mediach, rozwijać się w tym temacie, poznawać inne osoby pracujące w branży, Czwartki mają swoją rację bytu i ich formuła jest wiecznie żywa. Warto pamiętać, że Czwartki łączą w sobie dwie niezwykłe pasje ludzkie – pasję do zabawy, alkoholu, luźnego klimatu i pasję do social media. To mocne połączenie, bo jak się okazuje obie te rzeczy można robić jednocześnie. Moim zdaniem nic się nie wyczerpuje, choć oczywiście jest potrzeba rozwoju, zmian, nowych elementów. Na pewno na Czwartkach w obecnej formie nie poprzestaniemy, także warto śledzić to, co się dzieje. Mam kilka pomysłów na to, jak dalej Czwartki można rozwinąć, ale na razie wolałbym tego nie zdradzać jeszcze. Poczekajmy na lepszą pogodę! ;)
Kolejne miasta są ciekawym zjawiskiem. Z jednej strony zgłasza się do nas wiele osób, które mówią, że z chęcią poszłyby na Czwartek w swoim mieście. Niestety problem jest z chęcią organizacji spotkania, która moim zdaniem nie jest zbyt uciążliwa i bardzo czasochłonna. Jeśli przypadkiem czyta to ktoś, kto chciałby zorganizować Czwartek „u siebie w mieście”, niech wie, że my „z centrali” pomagamy w organizacji i promocji wydarzeń, podpowiadamy jak je poprowadzić. To naprawdę nie jest trudne, zachęcam! Jako organizator poznaje się jeszcze więcej ludzi, niż jako zwyczajny uczestnik. W kilku miastach (Toruń, Rzeszów) mam wręcz zaklepane lokale, więc przychodzi się prawie na gotowe. Tylko prelegenci i jazda! Moim osobistym marzeniem jest, aby w każdym mieście, w którym jest chociaż kilka osób interesujących się nowymi mediami, odbywał się regularnie Czwartek Social Media. Nie musi mieć frekwencji na poziomie 100 osób, wystarczy 5, ale jeśli będą się one integrować i wymieniać doświadczeniami, to takie spotkania mają sens.
Czy media społecznościowe, z Facebookiem na czele, przeżywają swój rozkwit, czy raczej marketingowy zapał do nich gaśnie?
To bardzo złożony temat, można by o nim napisać długi artykuł. W sporym skrócie, moim zdaniem:
– ogólnie skończyło się „eldorado” dla agencji różnej jakości, dojenie nieświadomych niczego klientów. Social Media skończyły już swój „okres przejściowy”, teraz muszą udowadniać efektywność w całym torcie marketingowym, być realną wartością, spełniać prawdziwe cele. Teraz następuje czas tych, którzy faktycznie wiedzą, jak to robić, coraz mniej będzie pseudo-ekspertów, którzy de facto nie mają pojęcia co robią.
– z drugiej strony kreatywność i odwaga w Polsce rosną (powoli, bo powoli, ale jednak), jest większa chęć robienia rzeczy ważnych marketingowo, odważnych kreatywnie i skutecznych. Media społecznościowe coraz częściej są do tego wykorzystywane, może dlatego, że więcej osób z nich korzysta, ale może również dlatego, że tzw. kreatywni są w nich nieco lepiej obeznani.
– różne portale i media są na różnej fali, wznosi się Instagram, Twitter, Snapchat, wznoszą się blogi, na szczycie, ale już bez wzrostów, jest „gigant” Facebook. Generalnie z mediów społecznościowych korzysta coraz więcej osób, a dla znacznej grupy ludzi stały się one nieodłącznym elementem życia. Mam wrażenie, choć to tylko wrażenie, nie poparte żadnymi danymi, że kiedyś podejście do social mediów było bardziej luźne, to była zabawa, trochę testowanie. Przez te wszechobecne telefony to się zmieniło, teraz nie mieć messangera to jak nie mieć kiedyś środków w swoim telefonie na kartę. Jest się odciętym. Sprawy zaszły daleko, ludziom będzie coraz trudniej się od mediów społecznościowych uwolnić, więc moim zdaniem i marketing w mediach społecznościowych jest w etapie ugruntowywania się, stabilizacji. Ludzie też po co innego przychodzą, rośnie rola społecznościowej obsługi klienta, możliwość załatwienia wszystkiego w tym kanale.
Przez długi czas robiłeś media socjalistyczne w The Digitals. Z jakiego kejsu jesteś najbardziej dumny?
Trudno mi jest wybrać jeden, bo w różnych kejsach cieszę się z różnych rzeczy, różnych zrealizowanych strategii. Za kompleksowość i konsekwentny rozwój lubię działania dla AXA Polska, ze stroną na Facebooku na czele. AXA występuje pod swoją nazwą, mimo, że jest oczywiście jako ubezpieczyciel wyjątkowo narażona na krytykę, nie chowa się za ideą kreatywną, ma pomysł na siebie. Za wplecenie social media w całość działań marketingowych i wręcz wykreowanie mocnej marki lubię Pięknie Mieszkaj, czyli social mediowy magazyn wnętrzarski, realizowany dla Dom Development. To jest w ogóle ewenement, bo Pięknie Mieszkaj stało się ważną częścią oferty DD, dzięki projektom realizowanym przez parę ekspertów sprzedawane są mieszkania! A mówią, że Facebook nie sprzedaje… To, co w zeszłym roku robiliśmy dla Warki również zasługuje na uwagę, case „Ekipy w Komplecie” to przykład na fajnie przeprowadzoną akcję, która rozpoczęła się w social media, ale poszła znacznie dalej. Tutaj można o tym dowiedzieć się więcej.
Tak wyczerpującego i ciekawego wywiadu w tym cyklu dawno nie było. Może i jest przydługi, ale same konkrety. A w międzyczasie okazało się, że Czwartki Social Media odbędą się również w Gdańsku. Tym razem mi się nie uda, bo występuję w Łodzi, ale jeśli mieszkasz w Trójmieście to idź koniecznie. :)
Pozostałe wpisy z cyklu znajdziesz tutaj
Autorką zdjęcia Michała jest Olga Świątecka