Najlepsza muzyka 2021 roku

Może i porzuciłem karierę blogera już na dobre, ale nie porzuciłem jeszcze kronikarskich aspiracji, a te nie zwalniają mnie z obowiązku publikowania podsumowania roku w muzyce.

Po arcyciężkim dla całej ludzkości roku 2020, przyszedł nie mniej uciążliwy rok 2021. Niby powrót do względnej normy, ale problemów nie ubywało, a pojawiały się kolejne wyzwania. Festiwale i koncerty wciąż były odwoływane lub przekładane (a także padały rekordy frekwencji na innych koncertach XD), albumy wciąż były wydawane, zainteresowanie muzyką nie słabło.

Dla mnie to był całkiem dobry muzycznie rok, zarówno pod kątem jakości wydawanych albumów, jak i ich ilości. Słuchałem, podobnie jak w poprzednim roku, bardzo dużo muzyki, wielokrotnie się zachwycałem i zakochiwałem w nowych wydawnictwach, ale nie brakowało też rozczarowań. Ot, żyćko.

Zobacz moje poprzednie podsumowania:

Najlepsze płyty 2020 roku

Najlepsze płyty 2019 roku

Najlepsze płyty 2018 roku

Najlepsze płyty 2017 roku

Najlepsze płyty 2016 roku

Najlepsze płyty 2015 roku

Najlepsze płyty 2014 roku

Jeszcze tylko wspomnę o moich kryteriach i będzie można rozpoczynać. Pod uwagę biorę wyłącznie albumy wydane w 2021 roku, cyfrowo i fizycznie, bez konieczności wydania tej płyty w Polsce. Ponadto, biorę pod uwagę wyłącznie longplaye, nie EP-ki (choć są małe wyjątki od tej reguły). Dlatego w zestawieniu są płyty, które podobają mi się całość, nie uwielbiam je za pojedyncze utwory. Taki album musi być od początku do końca na wysokim poziomie. Mała zmiana zaszła natomiast jeśli chodzi o uwzględnianie w moim zestawieniu muzyki filmowej. Zazwyczaj tego unikałem, lecz tym razem musiałem zrobić wyjątki. Nie śledzę ścieżek filmowych zbyt uważnie na bieżąco, ale są płyty z tego gatunku, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie. By być na bieżąco z muzyką filmową wciąż polecam przede wszystkim projekt WinyloKino Tytusa Hołdysa. :)

W poniższym zestawieniu mamy różne gatunki muzyczne, mamy muzykę z całego świata i różnych rejonów emocjonalnych. Trochę mało w tym roku wyróżniłem muzyki z Polski, co smuci mnie podobnie jak tak mocny wpływ sceny rapowej na całokształt muzyki w tym kraju. Czasem mam wrażenie, że w Polsce jedyna muzyka, jaka się liczy to hip hop i disco polo. A to nie jest prawda i sporo dobrego na rodzimym rynku się pojawia, choć niekoniecznie w orbicie moich zainteresowań. Obym w podsumowaniu za 2022 rok mógł napisać o kilku wspaniałych polskich albumach, a także o powiewie optymizmu w całej branży muzycznej i powrocie do względnej normy. Jednak zanim to nastąpi, pochylmy się nad albumami z 2021 roku. Bo jest się nad czym pochylać. Mamy tu bowiem do przestudiowania aż 70 albumów. Pierwsza część zestawienia do albumy wyróżnione, a więc takie, które mi się spodobały, ale jeśli za parę lat będę wspominał rok 2021 to nie będę o nich pamiętał w kontekście tego fragmentu życia. Na koniec jednak albumy, które naznaczyły dla mnie ten rok. Kolejność, jak zawsze, nieprzypadkowa.

WYRÓŻNIENIA

John Tejada „Year of the Living Dead” – słuchaj

Boys Noize „+/-” – słuchaj

Cinnamon Chasers „Doorways” – słuchaj

Dominik Eulberg „Mannigfaltig” – słuchaj

Amon Tobin „How Do You Live” – słuchaj

Marco Shuttle „Cobalt Desert Oasis” – słuchaj

Jacques Greene „ANTH01” – słuchaj

Loraine James „Réflection” – słuchaj

Nosaj Thing „No Mind Extended” – słuchaj

Radiohead „KID A MNESIA” – słuchaj

Tirzah „Colourgrade” – słuchaj

Arushi Jain „Under The Lilac Sky” – słuchaj

Kalipo „Happy Little Accidents, Pt 2” – słuchaj

Snail Mail „Valentine” – słuchaj

Claire Rousay „a softer focus” – słuchaj

CHVRCHES „Screen Violence” – słuchaj

Burial „Chemz / Dolphinz” – słuchaj

Hoavi „Invariant” – słuchaj

Mr. Mitch „Lazy” – słuchaj

Emeka Ogboh „Beyond The Yellow Haze” – słuchaj

Manchester Orchestra „The Million Masks Of God” – słuchaj

Spoiwo „Martial Hearts” – słuchaj

Inigo Kennedy „The Gauntlet” – słuchaj

Tomaga „Intimate Intensity” – słuchaj

Yasmin Williams „Urban Driftwood” – słuchaj

Luigi Tozzi „Deep Blue: Volume 3” – słuchaj

Eris Drew „Quivering In Time” – słuchaj

Dark Sky „She 2.0” – słuchaj

Burial, Blackdown „Shock Power of Love” – słuchaj

Dry Cleaning „New Long Leg” – słuchaj

Japanese Breakfast „Jubilee” – słuchaj

Vijay Iyer, Linda Oh, Tyshawn Sorey „Uneasy” – słuchaj

Olivia Rodrigo „SOUR” – słuchaj

Fisz Emade Tworzywo „Ballady i Protesty” – słuchaj

Holy Other „Lieve” – słuchaj

Faye Webster „I Know I’m Funny haha” – słuchaj

Space Afrika „Honest Labour” – słuchaj

Moor Mother „Black Encyclopedia of the Air” – słuchaj

Daniel Avery „Together In Static” – słuchaj

nthng „Unfinished” – słuchaj

Jon Hopkins „Music For Psychedelic Therapy” – słuchaj

Grabek „Tiny Melodies” – słuchaj

Vladislav Delay „Rakka II” – słuchaj

NAJLEPSZE ALBUMY 2021 ROKU

Lycoriscoris „Chiyu

„Ej, lubisz Jona Hopkinsa, powinno Ci się to spodobać.” Tak mi zarekomendował ten album nieznanego mi wcześniej japońskiego producenta. No i miał absolutnie rację, bo nie tylko czuć tutaj elektroniczną głębię, ale i lekki powiew świeżości.

Słuchaj na Spotify

Erika De Casier „Sensational

Rzadko wsłuchuję się w klimaty r’n’b, ale kiedy wielu krytyków czy serwisów, które szanuję wspominało o „Sensational” jako o jednym z albumów roku to nie mogłem nie dać mu szansy. Dałem i nie żałuje, bo poza ciekawym głosem i sprawnie napisanymi piosenkami, mamy tu do czynienia z naprawdę dobrze uzupełniającą całość elektroniką.

Słuchaj na Spotify

Lost Girls „Menneskekollektiev

Jenny Hval zachwyciła mnie już parę lat temu, a tutaj w duecie z Håvard Volden stworzyły niesamowicie gęstą, mocno skandynawską mieszankę chłodu, przestrzeni i polotu. Można w tym zatonąć na wiele godzin.

Słuchaj na Spotify

Matthias Lindemayr „Triptych

Nie słucham jakoś wnikliwie jazzu, ale raz na jakiś czas wpadnie mi w ręce album, który mnie z miejsca chwyci i zachwyci. Tak właśnie się wydarzyło, gdy koleżanka z Twittera poleciła ten album i nie mogłem wyjść z zachwytu nad nim.

Słuchaj na Spotify

Rival Consoles „Overflow”

W zestawieniu znalazł się rzutem na taśmę, już w trakcie opracowywania tego zestawienia, ale nie wiem jak mogło mi kolejne dzieło Ryana Lee Westa wcześniej umknąć. Ten brytyjski producent od wielu lat tworzy niesamowicie atmosferyczne kompozycje, nie inaczej jest w przypadku właśnie „Overflow”.

Słuchaj na Spotify

Mogwai „As The Love Continues

Od lat mam wielką słabość to tego post rockowego zespołu ze Szkocji i od lat nie potrafią mnie rozczarować swoimi kolejnymi albumami. Nawet jeśli będzie to ścieżką dźwiękowa do filmu czy serialu, trzymają niezmiennie wysoki poziom. No i nie doczekałem się, a najnowszy album to wręcz jedna z lepszych rzeczy, jakie stworzyli od wielu lat.

Słuchaj na Spotify

Maenad Veyl, The Sarcasm Ensemble „Comfort in Misery

Jedno z ważniejszych dla mnie odkryć ostatnich lat, poprzednie albumy włoskiego producenta rozbiły mnie swoim monumentalnym podejściem do industrialnego techno, a może nawet post-techno? Najnowsze dzieło Thomasa Feriero nie zmienia gruntu, po którym się porusza i dostarcza doskonałych wrażeń przy każdym odsłuchu.

Słuchaj na Spotify

Rachika Nayar „Our Hands Against the Dusk

Odkryta nieco przypadkiem płyta idealnie wpisała się w mój gust ostatnich miesięcy: trochę ambientu, trochę nieoczywistych dźwięków, które w połączeniu ze świetnie dobranym instrumentarium analogowym i elementami elektroniki tworzą naprawdę kojącą i zaskakującą mieszankę. Można w niej zatonąć na długie godziny.

Słuchaj na Spotify

Kelpe „Kyverdale Road

Tak pięknego połączenia ambientów, post rocków i dźwiękowych pejzaży dawno już nie odkryłem. Każdy utwór na tym albumie niesie w sobie ogromny ładunek emocji, spokojnych, trudnych do opisania, ale jednak emocji, które wywołują ciarki na skórze. Dla mnie zdecydowanie jedno z najważniejszych odkryć 2021 roku.

Słuchaj na Spotify

Koreless „Agor

Nieco zapomniany przeze mnie już producent, którego twórczością zachwycałem się dekadę temu, wyskoczył ze swoim nowym dziełem dość niespodziewanie. Równie zaskakujące były utwory zamieszczone na „Agor” bo w wielu miejscach nie przypominały tego, do czego brytyjski producent zdążył przyzwyczaić. Mamy więc jedną z ciekawszych wolt w elektronice od lat, która jednocześnie daje dowód dojrzałości kreatywnej producenta. Odważne, nieoczywiste kompozycje w stylu „White Picket Fence” to jedne z najlepszych dźwiękowych doświadczeń 2021 roku.

Słuchaj na Spotify

The Weather Station „Ignorance

Nie spodziewałem się, że taka prosta, gitarowa muzyka mnie uwiedzie w tym wieku. Oczywiście, spora w tym zasługa świetnego głosu Tamary Linderman oraz tego jak ona nim operuje w ładnie napisanych pieśniach. Jeśli podobały Ci się albumy Phoebe Bridgers, Weyes Blood czy Sharon Van Etten, to i ten zapewne Ci się spodoba.

Słuchaj na Spotify

Cassandra Jenkins „An Overview on Phenomenal Nature

Odkryta całkiem przypadkiem w trakcie lotu na wakacje piosenka (algorytmy Spotify działają coraz lepiej wreszcie!) wpadła mi od razu w ucho, a po zapoznaniu się z albumem byłem wręcz zaskoczony, że wcześniej twórczość Cassandry nijak nie była na moim radarze. Spokój, uwodzący głos wokalistki, przyjemne melodie – no nie da się przy tym nie odczuć błogości.

Słuchaj na Spotify

Loscil „Clara

Jedna ze wspanialszych rzeczy, jakie w minionym roku wpadły w mój radar za sprawą algorytmu Spotify i do dziś zachodzę w głowę jak wcześniej mogłem nie znać pięknej twórczości Scotta Morgana. Prześliczny, głęboki ambient, w którym można się nurzać bez końca.

Słuchaj na Spotify

Helado Negro „Far In

Piękne połączenie indie rocka, dream popu, melodyjnej elektroniki i latynoskiego temperamentu. Odkryty za sprawą Bartka Chacińskiego. Znowu, nie wiem jak wcześniej nie znałem twórczości Roberto Carlosa Lange, ale jak już poznałem „Far In” to wsiąkłem dość głęboko.

Słuchaj na Spotify

Beach House „Once Twice Melody

Zasada moich zestawień jest prosta: pojawia się nowy jednego z moich ulubionych artystów, to niemal na pewno trafia do rankingu. I tak jest choćby z Beach House (ale i wieloma następnymi dziełami). Co prawda, pełna wersja tego albumu (podzielonego i wydawanego w trzech częściach) została zaprezentowana dopiero w styczniu 2022 roku, ale już dwie wcześniejsze odsłony przekonały mnie do tego, że to jedna z ciekawszych premier minionego roku. Nie ma tu wielkiej rewolucji, głos Victorii Legrand wciąż uwodzi, muzyka pięknie to uzupełnia i wszystko jest wspaniale.

Słuchaj na Spotify

Modeselektor „Extended

Po cudownym albumie z 2019 roku nadszedł czas, na coś mniej typowego, gdyż „Extended” to właściwie DJ set zawierający wiele nieznanych wcześniej dzieł duetu z Berlina. Wszystko brzmi znajomie, wprowadza w taneczny nastrój, poprawia humor, ale jest to jeszcze wyprodukowane i zmiksowane na tak wysokim poziomie, że ciężko było mi przez wiele tygodni od tego albumu się wyswobodzić.

Słuchaj na Spotify

Modest Mouse „Golden Casket

Isaac Brock z ekipą są na scenie już niemal 30 lat, ale nie raz już udowadniali, że potrafią wciąż odkrywać nowe dla siebie obszary i iść z duchem czasu nie zatracając po drodze swojego ducha. „Golden Casket” to muzycznie powrót do czasów najlepszych świetności zespołu z początków XXI wieku. Ale mamy tu także spokojniejsze i bardziej kojące utwory, jak choćby wspaniałe „Lace Your Shoes”. Cieszy mnie, że ich muzyka wciąż mnie rajcuje.

Słuchaj na Spotify

Nick Cave, Warren Ellis „CARNAGE

Nie no, nie muszę chyba nikomu udowadniać, że ten duet ma dożywotnie miejsce w każdym moim zestawieniu. Czy tworzą jako Bad Seeds, czy tworzą muzykę filmową – to zawsze jest światowy szczyt. Najnowszy album to zaś ich wielki kreatywny upust, gdzie nie ma żadnego słabszego momentu. Czysta maestria.

Słuchaj na Spotify

Floating Points, Pharoah Sanders, London Symphony Orchestra „Promises

Nikt nie spodziewał się chyba po Floating Points czegoś takiego. Jego produkcje zawsze były świetne, kreatywne i ciekawe, ale to, czego dokonał z Sandersem i orkiestrą to coś wybitnego. Niewiele elektroniki, dużo jazzu, pięknych trąbek, partii na saksofonie, do tego całość jeszcze ma w sobie piękna ciągłość i trudno wybrać tutaj najlepszy utwór. Nie da się tego słuchać inaczej niż od samego początku do samego końca. Dzieło wybitne.

Słuchaj na Spotify

UNKLE „Ronin I

Jeden z najlepszych powrotów roku. James Lavelle przepadł na parę lat, wydawało się, że już jego styl mocno się zestarzał i trip-hopowe kompozycje nie przystają do czasów zdominowanych przez rap i techno. Ale Lavelle nie tylko wrócił, ale i stworzył jedno z lepszych dzieł w swojej dyskografii. To zasługa nie tylko wspaniałych gości, którzy swoim głosem upiększyli kolejne utwory (Tom Smith, Michael Kiwanuka, The Big Pink), co zawsze było znakiem rozpoznawczym UNKLE. Mamy tu jednak przede wszystkim wiele polotu i świeżości w samych kompozycjach. Ależ mi brakowało tego gościa i jego twórczości!

Słuchaj na Spotify

Flying Lotus „Yasuke

Od kiedy dwa lata wcześniej Steven Ellison skradł moje serce albumem „Flamagra” byłem w stanie łyknąć cokolwiek następnego przygotuje. Zamiast jednak przygotować kolejny majestatyczny album, wziął się za wyprodukowanie ścieżki dźwiękowej do anime „Yasuke” i to jedna z najciekawszych ścieżek dźwiękowych ostatnich lat. FlyLo doskonale wczuł się w japoński klimat opowieści, połączył to z filmowymi regułami, głosami swoich stałych gości (Thundercat, Niki Randa, Denzel Curry) i swoją nieokiełznaną maestrią, tworząc zdecydowanie jedno z ciekawszych wydawnictw 2021 roku.

Słuchaj na Spotify

Elbow „Flying Dream 1

Kolejny album Elbow. Z mnóstwem pięknych tekstów, z melodyjnymi kompozycjami, bogatymi w piękne instrumenty, no i z głosem Guya Garveya. Ja naprawdę nie potrzebuję więcej, żeby pokochać każde kolejne dzieło angielskiego zespołu. Rozpływam się w tym nieustannie.

Słuchaj na Spotify

Low „HEY WHAT

Jedna z lepszych muzycznych wolt ostatniej dekady, już w 2019 roku „Double Negative” pokazał, że ten dawniej łagodny w brzmieniu zespół potrafił odkryć się na nowo. Spokojne, ciche wręcz ballady na jedno kopyto (piękne kopyto, ale wciąż mocno jednostajne) uzupełnili elektroniką, noise’m i drapieżnymi elementami, które dla wielu mogły być nieznośne. Ten nowy styl dopracowali właśnie na „HEY WHAT”, który momentami jest jeszcze bardziej drapieżny, ale dzięki temu jeszcze mocniejszy w swoim wyrazie. Również w warstwie lirycznej. Absolutny majstersztyk.

Słuchaj na Spotify

Clark „Playground in a Lake

Clark to kolejny z artystów, który w moim rankingu znajdzie miejsce zawsze, cokolwiek wyda. Czy jest to drapieżna elektronika, która jest jego znakiem rozpoznawczym, czy też muzyka do filmu czy seriali – nie da się jego twórczości pomylić z nikim innym. Ale ostatni album to wręcz świadectwo jego kunsztu, bo wszystko, co do tej pory potrafił robić skumulował w przejmującym, postapokaliptycznym dziele. Dodajmy do tego elementy orkiestrowe, anielski głos młodego Nathaniela Timoneya i otrzymujemy jeden z najlepiej wyprodukowanych albumów ostatnich lat. Nie przesadzam ani trochę.

Słuchaj na Spotify

The Antlers „Losing Light

To właściwie jedynie EP-ka stanowiąca dodatek do wydanego albumu, ale te inne aranżacje są naprawdę piękne i ujmujące, jednak to wyłącznie deser do dania głównego, a tym był…

Słuchaj na Spotify

The Antlers „Green to Gold

To pierwszy od siedmiu lat album Petera Silbermana z zespołem był jedną z najpiękniejszych premier minionego roku. Jeśli nie najpiękniejszą, bo mamy niezmiennie śliczny głos nowojorskiego wokalisty i cudne kompozycje, powolne, spokojne, płynące i dające zmysłom ukojenie. Strasznie mnie cieszy, że jeden z najpiękniejszych głosów naszego pokolenia, po wielu latach przerwy powrócił do tworzenia, bo zdecydowanie świat potrzebuje jak najwiecej jego twórczości. Kocham.

Słuchaj na Spotify

Andy Stott, Alisson Skidmore „Never The Right Time

Andy Stott zaskoczył, bo ciężko było spodziewać się po nim zainteresowania nagrania wspólnego albumu z kimś kto śpiewa. Zwłaszcza po bardzo hardkorowym poprzednim albumie „It Shoud Be Us” spodziewałem się maksymalnie kolaboracji z innymi producentami, a tymczasem dzięki zaproszeniu do współtworzenia Alisson Skidmore otworzył się na coś nowego. Ale nie ulegajmy pozorom, bo to wciąż kawał mocnej, siermiężnej i zakazującej w wielu obszarach elektroniki. Jednak łagodny i melodyjny głos Skidmore świetnie tutaj całość kontrastuje i uzupełnia. Wyszła z tego naprawdę wybitna sprawa, gdzie przez mrok i gęstość dźwięków Stotta przebija się światełko w tunelu w postaci pięknego głosu. Ach, coś niebywałego, a tytułowy utwór „Never The Right Time” to zdecydowanie jedna z pięciu najlepszych kompozycji, które w tym roku mnie zachwyciły. Kończę już się zachwycać, idźcie po prostu tego posłuchać!

Słuchaj na Spotify

KONIEC PODSUMOWANIA

Uch, znowu wyszło ładne, obszerne podsumowanie. Znowu strasznie mi się podobała praca nad tym materiałem, choć zajęło mi to, w kilku niewielkich porcjach pracy, niemal miesiąc. Ale cieszę się, że się nie poddałem. Oczywiście, nie udało mi się w międzyczasie nadrobić wszystkich albumów, które obiecałem sobie nadrobić, ale cóż. Życie jest za krótkie, nawet jeśli w zasięgu moich zainteresowań jest 1% płyt wydawanych każdego roku, to jestem w stanie przesłuchać zaledwie 0,01%. Bo dużą część czasu zajmie mi rozpływanie się, rozkochiwanie i zachwycanie albumami, które przesłucham. I nie mam sobie nic do zarzucenia, jestem szczęśliwy bardzo z tego ile wspaniałych dźwięków odkryłem w 2021 roku. I życzę sobie (a nawet już wiem), żeby 2022 rok był co najmniej tak samo dobry.

Na koniec, jeszcze kilka statystyk za rok 2020:

Partnerzy Troyanna