Nie będę Twoim znajomym na Foursquare

you_are_here-4e38b78-intro

Żyjemy w czasach, kiedy nasza prywatność zanika niemal całkowicie. Godzimy się na to w zamian za udogodnienia, jakie daje nam rozdawanie informacji o nas na lewo i prawo. Ale jednak trzeba wyznaczyć sobie jakieś granice.

Swoją prywatność zabijamy korzystając ze wszelkiego typu serwisów społecznościowych, które wiedzą o nas już więcej niż nasze własne matki. A niedługo będą wiedziały o nas więcej niż my sami. Dlatego mądre korzystanie ze wszystkich osiągnięć cywilizacji jest podstawą do funkcjonowania w Internecie. Media społecznościowe mają do siebie to, że budują społeczności, poprzez łączenie się pojedynczych użytkowników – można dodawać się do znajomych.

Oczywiście, najwięcej tego dzieje się na Facebooku. Sam mam ponad 1200 znajomych. Od jakiegoś roku bardzo mocno staram się, by w tym gronie nie było nikogo przypadkowego, nikogo z kim bym wcześniej nie rozmawiał, nie przybijał piątki czy nie pił piwa. A kolejne zaproszenia spływają. Jedną z wąskiego grona osób, którym uległem i zaakceptowałem zanim poznałem osobiście był Jacek Gadzinowski. Gwiazdom trudno odmówić. ;)

Ale Facebook to Facebook, dajemy mu sporo danych, ale i łatwo możemy kontrolować ich stopień prywatności. Nieco gorzej ma się sprawa z Foursquare’m. Tam zaakceptowanie zaproszenia oznacza, że znajomy zobaczy każdy Twój check-in. Każdy. Dlatego tutaj większość zaproszeń do znajomych muszę odrzucić. Jednak dane lokalizacji są bardzo istotne i wolę nie dzielić się nimi z przypadkowymi osobami. Często nawet znajomym odmawiam dołączenia do tego grona. Sorry, takie mam zasady.

Bo mówimy tutaj o dylemacie i wyborze jednej z opcji: albo nie korzystać z Foursquare’a i nie meldować się w kolejnych miejscówkach w ogóle, ale mieć dziesiątki znajomych, albo mieć znacznie węższe grono znajomych, lecz móc swobodnie korzystać z serwisu. Wybieram to drugie.

Jest jeszcze inna sprawa. Niektóre marki działają na Foursquarze nieco nieudolnie, zakładając profile osobowe i dodając sobie do znajomych każdego jak leci. To jest słabe, nie róbcie tego. Nawet jeśli chcecie po prostu wiedzieć gdzie jestem by dostarczyć mi promki, to lepiej po prostu spytać o adres w mailu. A ja na pewno nie zaakceptuję waszego zaproszenia do grona znajomych.

Dlatego bądźcie rozważni korzystając z Foursquare’a, nie akceptujcie wszystkich zaproszeń do znajomych. Ich liczba nie wyznacza waszej zajebistości, a daje jedynie możliwość niecnym osobom wykorzystania tej informacji. Nigdy nie wiesz czy osoba, którą poznałeś wczoraj na konferencji jest rzeczywiście Twoim fanem czy tylko chce zobaczyć gdzie mieszkasz i gdzie można się włamać. Dodając do tego zebrane w innych miejscach informacje tylko mu pomożesz. ;)

photo credit: Nuccia-Isalei via photopin cc

Partnerzy Troyanna