Czas na serię podsumowań minionego roku. Zaczynam od seriali, bo tutaj, jak dla mnie, działo się najmniej.
Głównie dlatego, że postanowiłem ograniczyć liczbę oglądanych przez siebie serii do minimum i skupić się jedynie na tych najciekawszych i najbardziej dla mnie istotnych. Warto jednocześnie mieć na uwadze, że nie jestem profesjonalnym pochłaniaczem telewizyjnych serii i wiele produkcji pominąłem świadomie lub jeszcze nie zdążyłem nadrobić. Wierzę jednak (serio!), że kiedyś je nadrobię.
Sprawia to jednak, że większość seriali, jakie obejrzałem w minionym roku były co najmniej zadowalające i właściwie nie żałuję wielu godzin spędzonych na ich oglądaniu. Niemniej jednak, potraktujcie moje zestawienie z odpowiednim dystansem, jako całkowicie subiektywne, bo naprawdę sporo mam do nadrobienia.
Dlatego moje zestawienie podzielone jest na cztery sekcje. Zaczynam najzwyczajniej w świecie od tego, co uważam za najlepsze. Następnie wspomnę o kilku, które nieco rozczarowały, ale wciąż są godne uwagi. Kupka wstydu to seriale do nadrobienia w pierwszej kolejności, zaś kupka mniejszego wstydu to rzeczy, za które się zabiorę jeśli przemysł telewizyjny zacznie wypluwać kolejne seriale.
Nie chcąc przedłużać, zapraszam was do zestawienia moich ulubionych seriali z poprzedniego roku:
Najlepsze seriale 2018 roku (moim zdaniem)
Better Call Saul – sezon 4
Spokojny dotychczas serial zaczął wchodzić na obroty równe „Breaking Bad”. Najlepszy sezon tej słodko-gorzkiej opowieści o zdemoralizowanym prawniku.
Ozark – sezon 2
Pierwszy sezon był dla mnie jednym z większych odkryć poprzedniego sezonu, a drugi był znacznie lepszy. Świetny Bateman, świetna Garner, kapitalnie poprowadzona historia, mroczny klimat i doskonałe zdjęcia. Cudo.
BoJack Horseman – sezon 5
BoJack to najlepszy serial tej dekady. Taka myśl we mnie dojrzewa od kilku tygodni i chyba się w tym utwierdzam. Po nieco słabszej (ale wciąż doskonałej) czwartej serii niesforny koń wraca do absolutnie mistrzowskiej formy.
Homeland – sezon 7
Tu także oczekiwania były nieco niższe po rozczarowującym sezonie sprzed roku, ale dzieło Howarda Gordona wróciło do świetnej formy. Nowa sceneria, nowe problemy i wciąż nowe rozwiązania. Najlepszy szpiegowsko-polityczny serial XXI wieku.
Godne uwagi
Ślepnąc od Świateł
Uważam tę produkcję za słabą, ale mimo wszystko dla kilku spraw warto dać jej szansę. Dla zdjęć, dla Frycza i kilku mocniejszych scen. Ale włączać z napisami. Polskimi.
1983
Podobnie jak powyżej, to słaby serial, ale ze względu na jego ważną rolę dla kolejnych polskich dla Netflixa można dać mu szanse i przymknąć oko na kilka istotnych minusów (dialogi, narracja), by nacieszyć oko świetnymi scenografiami i ciekawym światem przedstawionym.
Narcos: Mexico
Brakuje tu tempa z Kolumbii i charyzmatycznego bossa, ale to wciąż jedynie przedsmak tego, co czeka nas w kolejnych sezonach. I ma swoje momenty.
Altered Carbon
Wiele sobie po tej produkcji obiecywałem i choć nie dał mi zbyt wiele, to jednak oglądało się bardzo dobrze. Kilka ciekawych rozwiązań fabularnych oraz wizja świata przyszłości robią wrażenie.
Daredevil – sezon 3
Nie jest źle, ale bohater trochę za mocno się gubi, a całości brakuje polotu i klimatu pierwszych dwóch serii.
Kupka wstydu
- Rojst
- House of Cards
- Bodyguard
- Ostre Przedmioty
Kupka mniejszego wstydu (czyli do nadrobienia jak tylko świat przestanie robić nowe seriale):
- Iron Fist
- Luke Cage
- Maniac
- Dogs of Berlin
Jak było w waszym przypadku? Co najlepsze? Co powinienem dopisać do kupki wstydu?